niedziela, 14 lipca 2013

Chapter 25

Promienie jasnego światła, rozświetlały ciała Morgan i Justina, nadając im wspaniały blask.

Jęcząc lekko, Morgan przesunęła się na bok. Już dawno nie spała tak dobrze i czuła się z tym wspaniale. Trzepocząc rzęsami, otworzyła oczy, lecz przegryzła wargę, kiedy uświadomiła sobie, że obok niej leżał człowiek, który właśnie spokojnie spał. 

Morgan obserwowała jak klatka Justina poruszała się w górę i w dół, jego usta w kształcie serca były lekko rozchylone. a włosy potargane we wszystkie możliwe strony (z powodu różnych nocnych działań)

Dziewczyna uśmiechnęła się przypominajac sobie wszystko od początku, kiedy po raz pierwszy połączył ich usta, delikatnie dotykał jej ciała, a oni razem ruszali się w pełnej synchronizacji, tworząc jedność. 

Pochyliła się i delikatnie musnęła opuszkami jego policzka, a zagryzła wargi, kiedy poczuła, że poruszył się pod jej dotykiem. 

Ziewając, Justin przeciągnął się trochę, otwarł oczy i odwrócił głowę, a mały uśmiech wkradł się na jego wargi.
-Hej- wymamrotał zaspany.

-Hej- policzki Morgan już się rozgrzały.

Klatka Justina zawibrowała pod nia, kiedy się zaśmiał i pochylił sie by musnąć jej usta.
-Jesteś taka słodka, kiedy się denerwujesz.

-Ja się nie denerwuje.- broniła się.

-Mhm, na pewno nie, kochanie- żartobliwie mrugnął, wydostał się spod niej i wstał. 

-O mój Boże!- Morgan krzyknęła, zasłaniając swoje oczy- Co Ty robisz?

Justin odwrócił się i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Ide wziąć prysznic?- zaśmiał się- Nie bądź taka zaskoczona Morgan, to nic czego wcześniej już nie widziałaś. - usmiechnął się. 

-Och, przymknij się. - wymamrotała, na co jej policzki stały się jeszcze bardziej czerwone- to nie znaczy, że masz stawać tak na nogi i wywijać nim dookoła, jakby nigdy nic. 

Justin pochylił się, chwycił ją za ręce i spojrzał jej w oczy. 
-Uspokój się, kochanie.- pocałował ją w jej pełne usta, po czym przyłożył czoło do jej- Idę wziąć prysznic. Możesz skorzystać z tej łazienki, podczas kiedy ja pójdę gdzie indziej i spotkamy się na dole. Umowa stoi?-Uśmiechnął się z nadzieją.

Morgan uśmiechnęła sie, kiwając głową.
-Okej- Pocałowała go jeszcze raz, zanim odwrócił się i wyszedł z pokoju.

Chwyciła kołdrę i oplotła się nią, poszła do łazienki, gdzie zrzuciła wszystko z siebie i weszła pod prysznic, gdzie odkręciła kurki, pozwalając gorącej wodzie zawładnąć jej ciałem. 

Minęło kilka sekund, kiedy poczuła dłonie owijające się wokół jej talii od tyłu. 

Łapiąc oddech, Morgan podskoczyła i obróciła się do niego.
-Justin! - uderzyła go, w teraz już mokrą, klatkę. 

-Przestraszyłeś mnie. Co Ty tu robisz? Myślałam, że bierzesz prysznic w drugiej łazience. 

Usmiechnął się, wzruszając ramionami. 
-Zmieniłem zdanie. - i zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze, on ostro przycisnął swoje usta do jej, chwytając ją za biodra i wbijając ją w ścianę za nią. 

Morgan jęknęła mu w usta, pociągając go za włosy, by przyciągnąć go jeszcze bliżej. 

Owinął swoje ramiona wokół jej talii, lecz wsunął jedną rękę w dół po jej ciele i złapał jej kolano, pociągając je do góry, by zatrzymała je na jego biodrze, wszedł w nią na całą swoją długość, bez ostrzeżenia, powodując głośny jęk, który uciekł z wydatnych ust Morgan. 

Po kilku pchnięciach i ciągłym ssaniu jej piersi, doszli do pełni szczęścia w tym samym momencie. 

-Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiliśmy-Morgan wydyszała, pomiędzy głębokimi oddechami. 

-Cóż, więc w to uwierz, kochanie - Justin uśmiechnął się, całując ją w usta raz jeszcze.
_________
-Jestem głodna, co jemy na śniadanie? - Morgan wskoczyła na stołek obok wyspy, kładąc na niej swój podbródek. 

-Mam pewien pomysł na to co mógłbym zjeść. - uśmiechnął się, wzrokiem opuszczając jej oczy i przejeżdżając w dół, na jej prywatną strefę. 

Łapiąc to co właśnie zasugerował, Morgan natychmiast pochyliła się i uderzyła go w pierś. 
-To nie jest śmieszne- mruknęła. 

-To dlatego jęczałaś moje imię, kiedy zjadałem Cię pod prysznicem, prawda?- uśmiechnął się szerzej, opierając się o oparcie jej krzesła i delikatnie podgryzając jej ucho.

Morgan przełknęła ślinę by znów nie zajęczeć, bo jej policzki już jeszcze bardziej zczerwieniały, lecz go odepchnęła.
-Przestań.

Justin zaśmiał się, kręcąc głowę, gdy pochylił się pod blat i wyciągnął patelnie. Podszedł do lodówki i zabrał z niej jajka, masło i mleko. 

-Co robisz?-zapytała Morgan

-Omlety.

-Mmm, uwielbiam omlety.- Morgan uśmiechnęła się, a jej twarz automatycznie rozjaśniała. 

-Cóż, to się  cieszę, bo ja też- zaczął rozbijac jajka do miski i trzepał je widelcem.

-Kto je zrobi?

-Ja - Justin dalej mieszał jajka, dodając pozostałe składniki. 

-Ty?-Morgan uniosła brwi pod wrażeniem- Nie wiedziałam, że gotujesz.

-Teraz już wiesz- spojrzał na nią, posyłając jej swój słynny uśmiech.

Morgan przegryzła wargę, opierając się o krzesło i obserwowała swojego mężczyznę w akcji. Wstała, obeszła ladę, ustawiając się za Justinem i obejmując ręce wokół jego ciała.

Odwrócił głowę, patrząc na nią. 
-Hej- pochylił się, całując ją.

-Hej- uśmiechnęła sie, przytulając głowę do jego pleców- Chcesz coś wiedzieć?

-Co?- usmiechnał się, kontynuując mieszanie.

-Wyglądasz gorąco, kiedy gotujesz.- przygryzła wargę.

Powoli przestał mieszać i odwrócił się twarzą do dziewczyny. 
-Och, naprawdę?

Ona pokiwała głową.
-Mhm.

-Chcesz też coś wiedzieć?-wyszeptał seksownie przy jej ustach.

-Co?-wyszeptała.

-Wyglądasz gorąco....-odwrócił się, wziął garść mąki i rzucił nią na twarz Morgan. - z mąką na twarzy-roześmiał się, widząc jej zszokowanie i szybko się cofnął. 

-Justin- krzyknęła, patrząc w dół na siebie, po czym znów na chłopaka.

-Co?-zaczął z nią grać, udając, jakby nie miał pojęcia, co właśnie się stało.

-Nie zrobiłeś tego. 

Justin wzruszył ramionami, powstrzymując się uśmieszek.
-Myślę, że to zrobiłem, kochanie. - roześmiał się. 

-Och, dostaniesz teraz za swoje, Bieber-skarciła go, chwytając mąkę i ładując ją w niego.

Rozszerzając oczy, uniknął ciosu i uciekł od niej.
-Nawet się nie waż, Cerus!

-Nie dobrze, Bieber, karma to suka!- pobiegła za nim, rzucając znowu mąką a kilka kropek spadło na jego koszulkę. 

-Nie obchodzi mnie to, trzymaj się ode mnie z daleka!- śmiał się, kontynuując ucieczkę. Kiedy już myślał, że ją zgubił. odwrócił się by zobaczyć twarz Morgan. 

-To co zaraz dostaniesz- zaśmiała się, rzucając w niego całą garść mąki.

-Morgan!- wyrzucił ręce w powietrze, strzepując z siebie biały proszek. 

-Co? -zamrugała gwałtownie, ofiarowując go drwiącym uśmieszkiem

-Och, dostaniesz teraz! - zaczął ją cofać.

-Co? To nie fair! Oddałam Ci za to, co mi zrobiłeś.

-Szkoda, że nie gram fair, skarbie. Lepiej szybko uciekaj! -ścigał ją po kuchni, w końcu doganiając ją. Owinął ramiona wokół jej talii i odciągając jej nogi z ziemi, zaczął kręcić ją dookoła. 

Śmiejąc się, Morgan krzyczała, żeby ją puścił. 

-Co to było? Myślę, że Cię nie słyszałem. - śmiał się, nadal kręcąc ją wokół. 

-Justin- zachichotała, uderzając go po ramionach. 

Już jak Justin otworzył usta, by cos powiedzieć, do kuchni wszedł James.
-Justin? 

Justin spojrzał na niego, a zmieszanie przyciemniło jego oczy.
-Tak?

-Mamy trochę spraw

__________________________

To koniec :c 
Wiadomo, że dziewczyna nie skończyła pisania tego opowiadania, ale tłumacząc to miałam cichą nadzieję, że będzie to kontynuować, ale niestety tak się nie stało. 

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale zapomniałam hasła do tego blogspota, więc trochę przypał :c 

Mam nadzieję, że polubiłyście to opowiadanie, bo ja osobiście bardzo :)

Zakładam kolejne tłumaczenie, ale jeszcze Was o tym poinformuje. 

DZIĘKUJE, za każde wejście, komentarz, obserwujących, od tego naprawdę serce rosło mi jak na drożdżach. KOCHAM WAS!! <3 <3 jesteście wspaniałe ;*

piątek, 28 czerwca 2013

Chapter 24

Patrząc w górę, Justin wziął głęboki oddech i napił się palącej cieczy z kieliszka, który trzymał. Morgan siedziała obok niego z szeroko otwartymi i ciekawskimi oczyma. Biorąc jeszcze jeden głęboki oddech, odwrócił się do niej.
-Więc chcesz wiedzieć o mnie wszystko, tak? - uniósł brwi, a Morgan przegryzła dolną wargę.

-chyba tak, byłoby fair.- zauważyła, na co na ustach Justina pojawił się uśmiech.

-To prawda.-skinął głową i odstawił szklankę na stolik. - Mojego ojca od zawsze interesowały samochody. Kiedy byłem mały, zabierał mnie do swojego sklepu z autami i pokazywał mi wszystkie rzeczy, które z nimi robił. Jak przy nich pracować, jak je naprawiać, jak prowadzić.- spojrzał na nią i mrugnął, co spowodowało, że Morgan cicho zachichotała.-w końcu mnie tego nauczył i od tamtego czasu, tak jak on, uzależniłem się.

Morgan uśmiechnęła się do niego delikatnie, zachęcając go by kontynuował. Spuścił trochę głowę i spojrzał w podłogę.

-Wszyscy w naszym sąsiedztwie go kochali. Rozweselał wszystkich. Miał dobre serce.- oblizał suche wargi- zapraszał wszystkich w niedziele na kolacje. Zaproszeni byli wszyscy, którzy chodzili do kościoła, a którzy tego nie robili, niestety nie i on już dobrze wiedział, kto to robi, więc nie było sposobu, żeby ktoś go okłamał.- zaśmiał się- poza byciem niesamowitym mechanikiem, był tez dobrym kucharzem. Robił grilla jak nikt inny.

-Jestem pewna, że wszyscy mu tego zazdrościli. -Justin spojrzał na nią szczęśliwym a za razem smutnym wzrokiem.

-Och, tak.-skinął głową, a z jego gardła znów wydobył się chichot.- Wszyscy go kochali. Zwłaszcza ja.-wyszeptał ostatnią część, przełykając ciężko ślinę- Dwa lata później, został mi zabrany, zastrzelony przez niezidentyfikowanego mężczyznę. Chociaż, z upływem czasu, dowiedziałem się, że brał udział w ulicznych wyścigach.

Morgan zmarszczyła brwi, słuchając uważnie. Jej ręka szybko przykryła jego, delikatnie ją ściskając, dodając mu otuchy.

-Ktoś zabrał mu życie, nawet przez sekundę nie zastanawiając się nad jego rodziną. Ich nic nie obchodzi, dopóki nie wykonają swojej zemsty.- pokręcił głowę z goryczą- Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu rozpocząłem praktykę wyścigów na własną rękę. Już wiedziałem to czego nauczył mnie ojciec, ale również uczyłem się kilku sztuczek sam i nim zdążyłem się obejrzeć, już byłem jednym z najlepszych.

Morgan czuła ukłucia w sercu, nadal słuchając jego opowieści.

-Czasami, zastanawiałem się co takiego zrobiłem, że takie coś przydarzyło się właśnie mi. Myślałem, że musiałem zrobić coś źle, nie tak, że zabrali mi osobę, którą kochałem...-pokręcił głową zdenerwowany, z pociemniałą twarzą.

-Nic takiego nie zrobiłeś-zapewniła go, ściskając jej dłoń.

-Wiem to teraz, ale kiedy byłem małym dzieckiem, cholera, wiedziałem gówno.-zacisnął wolną dłoń w pięść- nigdy nawet o tym nie myślałem, że mógłbym go stracić. Był twardy jak skała.

-To tak samo jak ty.- Morgan szepnęła, powodując, że Justin odwrócił się i spojrzał na nią.

Wymusił mały uśmiech, wzdychnął i przegryzł wnętrze policzka.
-Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach, w końcu miałem odwagę komuś o tym powiedzieć.

- Tak, ja tak samo. -przypomniała Morgan o swoim sekrecie, który dotyczył jej przeszłości. - i nigdy bym nie pomyślała, że to będziesz ty.- Przyznała nieśmiało.

-Tak, ja też nie.-wyszeptał.

-Ale, szczerze mówiąc- Morgan oblizała usta i zbliżyła się do Justina tak by jej oddech drażnił jego skórę. - Cieszę się, że to ty.

-Ja też- wymamrotał, a jego wzrok powędrował w dół, na jej usta, lecz po chwili znów spojrzał jej w oczy. Stali tak przez kilka minut, wpatrując się w siebie, zanim w końcu po chwili, która trwała jak wieczność, zbliżyli się jeszcze bliżej. Dzieliło ich tylko kilka centymetrów.

Nie tracąc więcej czasu, Justin poruszył się i złączył ich usta. Tym razem nie było to wymuszone, nie przez zwykłe pożądanie czy przez część gry. Poza czułym działaniem to było znaczące i namiętne.

Pogłębiając kolejne pocałunki, Morgan zaczęła przyciągać go do siebie, muskając palcami grube włosy chłopaka, szarpiąc i chwytając je co chwila, na co Justin co chwila cicho jęczał w zamian.

Przesuwając dłonie w dół jej talii, podciągnął i poruszał jej biodrami, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Wreszcie mając dość, opanowywani się, złapał jej tyłek i podciągnął się razem z nią z kanapy. Owinęła nogi wokół dolnej części jego ciała i ruszyli po schodach, na górę do jego pokoju.

Popychając otwarte drzwi, Justin kopnął nogą i zamknął je za nimi, kontynuując drogę do łóżka. Położył ją na nim i przyparł do niej swym ciałem, opierając się łokciami o poduszki. Oderwał się na chwilę od niej by złapać oddech, wpatrując się głęboko w morską otchłań oczu Morgan.
-Jesteś pewna?-pogładził jej lewy policzek.

Zamknęła oczy i zanurzyła głębiej głowę w jego rękę, zagryzła wargę i powoli kiwając głową.
-Tak - szepnęła, otworzyła oczy i owinęła dłonie wokół jego szyi.

Kiwając głową, Justin pochylił się by uchwycić jej usta do następnego pocałunku, zaczął biegać ręką w góre i w dół po jej ciele. Powoli odpinał guziki w jej koszuli, aż w końcu odpiął wszystkie i przed nim ukazały się jej piersi.

Ściągając koszulę, Morgan wygięła plecy w łuk, żeby mu było łatwiej, po czym wyrzucił ją gdzieś w bok. Chwyciła go za kark i przyciągnęła go do siebie do kolejnego pocałunku, szarpnęła za koniec jego koszulki i  podciągnęła ją.

Kiedy dwie koszulki spotkały się na podłodze, zaczął podróżować ustami po jej szyi, na co Morgan lekko dyszała.

Rozpiął jej stanik, ściągnął go z jej ramion i zrzucił na podłogę, kontynuując swoją drogę w dół do jej piersi, dając im jednocześnie tyle samo uwagi, podczas ssania ich, do najwyższego punku.

Przeniósł się ustami na dół jej brzucha, na co Morgan uśmiechnęła się, czując jak jej żołądek napełniał się motylami. Szarpnęła jego brązowe włosy, więc Justin podniósł się i pochylił się nad nią, muskając delikatnie jej wargi.

Odpiął swój pasek i zaczął rozpinać guzik w jej spodniach. Pociągnęła za jego dżinsy i bokserki, ściągając je do kostek. On zrobił z nią to samo i szybko kopiąc ciuchy, zostali oboje nago.

Odchylając się trochę, Justin zrobił krótką przerwę by przeczesać palcami jej włosy.
-Jesteś piękna, wiesz o tym?-szepnął, wywołując rumieniec na jej policzkach.

-Dziękuje- szepnęła, jeżdżąc ręką po jego klatce i szarpnęła go za biceps, by pocałował ją raz jeszcze.

Nie tracąc dłużej czasu, Justin rozchylił jej nogi, podając jej ostatni pocałunek zanim powoli wszedł w nią, a ich jęki od razu doszły do ich uszu.

Seks przyciemnił pokój,sprawiając, że pot jeszcze bardziej podgrzewał ich skórę. Ich oddechy się skróciły, a jęki stały się głośniejsze.

Z ostatnim pchnięciem wewnątrz niej, zarówno on jak i Morgan głośno doszli. Justin opadł na łóżko i przejechał dłonią po wilgotnych włosach i owinął ręką wokół jej ciała, ciągnąc ją do swojej piersi.

Bez żadnych już słów, oboje zapadli w słodki sen w swoich ramionach.


------------------------------------
przepraszam, że tak długo nie dodawałam :c

jeszcze tylko jeden rozdział i koniec.  Juz mam plan na następne tłumaczenie :)

sobota, 22 czerwca 2013

Niestety jestem zmuszona do przerwania dodawania tego tłumaczenia :c jbff zjebało sprawę i chyba wszystkie wiemy o co chodzi. Myślałam, że może z czasem coś się zmieni, ale nic takiego się nie stało. Mam w planach zacząć tłumaczenie nowego opowiadania, ale jeszcze nie jest to 100% pewne. Jak coś to Was powiadomię :)
Dziękuje Wam za każde wejście, każdy komentarz, to naprawdę dużo dla mnie znaczy!! Jesteście wszyscy najwspanialsi!! <3

Przepraszam Was!

niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 23

Mijały godziny odkąd Morgan i Justin siedzieli na kanapie, śmiejąc się i uśmiechając z tego co oboje powiedzą. Oboje czuli się swobodnie, patrząc na siebie w spokojny sposób- coś czego często nie robili.
-Więc - Justin odchrząknął, odłożył szklankę na stół i wyprostował się.- Nie chcesz mi powiedzieć o tej połowie, której nie znam? - uniósł brwi z uśmieszkiem na ustach.
Marszcząc brwi w zmieszaniu, Morgan wzięła łyk wody i też odstawiła ją na stół. Podniosła się i usiadła, chowając swoja prawą stopę pod tyłek.
-O czym ty mówisz?
Uśmieszek wciąż widniał na jego ustach. Odwrócił się i spojrzał na nią.
-Pamiętasz jak skakaliśmy sobie nawzajem do gardeł, to wtedy powiedziałaś, że "nie znam nawet połowy tego", miałaś na myśli siebie?
Wytężyła mózg i już po chwili przypomniała sobie tamtą sytuację.
-Tak, uhm.- poruszyła się niezgrabnie na kanapie. - co chcesz wiedzieć?
Justin wzruszył ramionami i oblizał wargi.
-Nie wiem trochę o twoim życiu? Cokolwiek. -Usiadł, wyraźnie zainteresowany tym, co miała do powiedzenia.
-Oh,- schowała kosmyk włosów i oblizała wargi. -Cóż ... Dorastałam z mamą w Denver. Mój ojciec odszedł, kiedy byłam dzieckiem.
-Przykro mi to słyszeć.- zmiękczył wzrok.
-Jest w porządku- machnęła lekceważąco ręką- To nie jest wielka sprawa. To znaczy, ja nawet go nie pamiętam. - posyłając mały uśmiech, Morgan westchnęła cicho.- Więc, ugh, tak, to jest wszystko. - roześmiała się niezręcznie.
-Oh, daj spokój. To jest wszystko? Próbujesz mi wmówić, że niegrzeczna Cerus nie ma nic ciekawego do powiedzenia?- uśmiechnął się do niej złośliwie.
-Chyba tak!- Zmusiła się do uśmiechu, patrząc na nic poza nim.
Nieco niezręczne napięcie wypełniło pokój, kiedy Morgan zawahała się czy nie kontynuować.
-Uhm...- westchnęła -Moja mama była pijaczką, która dbała bardziej o gorzałę niż o swoją córkę.
Uśmiech Justina natychmiast znikł, słuchając uważnie.
-Brała mnie do barów, gdzie się upijała, bo nie miała co ze mną zrobić. Nie zawahałaby się by zostawić mnie samą w domu, gdyby nie to, że policjanci mogli mnie znaleźć a potem ją o to oskarżyć. A na dodatek, to wcale nie pomogło, że jej rodzice, moi dziadkowie, odcięli z nią jakikolwiek kontakt po urodzeniu mnie. - bawiła się swoimi kciukami, czując pieczenie w dole oczu.
-Nie musisz kontynuować...- wyszeptał, jednak na tyle głośno, żeby mogła usłyszeć.
-Nie...jest w porządku.- pokręciła głową, odchrząkując i w końcu znalazła jego oczy.- Chcesz wiedzieć, dlaczego jestem taka jaka jestem? -uniosła brwi.
Justin wahając się w końcu skinął głową i zacisnął usta w cienką linię.
-Pewnej nocy, kiedy mnie ze sobą wzięła, jakiś facet podszedł i usiadł obok mnie. Moja mama była zbyt pijana żeby zauważyć albo zainteresować się mną, ale on się pochylił i zaczął....- zatrzymała się biorąc głęboki oddech- mnie dotykać, macać w miejscach,w których nawet do końca nie rozumiałam dlaczego.
Justin poczuł jak jego serce lekko staje, kiedy Morgan kontynuowała historię.
-Byłam wykorzystana seksualnie tamtej nocy- wyszeptała, a łzy w końcu spadły na jej policzki. - a moja matka nawet się nie zorientowała - westchnęła gorzko do siebie- Kiedy dorosłam, mój mózg przyjął wersje, że na to zasłużyłam, bo musiałam cos źle zrobić, że to mi się przytrafiło.
Justin czuł się coraz bardziej zły. Żaden facet, bez względu na wiek, nie ma prawa położenia swoich łap na dziewczynie, która tego nie chce. To sprawiało, że chciało mu się wymiotować, na samą myśl o dorosłym człowieku, który macał dziecko, a zwłaszcza, że tym dzieckiem była Morgan. Gdyby mógł stanąć twarzą w twarz z tamtym draniem, pokazał by mu jego miejsce, tak że już nigdy by się nie zbliżył do żadnej dziewczyny, a tym bardziej jej dotknął.
Odwróciła wzrok, ocierając oczy.
-Taki sposobem, stałam się taka jaka jestem. Stałam się suką i zaczęłam flirtować. Równie dobrze mogę przyciągać ludzi bez powodu, huh? - odwróciła się do niego. - w ten sposób, wiedziałam, że będzie po mojemu.
Potrząsnął głową i przejechał dłonią po włosach.
-To nie była twoja wina, wiesz...nie powinnaś karać się w ten sposób.
-Powinnam go zatrzymać - mruknęła ze złością- Powinnam była coś zrobić, krzyczeć, uderzyć go...nie wiem. - wzruszyła ramionami.
-Ty byłaś dzieckiem- krzyknął defensywnie - Nie wiedziałaś nic o tym! Twoja mama ci nie pomogła, więc jak ty miałaś go powstrzymać? Poza tym nawet jakbyś próbowała, to myślisz, że on by się zatrzymał?
Wstrzymując się od myślenia już na ten temat, Morgan pokręciła głową.
-Chyba nie.
-No właśnie. -splunął, kręcąc głową- Gdybym wiedział, co to był za skurwysyn...- warknął - nie wiem co bym zrobił, ale na pewno by tego pożałował.
Morgan nigdy nie widziała go od tej strony. Ochronnego i martwiącego się chłopaka. Czuła, że jej serce nagrzało się od środka a jej żołądek napełnił się motylami. Przez całe życie dorastała bez nikogo u jej boku. Bez nikogo do zwrócenia się i nikogo do kochania.
Ale teraz? Ona mogła dostać to, o czym zawsze marzyła :
Kogoś do kochania.

I kogoś by pokochał ją.

Być może.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Króciutki :/ niestety muszę powiedzieć, że jeszcze tylko dwa rozdziały i pożegnam się z tłumaczeniem tego. :cc
nie sprawdzałam błędów bo byłam zbyt zmęczona, wiec z góry przepraszam.


follownijcie
TCPMorganPL
TCPJustinPL

niedziela, 26 maja 2013

Chapter 22

Gorąca woda, która wypełniała wannę po brzegi ocierała się o skórę Morgan, kiedy ta nacierała swoje nogi mydłem. Skrzywiła się i przegryzła wargę, kiedy wyprostowała ręce na całą długość dotykając stóp. Zaczęła pocierać swoje ramiona, siadając wygodniej, tak żeby nie naciągać żadnego mięśnia. Słysząc ciche pukanie do drzwi, Morgan z zaciekawieniem spojrzała w ich stronę marszcząc brwi i czekała, aż ktoś zapuka po raz drugi.
-Morgan? - Justin zawołał z drugiej strony, a dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-Tak?
-Mogę wejść? - zatrzymał i włożył dłonie głęboko do kieszeń swoich spodni.
Głośno wzdychając, Morgan oblizała wargi.
-Oczywiście. - w końcu odpowiedziała, na co Justin powoli otworzył drzwi i wszedł do środka.
-Wszystko w porządku?
-Jest okej. Tylko trudno mi trochę dosięgnąć do pleców i takie tam podobne. - przyznała, a oczy chłopaka zabłysnęły. Wygląda na to, że ....."dotknęła" jego punktu, bo przegryzł wnętrze policzka.
-Potrzebujesz.....pomocy?- zacisnął lekko drżące usta, kiedy Morgan spojrzała na niego i od razu zamknęła oczy.
Powoli skinęła głową, więc Justin podszedł bliżej i pochylił się by wziąć do ręki małą miskę, do której zaczerpnął trochę wody. Spojrzał na Morgan i poczuł jakby jego serce stanęło, kiedy jej niebieskie oczy spotkały jego czekoladowe.
Kiedy napełnił już cały pojemnik, oderwał od niej wzrok i popatrzył na jej głowę, gdzie zaraz delikatnie wylał wodę, masując lekko jej skórę.
Zamknęła oczy i odchyliła się trochę od jego dotyku. Dziewczyna siedziała cierpliwie, a Justin przesunął delikatnie dłońmi po jej szyi i ramionach i wziął do ręki mydło, wylewając kolejne wiaderko na szczyt jej głowy.
Instynktownie owinęła ramiona wokół jego szyi i lekko się wyciągnęła. Justin położył miskę na boku, a kiedy znów odwrócił do niej głowę, Morgan otworzyła oczy i oboje popatrzyli na siebie jakby robili to po raz pierwszy.
Mrugając kilkakrotnie, Justin pochylił się i przejechał palcem z jej policzka pod brodę, kciukiem obrysowując jej szczękę. Przełknęła ślinę, czując, że jej żołądek wywijał lekkie salta, kiedy pochyliła się do przodu a Justin zrobił to samo, ujmując w dłoń jej policzek.
Gwałtownie połączyli ich usta, a Justin zaczął ssać jej wargi i przyciągnął ja bliżej do siebie, ich usta były dla siebie perfekcyjne...Morgan podciągnęła rękę i zaczęła nia gładzic jego policzek, próbując pociągnąć go do siebie jeszcze bliżej, dalej ruszając wargami w pełnej synchronizacji.
Czując, że poszło to za daleko, Morgan wyrwała się od niego  i oblizała wargi, delektując się smakiem. Pochyliła się do niego jeszcze raz, jednak szybko się zatrzymała, kiedy zdała sobie sprawę, co robią.
-Powinieneś pójść. - w końcu odezwała się ściszonym głosem, pocierając brwi z dezaprobatą. Justin odchylił się i zrobił krok do tyłu, nie chcąc z nią walczyć. Podszedł do drzwi i jeszcze raz spojrzał na Morgan, po czym wyszedł z łazienki.

Dziewczyna wyciągnęła leniwie nogę na wykładzinę przed schodami. Odwróciła się, a jej wzrok padł na zamyślonego Justina. który patrzył na zewnątrz, trzymając w ręce szklankę z czymś co przypominało whisky.
Przełknęła ślinę i oblizała usta, powoli do niego ruszając.
-Wszystko w porządku?
Nie musiał się odwracać, bo już wiedział kto to był. Justin spojrzał na dół, na swoja szklankę i zaczął nią poruszać, tworząc w środku mały huragan.
-Kąpiel się udała?
-Tak. - spuściła wzrok i zaczęła bawić się swoimi palcami.
-To dobrze. - odwrócił się i spojrzał na nią, przegryzając wnętrze policzka. - Twoje ciało ciągle boli? - szepnął na co Morgan podniosła głowę i ich spojrzenia znalazły się po  raz pierwszy od czasu, kiedy wyszedł z łazienki, na co jej żołądek się skręcił.
-Trochę, ale na pewno jest lepiej. - wymamrotała pokornie, czując jak kolana pod nią zaczęły się uginać, kiedy Justin wypalał otwory na wylot w jej ciele.
Patrząc wciąż na nią, wziął łyk ze szklanki i potrząsnął głowa ściągając z niej wzrok.
-To wszystko moja wina. - w końcu odezwał się po niezręcznej, ciszy.
-Nie, nie jest. - Morgan powiedziała surowo i wzdychając podeszła do niego. - Musisz przestać obwiniać się za te wszystkie drobiazgi, które się wydarzyły.
-Jak możesz zachowywać się jakby wszystko było w porządku? - krzyknął odwracając się, co spowodowało, że Morgan odskoczyła zaskoczona.Gdy ujrzał jej przestraszony wyraz twarzy, szybko się uspokoił.- Przepraszam. - mruknął, potrząsając głową.- Nie wiem co się ze mną dzieje.
-Jest w porządku...-Morgan zapewniła i podeszła znów do niego, wślizgując palce pod jego dłonie, wyciągnęła z nich szklankę i odstawiła ją na stół obok.
-Zraniłem cię. - przemówił jeszcze raz. - Bardziej niż mogłem się spodziewać. Pozwoliłem, żebyś wsiadła do mojego auta, wiedząc, że tek skurwysyn był po mnie tak czy inaczej i nie zaufałem swojemu przeczuciu. Wiedziałem, że coś było nie tak, ale moje ego nade mną zapanowało i kiedy zobaczyłem zielone światło, przeszedłem na tryb egoistyczny i wtedy już byłem tylko zdeterminowany by wygrać i cię pokonać.
-Przeczucie? Boże Justin, każdy z nas ma te 'uczucia'- podniosła palec w powietrze. - miałam je, kiedy emanowałeś kłopotami, ale ich nie posłuchałam, nie? I okazało się, że jesteś jednym z najmilszych facetów, pomimo wszystkich gówien, kiedy próbowałeś mnie zaciągnąć. Samochód nie był twoja winą. Nie mogłeś wiedzieć, że ktoś mógł bawić się z twoim samochodem.
-Ale powinienem był zatrzymać wyścig mimo wszystko. - pokręcił głową, spojrzał na zewnątrz w bólu a wspomnienia błysnęły mu przed oczami. Kłótnia, garaż, zielone światło, rozbity samochód Morgan a potem szpital.
Morgan ścisnęła jego twarz w dłoniach i przekręciła ją tak, żeby na nią spojrzał.
-Słuchaj mnie, kiedy mówię. - czekała, aż Justin na nia w pełni spojrzy. - to nie jest twoja wina. Ja cię nie obwiniam za to, więc ty też nie powinieneś. Rozumiesz?
Kiedy nie odpowiedział, dziewczyna przyciągnęła jego twarz jeszcze bliżej. - Rozumiesz?
Justin westchnął i skinął powoli głową, na co Morgan pociągnęła go do uścisku. Przyłożył twarz przy jej szyi i ścisnął ją mocniej.

-------------------------------------------------------------------------
Jak Wam się podoba rozdział??
Mamy Jorgan moments ;D


juz mi sie wydaje, że moje przeprosiny tutaj w niczym nie pomogą :c zapewniam Was, że cały tydzień mam wolny, więc dodam szybciej niż wcześniejsze.
Kocham Was!!

FOOLOWNIJCIE NASZYCH BOHATERÓW.
@TCPMorganPL
@TCPJustinPL

poniedziałek, 20 maja 2013

Chapter 21

Minęło kilka dni, kiedy Justin mógł wreszcie wziąć Morgan z powrotem do siebie. Z kawą w ręce, przycisnął palce do drewnianych drzwi i lekko je popchnął, otwierając je z uśmiechem.
-Mrożona kawa dla pięknej Morgan Cerus - dokuczył jej a Morgan pokręciła głową i złapała kubek.
-Dzięki, potrzebowałam tego.- wzięła swoja torbę. -Cieszę się, że wreszcie stąd wychodzę.
-Nie dziwię się ani trochę.- zaśmiał się i oparł plecami o ścianę, krzyżując ręce na piersi i przeszywał ją wzrokiem z góry na dół.
-Wygląda na to, że wygonie się ubrałaś. - skinął głową na jej strój.
Morgan popatrzyła na dół na swoje spodnie dresowe i t-shirt i skinęła głową.
-Oh, tak. Wiesz, wciąż nie jestem w pełni sprawna.Muszę odpoczywać, tak jak doktor powiedział.- Wzruszyła ramionami, odwróciła się od niego i wzięła łyk kawy. -Gotowy?
-Jeżeli ty jesteś. - odepchnął się od ściany a Morgan klasnęła w dłonie i skinęła gorączkowo.
-Jestem bardziej gotowa niż kiedykolwiek wcześniej. - odetchnęła z ulgą, kiedy drzwi się otworzyły i w końcu opuściła pokój, w którym była uwięziona przez pięć dni.
Justin podszedł do informacji i wziął dokumenty dziewczyny, po czym oboje wyszli ze szpitala.
-Nareszcie! - krzyknęła powodując, że Justin odwrócił się do niej z szeroko otwartymi oczami.- Powietrze!-Roześmiała się cicho pod nosem, kiedy zdała sobie sprawę, że wszyscy na nią patrzyli.
-Jesteś szurnięta.- Justin zaśmiał się razem z Morgan.
-Hejj, to nie ty tkwiłeś w tamtym pokoju przez całe pięć dni.- sapnęła, trzymając wysoko w powietrzu brodę. Zaczęła od niego odchodzić, lecz po chwili zatrzymała się i zorientowała, że nie wiedziała gdzie zaparkował autem.
-Tak, mądralo. Tędy. - Justin wskazał na drugą stronę a Morgan poszła za nim.
-Zamknij się - wymamrotała, idąc. - Ah, wreszcie mogę oddychać świeżym powietrzem bez chęci zwymiotowania.- zawołała i wypchnęła ręce w powietrze biorąc głębokie wdechy.
Justin śmiał się, kręcąc głową.
-Przestań, robisz z siebie debila.-wzruszyła ramionami.
-I co?- odwróciła się, spojrzała na niego i opuściła ramiona.- Gdybyś był zamknięty w szpitalu na tyle dni, to prawdopodobnie robiłby to samo.
Justin myślał nad tym chwilkę, otwierając usta, żeby coś powiedzieć, ale od razu je zamknął. Zmarszczył brwi.
-Prawda...- wymamrotał.
-Ha - dokuczyła mu - właśnie.
-Ale - Justin wskazał na nią palcem - zrobiłbym to bardziej skrycie, niż jak jakiś człowiek chory na umyśle.
Morgan zaczęła głośniej oddychać i klepnęła go w klatkę.
-Żartuje. - wyrzucił ramiona w powietrze w obronnym geście i zatrzymał się przy samochodzie - a może nie.- dodał szybko i wskoczył do auta.
-Dupek- Morgan mruknęła i również wsiadła do samochodu.
--
Kiedy auto wreszcie stanęło, Morgan już była gotowa do wyjścia, lecz Justin zatrzymał ją łapiąc ją za rękę.
-Co?
-Jesteś wreszcie w domu. Gdzie należysz. -chłopak mówił surowo, przesyłając jej mylący wzrok
-Chwileczkę....nie, nie zrobiłbyś tego! -odbiła się rękami o skórzany fotel i wyjrzała za okno- Nie mógłbyś mnie zabrać do dom.....czekaj.
-Co? - Justin przegryzł wargę, uważając na to żeby się nie roześmiać, a Morgan powoli odwróciła się do niego.
-To jest twoje miejsce...
-Dokładnie tak. - żartobliwie mrugnął, wyszedł z samochodu i poszedł w kierunku schodów na werandę. Kiedy zdał sobie sprawę, że Morgan nie ma przy nim, odwrócił się.
-Idziesz czy nie? - zawołał z uśmiechem.
Zagryzła wargi, potrząsnęła głową, wyszła z auta i podeszła do Justina.
-
Wzięła kilka ubrań z szafy i spacerkiem poszła do łazienki, zamykając za soba drzwi. Zostawiła ubrania na uchwycie obok zlewu i zaczęła ściągać swój sweter, kiedy nagle poczuła przeszywający ból na żebrach. Łapiąc oddech, Morgan chwyciła się za boki i zaczęła gwałtownie oddychać. Wiedząc, że nie ściągnie swetra sama, zebrała się na odwagę, wyszła z toalety i tym samym z sypialni, poszła na dół, gdzie znalazła Justina.
-Nie wiem jak masz zamiar to zrobić, ale zrób to jak najszybciej. Zjeb zapłaci za to wszystko.- po tym, położył swój telefon na biurko i spojrzał w górę zaskoczony wizytą Morgan. - wszystko w porządku? - wstał z krzesła.
To nie był dobry czas na pytanie z kim rozmawiał, więc Morgan tylko pokręciła głową i schowała kosmyk włosów za ucho.
-Potrzebuje twojej pomocy.
-Oczywiście, co chcesz dokładniej?- Justin zmarszczył brwi w niepokoju, a dziewczyna oblizała wargi.
-Czy pomożesz mi to zdjąć? To boli, kiedy robię to sama.- wyszeptała, a Justin przegryzł dolną wargę, kiwając głową.
Odwracając się, Morgan stała nieruchomo, kiedy Justin chwycił materiał swetra i zaczął powoli i ostrożnie przesuwać go po jej ramionach. Morgan skrzywiła się kilka razy.
-Przepraszam- szepnął jej do ucha, a ona pokręciła na to głową.
-Nie musisz. - przełknęła ból, a Justin kontynuował ściąganie z niej ubrań. Zaczął rozpinać jej koszulkę i już po chwili ściągnął ją z niej. Morgan nie pozostała w niczym, prócz jej biustonosza. Justin spojrzał na dół na jej siniaka i mogłoby się wydawać, że wstrzymał oddech.
Kiedy Justin przejechał delikatnie palcami po jej siniaku, Morgan pociągnęła nosem, na co chłopak znów na nią spojrzał. Widząc łzy spływające po jej policzkach, wziął ją w ramiona. Trzymała go mocno, płacząc w jego koszulę. Chłopak chciał położyć na nią ręce, ale nie wiedział za bardzo gdzie, bo ona cała trzęsła się z bólu. W końcu położył je na jej zapięciu od biustonosza. Patrzył w przestrzeń, czując rozszarpywane serce i przedziurawiony żołądek.

---------------------------------------------
umm, dziwny taki.

Chciałam BARDZO przeprosić, że tak długo nie dodawałam. Naprawdę jest mi strasznie głupio z tego powodu i sama się na sobie zawiodłam, więc nie zdziwię sie, jeżeli jesteście na mnie w tym momencie złe. Kurcze, wszyscy chyba wiemy, że problemy chodzą grupami, no i tak było tez w moim przypadku :c ciężki czas. PRZEPRASZAM!! postaram się teraz już dodawać regularnie bo mam nadzieję, że limit problemów dla mnie jak na razie sie wyczerpał.

ps: DZIĘKUJE WSZYSTKIM KOCHANYM OSOBOM ZA ŻYCZENIA. KOCHAM WAS!! <3

wtorek, 7 maja 2013

Chapter 20

Morgan otworzyła szeroko oczy i przegryzła dolną wargę. Justin odwrócił głowę i spojrzał na nią wkurzony, że to wszystko odgrywa się przy niej.
Przejechał ręką po włosach i wolno pokiwał głową na co funkcjonariusze weszli do środka, zamknęli za sobą drzwi i podeszli bliżej.
-Proszę usiąść panie Bieber.
-Nie, tak jest mi dobrze. - zaplątał ramiona na piersi i popatrzył na nich.
-W porządku. Gdzie pan był tego wieczoru około godziny 20? - trzymali małe notatniki i długopisy w dłoniach, gotowe do pisania. Uważnie obserwowali Justina.
-Byłem w domu.
-Co tam robiłeś?
-Starałem się odesłać ją do jej domu. - wskazał kciukiem w stronę Morgan.
-Uh huh - policjant pokiwał głową marszcząc brwi i zapisując jego słowa.
-A dlaczego starałeś się ja odesłać?
-Bo mnie denerwowała - zaśmiał się lekko, kiedy spojrzał w stronę dziewczyny, która rzucała sztyletami wzrokiem.
-Rozumiem. Więc dlaczego była wciąż na twoim terenie? Ponieważ, wygląda na to, że została ranna prowadząc twój samochód.
-Ona jest uparta. Bardzo uparta. Nie chciała odejść bez walki. - Oblizał wargi - więc postanowiła ścigać się samochodami. - kiedy mężczyźni zaczęli patrzeć na Justina podejrzliwym wzrokiem, dodał szybko - na prywatnie zarejestrowanym na mnie terenie.
Kiwając głowami kontynuowali słuchanie i zadawanie pytań.
-A dlaczego chciała się ścigać, jeżeli mogła wrócić do domu w jednym kawałku?
Justin spojrzał na nich jakby byli dziwni i potrząsnął głowa.
-Co mogę więcej powiedzieć? Ma ciężki charakter. Nie poszłaby bez walki, więc to właśnie jej dałem. Poza tym, tak między nami - pochylił się do nich, przywołując palcem, żeby zrobili to samo i wyszeptał.
-To irytująca, mała suka.
-Rozumiem....- oficer skinął głową i znów coś zanotował.
-Słyszałam to! - Morgan jęknęła z irytacja, skrzyżowała ramiona na piersi i wydęła wargi.
-Tak, no i dobrze, Cerus. - Justin pomachał do niej i znów odwrócił się do mężczyzn.
-Dupek- mruknęła.
-Słyszałem to - naśladował ją.
-No i dobrze, Bieber - zaszydziła i wytknęła do niego język.
Obserwując tą dwójkę, oficerowie podeszli bliżej, jednak Justin szybko odwrócił się do nich z przyklejonym uśmiechem na ustach. Oni tylko potrząsnęli znów głowami.
-Tak więc, jeżeli była ona irytującą, małą - zamachał się przed powtórzeniem słów chłopaka - Dlaczego była w twoim domu?
-To....- Justin zatrzymał się - oficerze to dobre pytanie. - poklepał się po brodzie i spojrzał na Morgan, żeby mu może pomogła, bo widział, że jak przyzna racje, skończy w areszcie w mgnieniu oka.
-Czekamy panie Bieber....- znów zaczęli patrzeć na niego podejrzliwie. Justin wyprostował się próbując wymyślić coś wiarygodnego, jednak Morgan go wyprzedziła.
-On jest świetny w łóżku.- wypaliła przypadkowo a wszyscy odwrócili się do nie z szeroko otwartymi oczami.
-Co? - Justin poruszał bezgłośnie ustami na co dziewczyna wzruszyła ramionami i przegryzła wargę.
-Uh huh...- jeden z policjantów pokiwał głową i zmarszczył czoło. - rozumiem....cóż, myślę, że to uhm.. normalne?
-Nie, to w rzeczywistości nie jest w ogóle normalne. - drugi oficer odezwał się i stanął naprzeciw zarówno Justina jak i Morgan. - Ale, hej, to twoje życie.
Oboje odetchnęli z ulgą, jednak zaczął znów mówić powodując że z powrotem się napięli.
-Jeszcze jedno pytanie.
-Tak? - Justin odwrócił się do uśmiechniętego mężczyzny.
-Czy ona jest dobra? - wskazał na Morgan a Justin podrapał się po karku niezręcznie.
-Tak myślę....?
-Oh no daj spokój! Przyznaj się. Pochwaliła cię. Musisz zrobić to samo - dokuczali mu a Justin spalił lekkiego buraka.
Szybko jednak odzyskał " równowagę" i chłopak zaśmiał się i potrząsnął głowa.
-To jest jak próbowanie dopasować hot doga do otworka....jeśli wiesz co mam na myśli. - Pochylał się podczas mówienia szeptem.
Lekko dysząc, Morgan zmrużyła oczy i zaczęła wypalać dziurę w jego plecach a funkcjoraniusze zaczęli chichotać.
-Łapiemy co masz na mysli - zaśmiali się. wzruszyli ramionami i schowali notatniki razem z długopisami.
-Przepraszamy, jeżeli przeszkodziliśmy. Mamy wszystkie informacje, które potrzebowaliśmy. Jednak - skierował się do Justina - Jeżeli będziecie chcieli cos dodać prosimy o kontakt. Barney i Mitchell.
-Będę pamiętać chłopcy, dobrej nocy. - Justin pomachał im po czym drzwi się zamknęły a on z ulga potarł twarz odwracając się do dziewczyny.
-Oh to jest jak dopasowanie hot doga do otworka, tak? - uniosła brew na co chłopak zachichotał.
-No cóż...ja tylko porównywałem.
-Ostatnim razem, kiedy sprawdzałam nigdy nie uprawialiśmy seksu, wiec nie wiesz tego. A nawet jakbyśmy byli juz po to jestem pewna, że nie powiedziałbyś tego. Powiedziałbym raczej, że wiem więcej, niż się tego mogłeś spodziewać. - mrugnęła- Jeśli wiesz, co mam na myśli - wyśmiała go unosząc brwi.
-Oh, naprawdę? - zaczął się do niej zbliżać.
-Mhm - uśmiechnęła się do niego i zaczęła cicho chichotać.
-Ale poważnie. Wszystkie żarty teraz na bok. Jestem dobry w łóżku? Naprawdę? - Justin potrząsnął głową a policzki Morgan zapłonęły ze wstydu.
-przepraszam, ja tylko.....nie wiedziałam co innego powiedzieć. - przegryzła dolną wargę a tym razem Justin zachichotał.
-Tak, jasne. Każdy mógłby wymyślić coś lepszego nie to, Cerus. - usiadł na krawędzi jej łóżka.
-Naprawdę? Więc co miałam wymyślić, Bieber?- skrzyżowała ręce na klatce a chłopak na nia spojrzał.
-Uhm...- podnosząc rękę do góry, Morgan nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-No właśnie.

----------------------------------------------------------
ughh.....trochę nudno :c Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale kłótnie z rodzicami robią swoje :/

Dziękuje za wszystkie komentarze!!! Podziwiam Was, że wytrzymujecie z moim tłumaczeniem i jestem Wam za to strasznie wdzięczna!! Jesteście niesamowite!! ♥♥♥


@kidrauhl3001
MDB
Pisałam to troche nie "nie teges", wiec przepraszam za błędy :<

piątek, 3 maja 2013

Chapter 19

-Co z nią? Będzie dobrze? - Justin zasypał lekarza pytaniami, zanim mężczyzna podniósł rękę, żeby go uciszyć.
-Jest w porządku. Morgan ma kilka złamanych żeber i lekkie wstrząśniecie mózgu - nic poważnego - dodał szybko, kiedy Justin spojrzał na niego ze zdziwieniem. - Jej prawa noga jest nieco poobijana, ale poza tym nic jej nie jest- uśmiechnął się a Justin pokiwał głową.
-Dobrze, dziękuje bardzo - chłopak uścisnął dłoń doktora.
-Ah no i zanim zapomnę, musimy ją tutaj zatrzymać na niektóre badania i jeżeli wszystko będzie dobrze, powinna już wyjść za kilka dni.
-To świetnie, przekażę jej dobrą nowinę. Dziękuje.
-Nie ma za co. Ona jest na pewno bardzo waleczna, jeżeli przeżyła coś takiego.
-Tak, jest waleczna. To najsilniejsza kobieta jaką znam...- Justin zastanowił się, po czym szybko pokręcił głową, klepiąc lekarza w ramię i ruszył do pokoju dziewczyny. James stanął tuż za drzwiami.
Wszedł powoli do pokoju a jego wzrok padł na poobijaną i słabą Morgan, która właśnie spała. Przełykając gulę, która utworzyła się w dole jego gardła, usiadł obok jej łóżka.
-Boże, ja nawet nie wiem od czego zacząć....- zaśmiał się, bawiąc się swoimi kciukami. - Myślę, że mógłbym....um....zacząć od przeprosin.
Spojrzał w górę, przerywając na chwilkę, żeby zobaczyć czy dziewczyna się obudziła czy nie. Zauwarzając, że wciąż spała, kontynuował.
-Nigdy nie powinienem pozwolić ci zasiąść za kierownicą tego samochodu.- Pokręcił głową.- Powinienem być bardziej ostrożny. Powinienem być szczery z tobą. Coś powinienem zrobić od początku.
Poruszając lekko oczami, Morgan wciąż leżała nieruchomo, kiedy usłyszała cichy głos promieniejący w jej uszach. Głos, który należał do Justina.
-Ty.....intrygujesz mnie. Sprawiasz, że jestem zły, zirytowany. Czuję, że mógłbym krzyczeć na ciebie całymi dniami, ale inna część mnie chce po prostu cię pocałować i trzymać cię tak długo, jak to tylko możliwe. Bipolarność, wiem.- oblizując usta, zawahał się, jednak po chwili wyciągnął swoja rękę i chwycił jej, miękką i delikatną. -Wciąż nie mogę uwierzyć, że mogłem cię stracić ze swojego powodu.
-Justin? - James zawołał spod drzwi, a chłopak obrócił głowę w stronę wejścia. - Ricky mówi, że jest kilka połączeń przychodzących do biura. Mówi, że są ważne.
-Uhm. - Justin spojrzał na dziewczynę po czym znów wrócił wzrokiem na Jamesa. - Powiedz im, że mogą poczekać. Mam inne rzeczy do robienia teraz. - skinął głowa w stronę Morgan, a James rozumiejąco pokiwał głową i wyszedł.
Justin poczłapał z powrotem na miejsce naprzeciwko dziewczyny i w tym samym momencie kiedy usiadł, Morgan zaczęła poruszać ustami, tworząc z nich cienką linię. Powoli otwarła oczy, dostosowując się do oświetlenia w pomieszczeniu.
-Justin?- zapytała chrapliwym głosem.
-Morgan - odetchnął - obudziłaś się.
-Tak - uśmiechnęła się lekko. - Nie sądziłeś chyba, że tak łatwo się mnie pozbędziesz, prawda? - Morgan zaśmiała się cicho i ułożyła się wygodniej na łóżku.
-Nie, nie myślałem. - Mówił ściszonym głosem i przegryzł wargi, patrząc na nią jeszcze raz. - Mogłem cię zabić.
-Ale nie zabiłeś - dodała ze zmarszczonymi brwiami, zmieszana tym jak to brzmiało.
-Nie w tym rzecz, Morgan. - powiedział surowym tonem. - To ja miałem być w tym samochodzie. Nie ty.
-O czym ty mówisz, Justin - spojrzała na niego z niejasnością. - Dlaczego mówisz, jakby to wszystko było twoją winą?
-Bo to jest moja wina, do cholery. Pozwoliłem ci zasiąść za kierownicą tego samochodu. Pozwoliłem! - potrząsnął głową, a gniew brał nad nim górę. - Posłuchaj, musisz odpocząć, okej? Zrelaksuj się.
-Nie- Morgan pokręciła głową. - Miałam wystarczająco dużo czasu na odpoczynek. Chcę, żebyś przestał ucinać rozmowy, kiedy nie chcesz gadać na jakiś temat.
Siedząc w ciszy, Justin podrapał się po karku, a Morgan kontynuowała podważanie jego zdania.
-Ja wsiadłam do tego auta. Ja chciałam nim jechać, ty mnie zatrzymywałeś, ale się uparłam. To nie jest wina nikogo innego jak tylko moja. Mogłam po prostu zostawić to i wrócic do domu, ale nie. Uparłam się przy tym, tylko po to, żeby okazać się...
-To nie jest twoja wina, Morgan- Justin wstał. - Nigdy więcej tak nie mów, słyszysz mnie? To była moja wina. Ja miałem byc w tym aucie, nie ty! - Krzyczał - Carlos był tam po mnie. Chciał mnie i żeby mnie dostać, wymyślił sposób, żeby pobawić się przy moim samochodzie, bo wiedział, że będę go prowadzić. Ty wpadłaś w jego pułapkę. Pułapkę, która była przeznaczona dla mnie.
Przyszła kolej na Morgan, tym razem ona milczała. Przegryzła dolną wargę, czując, że zaczyna wszystko rozumieć.
-Przepraszam - Pielęgniarka weszła do środka i zmrużyła oczy widząc scenę przed sobą. - Myślę, że powinno się zciszyć swój ton głosu, bo na tej sali przebywa poważnie ranny pacjent. Jeżeli masz ochotę krzyczeć, proszę wyjść i zrobić to na zewnątrz.
Umieszczając dłonie na biodrach, Justin potrząsnął głową, rozwiewając niektóre kosmyki włosów.
-Przepraszam.
-Jeśli usłyszę cię jeszcze raz, będę musiała zabronić ci wchodzenia do tego pokoju na resztę wieczoru. - ostrzegł i wyszła.
-Tak. W tym pokoju jest pacjent, Bieber - Morgan mu dokuczyła, a chłopak tylko pokręcił głową.
-Tylko ty możesz znaleźć czas na grani w swoje głupie, małe żarty. - spojrzał na nią rozbawiony, lecz po chwili drzwi otworzyły się z głośnym trzaskiem i do środka weszło dwóch policjantów.
-Justin Bieber?
-Przepraszam szefie, nie mogłem powstrzymać ich od wejścia. - James wsadził głowę do środka, jednak policjanci przegonili go. Justin pokiwał do niego głową, żeby pokazać, że jest w porządku.
-Tak? - zerknął na nich ze zdziwieniem.
-Jesteśmy tutaj aby zadać parę pytań dotyczących wybuchu twojego auta.
------------------------------------------------

oo :o



@kidrauhl3001
MDB tłumaczenie
szczerze mówiąc taki sobie ten rozdział ://

środa, 1 maja 2013

Chapter 18

Wszystko to stało się w bardzo krótkim czasie.
Justin mógł poczuć jak jego serce stanęło a żołądek skręcił się kiedy usłyszał trzask. Jego oczy rozszerzyły się a wzrok padł zza okno na samochód Morgan, który sekundę temu rozbił się na ścianie. Uderzył rękami o kierownicę po czym szybko otworzył drzwi do swojego auta i gorączkowo zaczął biec w stronę dziewczyny.
-Kurwa, kurwa, kurwa - wielokrotnie zaklął pod nosem, kiedy zaczął iść przez dym, machając rękami we wszystkie strony. Zbliżył się do kierowcy i pochylił się, by otworzyć drzwi, lecz one ani drgnęły.  - Cholera- wychrypiał, przeczesując włosy i rozejrzał się za czym co mogłoby mu pomóc.
Oddalił się na chwilę od auta w poszukiwaniu czegoś twardego, jednak jego uwagę przykuły iskry wychodzące z tylnej części pojazdu.
-O mój Boże. - podbiegł z powrotem do drzwi, które zaczął ciągnąć, uderzać cokolwiek żeby je otworzyć, ale nic się nie działo.
Okrążył samochód, kiedy iskry zaczęły coraz bardziej szaleć, gotowe do wybuchu. Pociągnął za drzwi od strony pasażera i z wielkim szarpnięciem w końcu je odblokował. Wsunął się do środka gdzie znalazł Morgan, której bok głowy niemiłosiernie krwawił.
-Cholera. - jego oczy złagodniały i pochylając się w jej kierunku wcisnął ręce pomiędzy jej ciało a fotel. Popatrzy na tylne siedzenia i zauważył jeszcze większą ilość dymu i iskier, które powoli zamieniały się w ogień. Przegryzając dolna wargę, oplótł ręce w okół Morgan i wyciągnął ją na swoją stronę. Gdy wreszcie w pełni była w jego ramionach, wyszedł pośpiesznie z pojazdu i pobiegł jak najdalej. Samochód stanął w płomieniach dokładnie wtedy, kiedy uciekł na bezpieczną odległość. Chłopak głośno oddychał, upadł na kolana i jeszcze mocniej przycisnął dziewczynę do swojej piersi.
-Morgan.......o Boże, Morgan.- wyszeptał. - Proszę cię, obudź się. Pokaż mi, że wszystko jest w porządku. - kiedy nie otrzymał żadnej odpowiedzi, zamknął mocno oczy - POMOCY! POTRZEBUJE POMOCY! JAMES ZADZWOŃ NA 911, TERAZ! POTRZEBUJEMY KARETKI! - rozpaczliwie zawołał, a James pośpiesznie do niego podbiegł ze zmartwioną miną. -Dzwoń po pieprzoną karetkę, teraz! - Justin krzyknął ze złością po czym James niepewnie wyjął telefon, wybrał numer i przycisnął słuchawkę do ucha.
-Tak, dzwonie z Gateshead Tunnel, tylko jedną przecznice w dół od Harvard Manor. Potrzebujemy szybko karetki, dziewczyna miała straszny wypadek samochodowy. Potrzebujemy karetki, teraz! - James splunął przez telefon i rozłączył się, patrząc na Justina. - Stary, co tu się, kurwa stało?
Potrząsając głową, Justin przełknął dużą gule w gardle.
-Spieprzyłem. To się stało.

Szpital był cichy a Justin chodził nerwowo po piętrze z ręką na brodzie, analizując wszystko jak mogło dojść do tej katastrofy. Jak mógł do tego dopuścić? Cała wina była po jego stronie, a chłopak nie wiedział co zrobić. Jak mógł pozwolić, żeby moment zabawy uciekł z pod jego kontroli w mgnieniu oka?
To miało się skończyć idealnie. On miał wygrać, a Morgan miała wrócić do domu i wszystko byłoby w porządku.
-Wszystko okej, szefie? - James podszedł do Justina, przegryzając wargę i czując się źle z jego powodu.
Patrząc w górę, Justin potrząsnął głową, drapiąc się po karku po czym go potarł niezręcznie, żeby uniknąć napięcia. Po kilku minutach ciszy, chłopak wciągnął głęboko powietrze.
-To wszystko moja wina, wiesz?
James zmarszczył brwi z ciekawości
-Dlaczego? - zapytał.
-Powinienem był ją zatrzymać przed wzięciem tego samochodu. - Justin wreszcie odezwał się po długiej chwili ciszy. - Powinienem zaufać mojemu instynktowi. Kiedy podjechaliśmy do linii startu, miałem wrażenie, aby zamienić się autami. Nie wiem dlaczego. Ale kiedy miałem juz coś powiedzieć, wyścig się rozpoczął i juz nie mogłem tego zatrz.....- Justin uciął sobie i spojrzał w dół z drwiną. - Moja arogancja wzięła bardziej nade mną górę, niż uratowanie jej. - potrząsnął głową- Mogłem jej powiedzieć, mogłem po prostu zatrzymać wyścig, ale nie zrobiłem tego.....
-Dlaczego nie zrobiłeś?
-Bo nie chciałem przegrać. - przycisnął język do podniebienia - Pozwoliłem by moja troska o reputację przewyższała nad uratowaniem jej i siebie. Nie wiem jak będę mógł z tym żyć - Justin spojrzał na Jamesa zasmuconymi oczami. - Ta dziewczyna, jest tam i walczy o swoje życie przeze mnie. Mogłem to wszystko zatrzymać, zanim cokolwiek by się stało.
-Wszyscy popełniamy błędy, Justin. Nie obwiniaj się o to. - James starał się go uspokoić, jednak nic nie działało. Justin był już przekonany do swojego zdania.
-To była moja wina. - powtarzał to uparcie, nie chcąc słyszeć niczego innego.
-Skąd mogłeś wiedzieć, ze samochód wybuchnie?
-Bo miałem przeczucie.
-Okej, więc? Co to znaczy - James zmarszczył brwi. - Justin, ty nie jesteś psychiczny. Jesteś człowiekiem. Nie miałeś możliwości, żeby wiedzieć jak to wszystko się skończy.
-Oh, ale ja miałem.
-Jak?
-Znasz Carlosa Fernandeza? - Justin przerwał a James powoli pokiwał głowa. - tak, więc on zaproponował mi umowę tamtej nocy.....
-Pan Bieber? - Doktor podszedł do nich powoli, a zarówno Justin jak i James odwrócili się do niego. -Mam wyniki badań.

-------------------------
skfhiugidugfigetfuywge no to się porobiło ;o

Mam prośbę, wszyscy którzy chcą być informowani o następnych rozdziałach, proszę napiszcie pod tym wpisem bo robię liste, żeby mi było łatwiej ;) Już więcej razy nie będziecie mi musieli pisac ;)

No i oczywiście zapraszam na MDB - tłumaczenie ;)

wtorek, 30 kwietnia 2013

Chapter 17

Poszli razem na dół do garażu, jednak przed wejściem, Justin podszedł do małego pudełka w rogu. Wpisał jakiś kod na klawiaturze numerycznej po czym odwrócił się do Morgan i machnął, że może już do niego dołączyć. Łapiąc co chłopak właśnie zrobił, Morgan przewróciła oczami i cofnęła się.
-Nie miałam zamiaru patrzeć na hasło. Poza tym, nie myślałam o kradzieży twoich samochodów.
Justin zadrwił żartobliwie.
-Tak, jasne. Tylko poczekaj, aż zobaczysz auta. - Uśmiechnął się, cofając i patrząc na automatycznie otwierane, stalowe drzwi, które ukazały cały rząd sportowych samochodów. Począwszy od Ferrari do Lamborghini.
Morgan stanęła w zachwycie a jej usta otworzyły się w zdziwieniu z ilości pięknych pojazdów jakie on posiadał.
-Ładnie, huh? - Dziewczyna okrążyła pomieszczenie wzrokiem zatrzymując się na Justinie, który się do niej uśmiechał.- Zazdrosna?- chłopak zachichotał a Morgan przekuła go śmielszym wzrokiem na co podniósł dłonie w obronnym geście.
-Wcale nie. -skłamała i weszła głębiej do środka, przegryzając wargę. Prawda była taka, że nigdy w swoim życiu nie widziała, aż tak pokaźnej kolekcji samochodów w jednym pomieszczeniu. Jasne, że widziała je na wyścigach i tym podobne, ale nigdy nie w taki sposób. Gładząc palcami samochody, które mijała nic nie mogła poradzić na to, że miała ochotę wszystkimi chociaż raz się przejechać.
-Mówiłem ci - przypomniał sytuację sprzed kilku minut, kiedy otwierał garaż.
-Tak, tak. -Morgan przewróciła oczami, patrząc na pojazdy, chcąc potajemnie je wszystkie wziąć i już nigdy nie oddać.
-Pośpiesz się i wybierz jeden. Chcę pobić twój tyłek i skończyć to wszystko, odsyłając cię do domu. - Justin mruknął wchodząc do środka, bo wcześniej opierał się o framugę drzwi.
Przewracając po raz kolejny oczami, Morgan mruknęła kilka niespójnych słów pod nosem i ruszyła wzdłuż drugiego rzędu, gdy nagle specyficzne auto przyciągnęło jej uwagę. Podeszła do niego i położyła dłoń na masce.
-Chce to.
-O nie nie nie nie - Justin pokiwał głową i podszedł do niej. - Nie ma mowy, żebyś użyła tego samochodu.
-Dlaczego, do cholery, nie?- podniosła brew i zacisnęła usta z frustracją.
-Bo ten jest mój i nigdy nie używam innego do jazdy,
-A co się stanie, jeśli z tym skończysz? Zawarłeś jakąs umowę z samochodem czy co?- Morgan splunęła - Zamknij się i przestań być dzieckiem. Weź inny samochód, bo ten ja juz zajęłam. - po czym otworzyła drzwi i usiadła na miejscu kierowcy.
Kręcąc na nią głową, Justin zmierzwił swoje włosy i podszedł do samochodu obok, którego zresztą też często używał . Zajmując miejsce w środku, odpalił silnik a Morgan zrobiła to samo. Otworzył okno i wystawił głowę na zewnątrz.
-Jedź do pierwszej linii toru, James będzie tam na nas czekać.
Kiwając głową, Morgan uśmiechnęła się kiedy dała samochodowi napęd i już po chwili była na ulicy, gdzie  Justin do niej dołączył. Dojechali do linii po zrobieniu kilku krótkich zakrętów a Morgan czekała już z nogą na gazie na rozpoczęcie wyścigu.
Nacisnął lekko na pedał gazu, żeby wydać charakterystyczny dźwięk, po czym spojrzał na dziewczynę z zabawnym i szyderczym uśmiechem.
-Powiedz pa. - Justin wyszeptał do niej a ta tylko przewróciła oczami.
-Tak, jasne - bezgłośnie poruszyła ustami i odwróciła głowe by patrzeć przed siebie, czekając na James, który miał dać znak o rozpoczęciu wyścigu.
Wiercąc nogami w pewien rytm, Justin poczuł dziwne, nieznane uczucie w dole brzucha po czym rozejrzał się po swoim aucie a potem popatrzył na Morgan. Otwierajac usta, by coś powiedzieć światło zmieniło się na żółte a potem na zielone na co James szybko wyrzucił ręce w górę i wyścig się rozpoczął.
Odblokowując hamulec, Morgan ruszyła do przodu, a jej całe ciało trzęsło się razem z autem. Uśmiechnęła się do siebie, ponieważ była przed Justinem a jej samochód zawył jakby z podekscytowania. Pchnęła pedał gazu co spowodowało, że samochód jechał jeszcze szybciej, kiedy zaczęła skręcać.
Zdając sobie sprawę, że Morgan była przed nim, Justin jeszcze bardziej przyśpieszył i wkrótce znalazł się obok dziewczyny. Poruszając śmieszni brwiami, uśmiechnął się nieśmiało, pomachała jej i włączył w samochodzie nitro, powodując przyśpieszenie na najwyższych obrotach i wyskoczył na kilka metrów przed Morgan.
-Kurwa- dziewczyna warknęła uswiadamiając sobie, że linia końcowa była tylko kilka minut przed nimi. Włączając również nitro w swoim aucie, trzymała mocno za kierownice i poczuła mocne szarpnięcie, lecz nie przejmowała się tym bo zbliżała się coraz bardziej do Justina. Zmieniając biegi, spojrzała w boczne lusterko, ale zaraz potem zauważyła, że wyścig skończy się za kilka sekund. Morgan porzuciła walkę, bo wiedziała, że nie wygra już z Justinem, który był daleko przed nią. Przenosząc nogę z gazu na hamulec, poczuła jak jej serce zatrzymuję się, kiedy pedał nie zadziałał a samochód się nie zatrzymał.
Przegryzając wargę, uderzała noga o hamulec, ale to nic nie dawało. Zdając sobie sprawę, że jest w potrzasku, zaklęła i próbowała znaleźć sposób na ucieczkę. Patrząc w dwie strony, Morgan znała tylko jeden sposób by to przetrwać i było to jak najszybsze wydostanie się z samochodu co było niemal niemożliwe. Pochylając się, sięgnęła do pasu bezpieczeństwa, który także się zablokował.
Atak paniki przejął nad nią kontrolę, spojrzała przed siebie i zobaczyła, że za chwile miała się z czymS zderzyć. Rozszerzyła oczy, złapała szybko za kierownicę i pociągnęła ją w lewo z całej siły.
............w mgnieniu oka, jej samochód wpadł na mur, rozbijając się z ogromnym hukiem.

----------------------------------
Nie spodziewałyście się tego, nie? ;o

mam dla niektórych może dobrą wiadomość. Założyłyśmy z koleżanką fbl z tłumaczeniem MDB. http://www.photoblog.pl/mdbtlumaczenie/149704398 jeżeli chcecie uzyskać hasło, napiszcie na @rockmyheart69 @kidrauhl3001 lub na gg 8932948. są tam lekkie komplikacje, jednak mamy nadzieję, że docenicie to, że troszkę ryzykujemy ;)

No i oczywiście podziękujmy @lonathas za piękny nagłówek ;D

piątek, 26 kwietnia 2013

Chapter 16

-Żartujesz, prawda? - zadrwiła kiedy nikt jej nie odpowiedział. - co do chuja masz na myśli, że wracam? - rzuciła z irytacją, zupełnie nieświadoma tego co się dzieje.
-To jest dokładnie co mam na myśli : wracasz do domu. - Justin odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Dlaczego? - uniosła brwi, czekając na jego odpowiedź. Chłopak westchnął i przejechał ręka po twarzy.
-Dlaczego ty wszystko zamieniasz w kłótnie? - Justin syknął, podnosząc głos a Morgan przewróciła oczami.
-Nie zmieniam wszystkiego w kłótnie! - broniła się, podnosząc wyżej brodę, aby pokazać, że jest uparta.
Szydząc, Justin pokręcił głową kpiąco.
-Tak, jasne. - wyrzucił ręce w górę, dalej kręcąc głową. - Zapomnij o tym. - uśmiechnął się szyderczo - Nie mam czasu na kolejną walkę.
-Właściwie to nie byłoby powodu do walki gdybyś mi powiedział co jest tego przyczyną. Zaufaj mi kolego, że będzie o wiele prościej. - mruknęła znów przewracając oczami, co tylko wzbudzało jeszcze większy gniew u Justina.
Widząc jego stan, James wstał  i podszedł do nich.
-Słuchaj, jeżeli byłbym tobą to po prostu bym się go teraz posłuchał. - Ostrzegł ja, pokazując, że Justin nie jest w nastroju do takiej rozmowy.
-Nie mogę zrozumieć, czego ty ode mnie chcesz. Najpierw, porwaliście mnie, zaczęła się ta głupia gra, w której nikt nie wygrał a kiedy chciałam wrócić do domu, nie puszczaliście mnie. A teraz, nagle, po tym wszystkim, mówicie mi, że wracam? - splunęła - Gówno prawda. Co ty wyprawiasz?
-Nic- szybko jej odpowiedział - Nic nie wyprawiam. Po prostu idź po co tam chcesz, na góre i James cię odwiezie.
-Dlaczego nie ty?
-Mam inne rzeczy do robienia.
-Na przykład jakie? -Morgan splunęła,wyrzucając ręce w powietrze. -Ty mnie tu przywiozłeś, kochanie a teraz ty mnie odwieź.
-Nie. - Justin powoli zaczynał tracić nad soba kontrole.
-Oh wiadome, że nie- krzyknęła z czerwona twarzą - ponieważ ja nigdzie nie wracam - Uśmiechnęła się, przenosząc ciężar na lewą nogę i zaplatając ręce na piersiach.
Wzdychając z frustracji, Justin przejechał palcami między swoimi włosami.
-Możecie nam dać minutkę, chłopaki? -Justin patrzył w podłogę, ale  chłopaki dobrze wiedzieli, że to do nich mówił. Kiwając głową, wyszli do innego pokoju a Justin głośno jęknął i kopnął krzesło obok na co Morgan lekko podskoczyła. -Doprowadzasz mnie do szaleństwa, wiesz?
-Zauważyłam- wzruszyła ramionami, patrząc na swoje paznokcie jakby ją to w ogóle nie obchodziło. -Masz zamiar mi wytłumaczyć o co w tym wszystkich chodzi, czy mam zgadywać jak zwykle?
Potrząsnął głową i zachichotał ponuro.
-Myślisz, że jesteś taka twarda, a nawet nie znasz połowy tego.
-Połowy czego?
-Życia. - spojrzał na nią ze znudzonym wzrokiem - myślisz, że jesteś tą twardą laską, która może chodzić i mówić co tylko chce. Ta cała gra była tylko sprawdzeniem czy umiesz się powstrzymać. Oczywiście, oboje przegraliśmy, ale - podszedł do niej bliżej - ty nic nie wiesz o życiu, którym żyje.
-Wiesz, nienawidzę, jak udajesz, że mnie znasz. - Morgan splunęła, wytykając palec w jego pierś. - Myślisz, że wiesz o mnie wszystko. - wyrzuciła ręce w powietrze - Ale wiesz co, Justy?
Spojrzał na nią.
-Nie znasz nawet połowy tego i prawdopodobnie już nigdy nie poznasz - powiedziała mu to prosto w twarz. - wiec, przestań się tak zachowywać. Rozumiesz?
-Posłuchaj suko. - Jego oczy zrobiły się ciemne, kiedy złapał ja za nadgarstki i przyciągnął ja bliżej siebie, tak że nie było już między nimi wolnego miejsca. - Mogę nie wiedzieć wszystkiego o tobie, ale na pewno kurwa ty nic nie wiesz o mnie.  Więc zrób nam przysługę i idź, kurwa, do domu.
-Dlaczego? - krzyknęła - Dlaczego teraz? Dlaczego nagle, po tym co stało się wczorajszej nocy wracam do domu?
-Zamknij się - warknął.
-Odpowiedz mi. - splunęła z powrotem.
-Zamknij się - przycisnął ją po raz kolejny.
-Odpowiedz - przechyliła głowę w prawo - Mi - powiedziała z nutką drwiny w głosie.
Zaciskając zęby, pozbył się wszystkich myśli i zniżając się w dół, przycisnął swoje usta do jej.
Oddalając się od siebie po kilku minutach, Morgan głęboko oddychnęła bo nie mogła uwierzyć, że trwało to tak długo. Oblizała wargi i cofnęła się z jego uścisku.
-Robimy to juz bardzo często.
Chichocząc, Justin podrapał się po karku i pociągnął nosem, próbując jakos złagodzić napięcie między nimi.
-Takk....
Kręcąc głową, Morgan przejechała ręką po swoich pofalowanych włosach.
-W jednej sekundzie mówisz mi, że chcesz żebym wróciła do domu a potem wyjeżdżasz z czymś takim.- zadrwiła cicho.
-To jest najprostszy sposób jaki znam, by zamknąć ci uta. Mówisz zbyt wiele. - mruknął, przewracając oczami, kiedy dziewczyna ściągnęła brwi.
-Okej - przerzuciła włosy do tyłu i położyła ręce na biodrach - - gdybym nie znała żadnego lepszego sposobu,mogłabym pomyśleć, ze cos z toba jest i nie chcesz, żebym wiedziała.....
-nie nie nie - Justin potrząsnął głową - Nie ma nic co powinnaś wiedzieć a ci nie powiedziałem.  Po prostu puszczam cię do domu. Dlaczego nie chcesz iść? - widocznie w nim wrzało - Mam na myśli, to że w jednej sekundzie chcesz wracać a w następnej już tego nie chcesz. Jesteś bipolarna, czy co?
-Nie, ale ty na pewno jesteś! - splunęła - Może i chciałam, ale ty nie pozwalałeś. A teraz tak nagle, znikąd, pozwalasz mi odejść? Tak po prostu?
-Tak po prostu. - Justin powtórzył spokojnie a dziewczyna zaśmiała się gorzko.
-Tak, ale to się nie stanie chłopczyku. Mam zamiar dowiedzieć się dlaczego to robisz i nie ma mowy, żebym wyjeżdżała.
-Tak, wyjedziesz. - Justin zagroził.
-Nie, nie wyjadę - odparła. -Tak, wrócił albo przewieszę sobie ciebie przez ramię i sam cię odwiozę, jeśli będę musiał. - Uśmiechnął się szyderczo z ciemnymi oczami.
-Myślałam, że masz rzeczy do załatwienia. - Morgan zaszydziła i uśmiechnęła się do niego.
-W rzeczywistości mam, ale jeżeli zabranie twojego wkurzającego tyłka stąd ma ochronić mój czas, to tak zrobię. - uśmiechnął się z powrotem i zagryzł wnętrze policzka przed ponownym wybuchnięciem.
-Dupek - Morgan wymamrotała.
-Dziwka - odpowiedział a dziewczyna wcisnęła pietę w podłogę jak małe dziecko.
-Nie ważne co powiesz czy zrobisz, sugeruję żebyś mnie zostawił tutaj, bo nie sądzę, żeby twoja głupia dupa chciała, żebym poszła na policje i o wszystkim im opowiedziała. - Morgan nuciła, pokazując mu, że ma nad nim przewagę.
Justin otworzył szeroko oczy.
-Nie zrobiłabyś tego.
-Oj, zrobiłabym a jeśli mi nie wierzysz, wypróbuj mnie. - uśmiechnęła się w zwycięstwie a Justin zaklął pod nosem i zmierzwił swoje włosy ciągnął gwałtownie za ich końcówki.
Kiedy chłopak już nic więcej nie powiedział, Morgan skorzystała z okazji by pobawić się z nim jeszcze bardziej.
-To może uczynimy to trochę bardziej interesującym dla ciebie, huh?- uśmiechnęła się diabelsko i położyła palec na podbródku. - Mam pomysł. - udała westchnięcie - Jeżeli jeszcze myślisz, że na ostatnich zawodach oszukiwałam, to może zrobimy rewanż?
-Rewanż? - uniósł brwi a Morgan skinęła głową.
-Rewanż. Ty i ja. James może wszystko oglądać i ocenić kto wygra. Jeśli to będę ja, zostaję. - zatrzymała na nim wzrok.
-A kiedy ja wygram, odchodzisz- Morgan uśmiechnęła się, potwierdzając kiwnięciem głowa po czym natychmiast uścisnęli sobie dłonie.

Niech zwycięży najlepszy......

----------------------------------
Jak myślicie, kto wygra tym razem??

Jeżeli ktoś chce tłumaczenie MDB to piszcie do niej na gg 8932948, dziewczyna (którą serdecznie pozdrawiam) tłumaczy bez publikacji, więc nikt nie powinien mieć z tym problemu ;) Jej twitter - rockmyheart69

A ja zabieram się za drugie tłumaczenie, ale link podam w następnej notce. 

Jeżeli macie jakieś uwagi dotyczące tłumaczenie, chętnie je przeczytam!!

środa, 24 kwietnia 2013

Chapter 15

Nie przerywając pocałunku, Justin chwycił mocno za jej biodra i wkładając język do jej ust pogłębił ich przyjemność. Morgan wplątała palce w jego włosy, ciągnąc za końcówki.
Przyciągając ręce do zakończenia jej sukienki, podciągnął gwałtownie sznurki do góry, odsłaniając i masując jej uda.
Jęcząc, Morgan objęła jeszcze mocniej szyję Justina, przyciągając go do głębszego pocałunku - jeżeli to w ogóle było możliwe.
Podniosła nogi do góry i owinęła je wokół jego bioder a Justin odwrócił się i oparł jej plecy o szafę. Rozstał się na chwilę z jej ustami i przeszedł na szyję, muskając ją i ssając. Morgan zamknęła oczy z rozkoszy dalej bawiąc się jego włosami.
Mrucząc niecierpliwie, Justin zsunął sukienkę z ramion dziewczyny, rzucając ja Bóg wie gdzie, po czym szarpnął za miseczki jej stanika ściągając go i przysysając się do jej prawego sutka, co spowodowało, że Morgan zajęczała jeszcze głośniej.
-Jezus, Justin .....- wymruczała, czując gorąc przepełniający jej ciało. Podciągnęła jego twarz do góry tak, że ich usta znów się złączyły. Rękami zjechała po jego klatce do zakończenia koszulki, którą zaraz powoli podniosła. Ich wargi rozstały się tylko na kilka sekund po czym Justin znów do niej przywarł tym razem bez koszulki.
Odciągając Morgan od szafy, jej nogi wciąż były zaplątane w okół niego, Justin podszedł do łóżka i położył ją na nim. Jego usta wędrowały po jej żuchwie, szyi i obojczykach. Był praktycznie wszędzie. Jedną ręką masował jej dolną partię a drugą podtrzymywał się, żeby jej przypadkiem nie przygnieść.
-Justin...-James zaczął i wszedł do pokoju spotykając tam Justina i Morgan praktycznie nagich. - Cholera - mruknął. - Przepraszam - jego policzki zalały się lekkim rumieńcem. - Kontynuujcie. - pomachał ręką i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Oparł się o drzwi i zamknął oczy, przeklinając się w duchu za swoja głupotę i "idealne" wyczucie czasu. W końcu odwrócił się na pięcie i odszedł jak najdalej od pokoju.
Przeczesując swoje włosy, Justin potrząsnął głową zirytowany tym, że James właśnie zrujnował najlepszy moment.
-Przepraszam - wymamrotał łapiąc z nią kontakt wzrokowy.
-Jest w porządku. - pochyliła się, popychając jego klatkę w związku z czym Justin podniósł się z niej i wstał.
Morgan również wstała, wzięła głęboki oddech i spojrzała na chłopaka. Chwile potem odwróciła wzrok i schowała kosmyk włosów za ucho. -Myślę, że powinnam iść...
Otwierając usta, by coś powiedzieć, Justin zamknął je szybko kiedy dziewczyna przeszła koło niego do miejsca gdzie leżała jej sukienka i szybko ją na siebie włożyła. Jej policzki z chwili na chwile było coraz bardziej czerwone.
W końcu Justin zdobył się na odwagę by coś powiedzieć.
-Ty nie mu....
-Ale chcę - przerwała mu, unikając jego wzroku i zaczynając bawić się sznurkami swojego ubioru. Ignorując dalej jego spojrzenie, podeszła do drzwi i nie mając odwagi by chociaż na niego popatrzeć, wyszła i szybko zamknęła za sobą drzwi.
-Cholera - Justin zaklął pod nosem, spoglądając na drzwi. Zamknął oczy czując palące uczucie w dole brzucha. Podniósł swoją koszulkę z ziemi i rzucił ją jeszcze dalej w złości.
--
Opierając się o drzwi do jej sypialni, Morgan zamknęła oczy  i wzięła głęboki oddech. Przeczesując włosy, zamrugała kilka razy, żeby obrazy sprzed kilku minut wymazały się z jej pamięci.
Ona praktycznie uprawiała seks z Justinem Bieberem. Z JUSTINEM BIEBEREM. Z facetem, którego powinna nienawidzić i gardzić wszystkim co dla niej zrobił. Ale z jakiegoś dziwnego powodu, nie mogła pozbyć się nieznanego uczucia z jej brzucha.
Decydując, że pójdzie już po prostu spać, weszła do łazienki i zostawiła wszystkie problemy, wchodząc pod prysznic i odprężając się pod gorącym strumieniem. Następny dzień miał być długim dniem. Czuła to.
Około pół godziny później wyłączyła wodę, złapała świeży ręcznik, obwiązała go sobie wokół piersi i weszła do pokoju. Chwyciła parę bielizny, ubrała ją po czym nałożyła na siebie piżamę i opadła na swoje łóżko. Zamknęła oczy, mając nadzieję, że sen przyjdzie jej bez problemu, jednak straciła ją, kiedy na myśl znów przyszła jej twarz, która była jej już dobrze znana.
--
Następny dzień przyszedł szybciej niż oczekiwała, a Morgan jęknęła, wciskając dłonie w oczy. Usiadła, rozglądając się wokół i zatrzymując wzrok na oknach, które zasłaniała wielka firanka, przez którą prześwitami wyłaniało się światło słońca.
Wstając i zrzucając z siebie koc, podeszła do szafy, z której wyjęła zestaw ubrań po czym wyszła z pokoju i udała się na dół, do pokoju dziennego, gdzie spotkała Jamesa, kierowcę, który odwiózł ją wcześniejszej nocy do domu po incydencie w klubie i Justina.
-Co się dzieje? - zmarszczyła brwi a Justin podszedł do niej, wpatrując się w jej oczy tęczówkami, w których łatwo można było się zakochać.
-Wracasz do domu.

---------------------------------
uuuaaa wyczuwam dramę haha ;)

Dziękuje Wam, że macie czas żeby to przeczytać i napisać mi tak bardzo miłe komentarze. DZIĘKUJE!
Pisałam to po ciężkim dniu, więc przeprasazm za wszystkie błędy :c

wtorek, 23 kwietnia 2013

Chapter 14

W pokoju nastała cisza a Morgan i Justin po prostu na siebie patrzyli.
-Śmieszne - dziewczyna splunęła przeszywając go wzrokiem. - Jakoś w klubie nie miałeś problemu, żeby ze mną pogrywać.
-Tak jak ty nie miałaś problemu z graniem ze mną w pokoju. Pogódź się z tym Morgan, że oboje jesteśmy winni tego bałaganu.
-Masz chyba na myśli, że to twoja wina. - Morgan go poprawiła.- Nigdy nie chciałam, żebyś mnie tu zabrał. Nie prosiłam się o to. To ty mnie praktycznie porwałeś.
-To nie wygląda jakby ci się nie podobało. Miałaś sporo czasu na ucieczkę. - Justin uniósł brew, zainteresowany jak dziewczyna się do tego odniesie.
-Racja- mruknęła- ale to by nie miało sensu. James i tak by mnie prędzej czy później złapał.
-Nie tym razem. Miałaś wolną drogę. Mogłaś znaleźć sposób, ale zostałaś. Pogódź się z tym, że nie chcesz odchodzić.
-Co czyni, że tak uważasz? - Morgan prychnęła i położyła ręce na biodrach a Justin się zaśmiał.
-Ponieważ jeśli byś chciała, to kopnęłabyś mnie właśnie w krocze i już być była w drodze do domu, lecz zamiast tego postanowiłaś dalej uczestniczyć w tej małej grze, którą zaczęliśmy.
-Którą TY zacząłes! - znów go poprawiła i przewróciła oczami. - i dobrze wiesz, do cholery, że gdybym to zrobiła, zawołałbyś Jamesa, żeby mnie znów złapał, więc jesteś w błędzie, Justy.
-Masz dużo wymówek i to mnie fascynuje - powiedział żartobliwie, czekając na kolejną odpowiedź Morgan.
-Pozwól mi odejść - dziewczyna nakazała, krzyżując ręce na piersi a gniew widać było na jej twarzy. Justin westchnął.
-Nie.
-Dlaczego, kurwa, nie? - uderzyła rękami w jego klatke piersiową a jej gniew przejął nad nią kontrole. - To jest jedno, wielkie gówno. - wykrzyczała. - Chcę do domu! Nie możesz mnie trzymać na zawsze!
-Czy kiedykolwiek dotrze do ciebie, że trzymam cię tu z jakiegoś powodu?- ścisnął usta w jedną linię powstrzymując się od przekroczenia granic. Morgan spojrzała na podłogę jeszcze bardziej zmieszana niż wcześniej.
-Znam ten cholerny powód. Bo jestem ""wyzwaniem", ale nie uważasz, że to jest trochę już przestarzałe? -zadrwiła - Chcesz wyzwanie? Oto jestem. Daje ci je.
-Dajesz mi grę. Grę, w którą nie chcę już grac.- Odepchnął ją od siebie, otworzył szufladę i wyjął koszulkę, która zaraz ubrał.
-Co to ma znaczyć? - Morgan zmarszczyła brwi i oddychnęła głęboko zmęczona ciągłą walką.
-Nie chcę już więcej grac w tą grę. Oboje mamy plany na uwiedzenie siebie nawzajem. To nigdzie nas nie doprowadzi.
-To dlaczego mnie nie puścisz?
-Ponieważ.
-Ponieważ co?- dziewczyna krzyknęła, pogarszając wszystko. Tkwiła w tym cholernym domu tak długo, że zaczynało to być męczące, a to że Justin nie chciał jej puścić było jeszcze bardziej denerwujące.
-Czy kiedykolwiek pomyślałaś, że może, ale tylko może, trzymam cię bo chcę? Bez żadnych innych zobowiązań? - Justin odwrócił i spojrzał na nią. - Chce ciebie. Interesujesz mnie i szczerze mówiąc, nie jesteś jak inne dziewczyny. Masz coś w sobie czego jeszcze nie znalazłem.
Przegryzając wargi, Morgan przejechała ręką po włosach.
-Ale to wciąż nie wyjaśnia dlaczego dalej mnie tu trzymasz.
-Może to ci pomoże. -Justin przysunął się bliżej niej, gładząc jej policzek i zanim Morgan domyśliła się co się dzieje, chłopak złączył ich usta w doskonałej synchronizacji.
Obejmując ramionami jego szyję, Morgan przyciągnęła chłopaka jeszcze bliżej, pogłębiając pocałunek. Jednym zwinnym ruchem Justin wsunął swój język do jej buzi i zanim zdąrzyli się zorientować, walczyli między sobą o całkowitą dominacje.
Powoli odsuwając się od niej, Justin przyłożył swoje czoło do jej.
-Pewnie nawet nie zrozumiesz.....- oblizał wargi. - jak długo chciałem to zrobić.
-Całowaliśmy się już wcześniej. - odetchnęła i przegryzła wargę uważając, żeby nie złączyć ich znów z ustami Justina.
-Ale to była tylko część gry. - podciągnął jej podbródek do góry a jego kciuk zaczął jeździć powoli po konturach jej ust. - ten był prawdziwy.
W końcu wracając do rzeczywistości, Morgan naparła na jego piersi, odciągając go od siebie i złapała się za czoło.
-To nie powinno się zdarzyć.
Wciągając wargi do środka, Justin zmarszczył brwi zmieszany tym co się działo.
-Ale się stało....
Kręcąc głową, dziewczyna wzięła głęboki oddech i przeczesała swoje włosy.
-To był błąd.
-Nie wydaje mi się, żeby to był błąd. - przekręcił głowę na bok, skanując jej twarz w odpowiedzi.
-Dobrze, ale dla mnie był. - Morgan warknęła. Przeszyła go wzrokiem, westchnęła i odwróciła głowę.
-Mogę powiedzieć, że kłamiesz a poza tym nie możesz spojrzeć mi w oczy. Chcesz mnie, po prostu to przyznaj. -Justin podszedł, stając tylko kilka centymetrów od niej.
-To nie chodzi o to, że mogę przyznać, że cię pragnę, ale o to, że fakt, że chciałam cię pocałować, mnie przeraża.-Morgan unikała jego wzroku, przebierając nogami i niezdarnie drapiąc się po karku.
-Nie masz czego się bać.- jego oddech zetknął się z jej skórą, na co włosy na jej karku zjeżyły się jak u jeżozwierza.
Patrząc w górę, Morgan pozbyła się wszystkich wcześniejszych myśli i kładąc rękę na jego szyi, pociągnęła go bliżej siebie po kolejny pocałunek. Musnęła jego usta już bez wahania.

----------------------------
osidjfosihdfjkvjgsoighdoivnfdjgksdjgdfhldfwoei krótkie, ale następne będzie już jutro ;)

Jest taka sprawa, że autork nie zgodziła się na tłumaczenie MDB :c, ale może macie jakieś opowiadania, które chciałybyście, żeby zostały przetłumaczone to napiszcie w komentarzu.

Dziękuje za wszystkie wspaniałe komentarze, które bardzo motywują do tłumaczenia kolejnych i kolejnych rozdziałów ;* jesteście wspaniałe <3


piątek, 19 kwietnia 2013

Chapter 13

Warcząc pod nosem, Morgan poczuła jak gniew coraz bardziej w niej wzrastał. Jej żołądek zaburczał a włosy na karku stanęły. Nigdy wcześniej nie czuła się tak bardzo żenująco. Spojrzała ostatni raz na Justina, trzymając swoje emocje na wodzy, żeby go nie uderzyć i wyrzucając ręce w powietrze, odwróciła się na pięcie i poszła w stronę wyjścia z klubu.
-Zawieź mnie z powrotem - syknęła z adrenaliną buzującą w żyłach a kierowca samochodu skinął głowa. Wsiadła do środka nie patrząc za siebie. Próbowała się uspokoić przez cała drogę do domu Justina.
Kiedy już zaparkowali, Morgan otworzyła drzwi z taka siłą, że praktycznie je rozwaliła po czym je za sobą szybko zamknęła. Jej szpilki wydawały charakterystyczny dźwięk kiedy podeszła do drzwi wejściowych i weszła do środka.
Biorąc głębokie oddechy, dziewczyna ściskała i rozkurczała pięści, oddychając przez nos i zaciskając zęby.
-Skurwysyn!- krzyknęła i podeszła do stolika. Złapała pustą szklankę i rzuciła nią przez środek pokoju, tak że rozbiła się na milion kawałeczków.
--
Noc zaczęła się rozkręcać, jednak Justin postanowił wrócić do domu. Do klubu zaczynało przychodzić coraz więcej ludzi a z każdą minutą muzyka stawała się głośniejsza a zapach alkoholu silniejszy. Kiwnął na chłopaków i wszyscy razem wyszli.
-Miałem ją. Byliśmy bardzo blisko pieprzenia się na tym parkiecie. -odwrócił się i spojrzał na nich z uśmieszkiem na ustach. - odciągnąłem ja od siebie i ogłosiłem swoja wygraną.
Chwycił się za kark a James poklepał go po plecach z uśmiechem na twarzy gratulując mu.
-Gdzie jest samochód? - Justin zmarszczył brwi a na miejsce uśmieszku przyszła dezaprobata. -Ta dziwka. - Mruknął zdenerwowany, szarpiąc się za końcówki włosów po czym wyciągnął telefon z kieszeni swojej kurtki.
--
Po powrocie do domu, Morgan krążyła po swoim pokoju wymyślając sposób w jaki mogła znów wygrywać bez wybicia jego szczęki. Przegryzając swoja dolną wargę, jęknęła do siebie zdając sobie sprawę ze zmęczenia i podirytowania tym wszystkim.
Choć zanim zdążyła cos wymyślić, usłyszała ryk silnika samochodowego z zewnątrz. Podeszła do okna rozsuwając zasłony i ujrzała auto powoli wjeżdżające na podjazd przed domem.
Cholera. Justin wrócił.
-mam zamiar zabić tą dziwkę gołymi rękami!- Justin warknął a jego oczy ciemniały z każdym kolejnym krokiem do domu. James podbiegł do niego i złapał za biceps.
-Woah, wyluzuj człowieku. Nie rób nic czego potem będziesz żałować.
-Ta głupia suka wzięła mój samochód.
-Ona go nie wzięła. Tak na prawdę to Henry ją przywiózł. - James interweniował, powoli puszczając chłopaka.
-Po czyjej ty jesteś stronie? -splunął, kładąc ręce na biodrach.
-Tutaj nie ma stron. Zaczałeś z nią tę grę, więc to do ciebie należy zakończenie jej. Ona ma pełne prawo by być zdenerwowana. Musisz odpocząć i zrelaksować się. Miała ciebie,teraz ty ja masz, po prostu to na razie zostaw, okej? -James powoli wyjaśnił.
-Mysle, że masz racje. - Justin przesunął dłonią po włosach i wszedł do domu. Jego wzrok od razu przykuło rozbite naczynie na podłodze. -Cholera...
-Na pewno była zła-James dokończył za niego rozglądając się w okół z szerokimi oczami. - Ta dziewczyna ma w sobie mnóstwo gniewu.
Nic już nie mówiąc, Justin po prostu udał się na górę po schodach i mijając pokój Morgan wszedł do swojego. Zamknął za sobą drzwi po czym szarpnął za końce koszulki, zrzucając ją z siebie na podłogę przed wejściem do łazienki.
Zdjął spodnie i bokserki, rzucił je na stos i wszedł pod prysznic. Strumień ciepłej wody naparł na jego ciało, aż westchnął z ulgą.
Dzień był szalony......jednak noc jest jeszcze młoda.
--
Wychodząc spod zaparowanego prysznica, Justin owinął ręcznik wokół swoich bioder a drugim osuszył swoje wilgotne włosy. Oblizując usta, spojrzał w lustro i głęboko westchnął.
Co na świecie go do tego zmusiło?
Potrząsnął głową po czym otworzył drzwi do pokoju a kiedy stał już przy szafie, dojrzał pewną osobę na łóżku.
-Słodki Jezu...
-Dlaczego? Cześć Mikołaju. - Morgan zamruczała, patrząc na niego w taki sposób, że powodowała gęsią skórkę na jego ramionach.
Szybko potrząsnął głową, gdy uświadomił sobie, że to wszystko było tylko grą. Ocknął się z transu i wrócił wzrokiem na półki z ubraniami.
-Czego chcesz Morgan?
-Ah nic. - usiadła. - Pomyślałam, że wpadnę....-wstała i zaczęła powoli się do niego zbliżać.
Spoglądając za siebie dojrzał jej długie nogi i piersi, które eksponowała krótka sukienka co powodowało, że jego członek zaczął się angażować w to wszystko.
-I co ?
Owinęła go od tyłu swoimi ramionami i zaczęła jeździć dłońmi w górę i w dół po jego klatce piersiowej.
-Trochę się pobawić. - stanęła na palcach i przycisnęła usta do jego ucha.- Jeśli nie masz nic przeciwko.
Czując ciepło na swojej szyi, Justin próbował trzymać emocje na wodzy, zanim straciłby kontrolę i złapał ją za ręce.
-Nie.
-Ojj, daj spokój Justy....- wzięła jego płatek ucha do ust, przez chwile go ssała po czym ugryzła i lekko pociągnęła w dół. -Wiem, że tego chcesz.
Przechylił głowę i odwrócił się do niej twarzą w twarz.
-Naprawdę uważasz, ze jestem tym głupim?
-Uważam, że to zabawne, jak zawsze tak mówisz. - opowiedziała. Przegryzła wargę po czym musnęła jego usta. -Przestań walczyć. Wiem, że tego chcesz.
Uśmiechając się do siebie, Justin szybko chwycił ją za biodra, co wywołało u niej jęknięcie i oparł ją o szafki. Schylił głowę tak by móc zmieścić się miedzy jej ramionami i szyją po czym zaczął składać miękkie pocałunki na ciele dziewczyny zbliżając się coraz bardziej do jej ucha.
-Chcesz mnie? - odsunął się, aby spojrzeć jej w oczy. - Możesz mnie mieć.- przybliżył się jeszcze bardziej do niej, tak że oddzielały ich tylko kilka centymetry.- Ale nie w ten sposób.


---------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale szkoła zawala cały mój grafik:/

Jak myślicie? Co ma na mysli Justin?
Wszyscy, którzy chcą być poinformowani o następnych rozdziałach, napiszcie pod tym rozdziałem!!

@kidrauhl3001

niedziela, 14 kwietnia 2013

Chapter 12

-Więc po to była ta cała sytuacja? - przebiegł dłonią po włosach ciągnąc za końcówki, pogłębiając swoje zdenerwowanie.
-Miałam cię, Justy. Wygląda na to, że wygrywam.- Uśmiechnęła się klepiąc go w pierś i zaczęła odchodzić, jednak on chwycił ją za ramie. przyciągając ją z powrotem do siebie.
-Ty nic nie masz - splunął jej w twarz, pochylając się niebezpiecznie blisko niej - Możesz myśleć, że masz to wszystko pod kontrolą, ale nawet nie masz pojęcia co mam w swoim rękawie - mrugnął ukazując swoje zęby, po czym ją puścił i wyszedł z sypialni zatrzaskując za sobą drzwi.
Bijąc dłońmi o ścianę, Morgan wzięła kilka głębokich oddechów, gniew przejął nad nią kontrole - JUSTIN przejął nad nią kontrole. Jęknęła za złości na samą siebie. Była tak blisko, ale nie on musiał przyjść i wszystko zniszczyć.
Ale one nie zamierzała pozwolić mu dostać się do niej. O nie. Miała zamiar walczyć do końca i gdyby miało być nieprzyzwoicie, to niech tak będzie bo dwóch może grac w tą grę.
~~
Uderzając pięściami w ścianę swojego pokoju, Justin szarpnął za końcówki swoich włosów.
-Powinienem był wiedzieć - warknął ze złością.
-Dziewczyna ma odwagę. To wszystko co mogę powiedzieć - James wzruszył ramionami, przejmując inną kartę w pokerze a Justin pokręcił głową.
-Wiedziałem, że coś się święci kiedy mnie zawołała do siebie. Powinienem się domyślić w momencie kiedy nie znalazłem jej gotowej, że przygotowała jakieś gówna.
-Tak jak powiedziałem szefie, dziewczyna ma odwagę. Ona wie co robi, ale masz to w zasięgu reki. Żadna dziewczyna jeszcze nigdy nie oparła się twojemu urokowi- James zacisnął usta w uśmiechu.
-Ona jest mądra, muszę jej to przyznać, ale nie aż tak, żeby mnie lekceważyć. Znam każdy trik z książki " jak sprawić, żeby dziewczyna upadła na kolana z litości". Jedyne co mam zrobić to je na niej wypróbować.
-Dokładnie- James przytaknął.
-Jeżeli ktoś powinien się tu bać, to ona. - uśmiechnął się- nie wydaje mi się, że wie w co się wpakowała.
Wszyscy na niego spojrzeli i wybuchnęli śmiechem bo dobrze wiedzieli, co Justin zaplanował i było wiadome, że będzie zabawnie.
~
-Gdzie idziemy? - Morgan jęknęła, kiedy James wyciągnął ją z pokoju na dół.
-Na zewnątrz - James czekał, aż wszyscy wyjdą z salonu a zwłaszcza Justin.
Patrząc na nią od góry do dołu, Justin zainteresował się jej wyglądem. Miała na sobie obcisłą, czarną sukienkę ze złotymi paskami i czarne szpilki. Przegryzł dolną wargę i wbił ręce głęboko do kieszeni dżinsów.
-gdzie " na zewnątrz"? - Morgan wbiła obcas w ziemie na co James tylko się zaśmiał, powodując, że policzki Morgan bardziej zaczerwieniły.
-To niespodzianka - Justin się wtrącił stając przed nią ze swoim uśmieszkiem - Będzie zabawa. To wszystko co musisz wiedzieć. A teraz, chodźmy.
Skinął głową w kierunku drzwi i wszyscy udali się na zewnątrz.
Kładąc rękę na jej plecach, Justin popchnął Morgan przed niego.
Otwierając drzwi samochodu, dziewczyna ostrożnie weszła do środka a Justin szybko do niej dołączył. Drzwi się zatrzasnęły a samochód ruszył z miejsca.
~
Wychodząc do zadymionego pomieszczenia, Morgan rozejrzała się z oczami pełnymi trwogi.
-Zabrałeś nas do klubu?- zapytała a jej błękitne oczy zerknęły na Justina przed zauważeniem szalonych świateł i rozbrzmiewającej muzyki.
-Tak- zwilżył wargi dla efektu - Dzisiaj będzie szalona noc.- zawołał przekrzykując muzykę
James, Carlos i Marcus od razu się rozdzielili pozostawiając Justina i Morgan samych dla siebie.
-Zatańczymy? - Justin zapytał a dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie, ale jak mogłaby powiedzieć nie? Tęskniła za zabawa i chwila przerwy od problemów, więc chwyciła go za reke i skinęła głową a Justin poprowadził ją na parkiet.
Położył ręce na jej biodrach na co ona zaczęła kołysać się z boku na bok, ocierając się delikatnie o jego krocze, bo trzymał ja tak blisko siebie.
Uśmiechając się do siebie, Justin przyciągnął ją jeszcze bliżej, bo na parkiecie było tłoczno. Jeździł ostrożnie rękami po jej ciele z góry na dół, uważając, żeby na razie nie zrobić czego więcej. Justin odetchnął przy jej uchu, powodując dreszcze, które przeszły po kręgosłupie dziewczyny.
Owinęła ręce wokół jego szyi do muzyki. Jej tyłek napierał na Justina jeszcze bardziej, ponieważ straciła umysł pod wpływem szalonej muzyki.
Chwytając ją za biodra, Justin przegryzł skórę na jej szyi, powodując jęk, który wydobył się z jej ust. Całował i ssał tamte miejsca ruszając się w taki sposób, że wszystko stało się duzo bardziej gorące.
-Jesteś niesamowicie seksowna - wymamrotał w jej włosy.
Uśmiechając się, Morgan kontynuowała przenoszenie się mentalnie w inne lepsze miejsce a Justin zsunął rękę na dół, dotykając jej uda kryjące się pod sukienka. Jego usta znalazły jej szczękę a Morgan łapała powietrze, którego jej chwilowo brakowało.
Biorąc jej skórę między zęby Justin przez chwilę ją ssał pozostawiając na niej znak. Zdecydowanie obrócił Morgan wokół po czym przycisnął znów ich ciało i spojrzał jej w oczy.
Chwytając się za końcówki włosów, Morgan pochyliła się i bez zastanowienia przycisnęła usta do jego ust z taką siłą, że Justin odchylił się nieco, jednak zaraz pogłębił pocałunek szarpiąc za jej sukienkę i czując pobudzenie.
Oderwał się od niej, chociaż było to trudne. wziął głęboki oddech i spojrzał z góry na nią po czym się uśmiechnął.
-Justin 1, Morgan 1: wygląda na to, że jest równo.
--------------------------

od kilku dniu próbuje dobić sie do autorki MDB i bez skutku, ale będe jeszcze próbować ;)
Przepraszam za błędy, ale pisałam pod presją siostry, bo na jej laptopiku :c
Jak myślicie, co będzie dalej??