niedziela, 14 lipca 2013

Chapter 25

Promienie jasnego światła, rozświetlały ciała Morgan i Justina, nadając im wspaniały blask.

Jęcząc lekko, Morgan przesunęła się na bok. Już dawno nie spała tak dobrze i czuła się z tym wspaniale. Trzepocząc rzęsami, otworzyła oczy, lecz przegryzła wargę, kiedy uświadomiła sobie, że obok niej leżał człowiek, który właśnie spokojnie spał. 

Morgan obserwowała jak klatka Justina poruszała się w górę i w dół, jego usta w kształcie serca były lekko rozchylone. a włosy potargane we wszystkie możliwe strony (z powodu różnych nocnych działań)

Dziewczyna uśmiechnęła się przypominajac sobie wszystko od początku, kiedy po raz pierwszy połączył ich usta, delikatnie dotykał jej ciała, a oni razem ruszali się w pełnej synchronizacji, tworząc jedność. 

Pochyliła się i delikatnie musnęła opuszkami jego policzka, a zagryzła wargi, kiedy poczuła, że poruszył się pod jej dotykiem. 

Ziewając, Justin przeciągnął się trochę, otwarł oczy i odwrócił głowę, a mały uśmiech wkradł się na jego wargi.
-Hej- wymamrotał zaspany.

-Hej- policzki Morgan już się rozgrzały.

Klatka Justina zawibrowała pod nia, kiedy się zaśmiał i pochylił sie by musnąć jej usta.
-Jesteś taka słodka, kiedy się denerwujesz.

-Ja się nie denerwuje.- broniła się.

-Mhm, na pewno nie, kochanie- żartobliwie mrugnął, wydostał się spod niej i wstał. 

-O mój Boże!- Morgan krzyknęła, zasłaniając swoje oczy- Co Ty robisz?

Justin odwrócił się i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Ide wziąć prysznic?- zaśmiał się- Nie bądź taka zaskoczona Morgan, to nic czego wcześniej już nie widziałaś. - usmiechnął się. 

-Och, przymknij się. - wymamrotała, na co jej policzki stały się jeszcze bardziej czerwone- to nie znaczy, że masz stawać tak na nogi i wywijać nim dookoła, jakby nigdy nic. 

Justin pochylił się, chwycił ją za ręce i spojrzał jej w oczy. 
-Uspokój się, kochanie.- pocałował ją w jej pełne usta, po czym przyłożył czoło do jej- Idę wziąć prysznic. Możesz skorzystać z tej łazienki, podczas kiedy ja pójdę gdzie indziej i spotkamy się na dole. Umowa stoi?-Uśmiechnął się z nadzieją.

Morgan uśmiechnęła sie, kiwając głową.
-Okej- Pocałowała go jeszcze raz, zanim odwrócił się i wyszedł z pokoju.

Chwyciła kołdrę i oplotła się nią, poszła do łazienki, gdzie zrzuciła wszystko z siebie i weszła pod prysznic, gdzie odkręciła kurki, pozwalając gorącej wodzie zawładnąć jej ciałem. 

Minęło kilka sekund, kiedy poczuła dłonie owijające się wokół jej talii od tyłu. 

Łapiąc oddech, Morgan podskoczyła i obróciła się do niego.
-Justin! - uderzyła go, w teraz już mokrą, klatkę. 

-Przestraszyłeś mnie. Co Ty tu robisz? Myślałam, że bierzesz prysznic w drugiej łazience. 

Usmiechnął się, wzruszając ramionami. 
-Zmieniłem zdanie. - i zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze, on ostro przycisnął swoje usta do jej, chwytając ją za biodra i wbijając ją w ścianę za nią. 

Morgan jęknęła mu w usta, pociągając go za włosy, by przyciągnąć go jeszcze bliżej. 

Owinął swoje ramiona wokół jej talii, lecz wsunął jedną rękę w dół po jej ciele i złapał jej kolano, pociągając je do góry, by zatrzymała je na jego biodrze, wszedł w nią na całą swoją długość, bez ostrzeżenia, powodując głośny jęk, który uciekł z wydatnych ust Morgan. 

Po kilku pchnięciach i ciągłym ssaniu jej piersi, doszli do pełni szczęścia w tym samym momencie. 

-Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiliśmy-Morgan wydyszała, pomiędzy głębokimi oddechami. 

-Cóż, więc w to uwierz, kochanie - Justin uśmiechnął się, całując ją w usta raz jeszcze.
_________
-Jestem głodna, co jemy na śniadanie? - Morgan wskoczyła na stołek obok wyspy, kładąc na niej swój podbródek. 

-Mam pewien pomysł na to co mógłbym zjeść. - uśmiechnął się, wzrokiem opuszczając jej oczy i przejeżdżając w dół, na jej prywatną strefę. 

Łapiąc to co właśnie zasugerował, Morgan natychmiast pochyliła się i uderzyła go w pierś. 
-To nie jest śmieszne- mruknęła. 

-To dlatego jęczałaś moje imię, kiedy zjadałem Cię pod prysznicem, prawda?- uśmiechnął się szerzej, opierając się o oparcie jej krzesła i delikatnie podgryzając jej ucho.

Morgan przełknęła ślinę by znów nie zajęczeć, bo jej policzki już jeszcze bardziej zczerwieniały, lecz go odepchnęła.
-Przestań.

Justin zaśmiał się, kręcąc głowę, gdy pochylił się pod blat i wyciągnął patelnie. Podszedł do lodówki i zabrał z niej jajka, masło i mleko. 

-Co robisz?-zapytała Morgan

-Omlety.

-Mmm, uwielbiam omlety.- Morgan uśmiechnęła się, a jej twarz automatycznie rozjaśniała. 

-Cóż, to się  cieszę, bo ja też- zaczął rozbijac jajka do miski i trzepał je widelcem.

-Kto je zrobi?

-Ja - Justin dalej mieszał jajka, dodając pozostałe składniki. 

-Ty?-Morgan uniosła brwi pod wrażeniem- Nie wiedziałam, że gotujesz.

-Teraz już wiesz- spojrzał na nią, posyłając jej swój słynny uśmiech.

Morgan przegryzła wargę, opierając się o krzesło i obserwowała swojego mężczyznę w akcji. Wstała, obeszła ladę, ustawiając się za Justinem i obejmując ręce wokół jego ciała.

Odwrócił głowę, patrząc na nią. 
-Hej- pochylił się, całując ją.

-Hej- uśmiechnęła sie, przytulając głowę do jego pleców- Chcesz coś wiedzieć?

-Co?- usmiechnał się, kontynuując mieszanie.

-Wyglądasz gorąco, kiedy gotujesz.- przygryzła wargę.

Powoli przestał mieszać i odwrócił się twarzą do dziewczyny. 
-Och, naprawdę?

Ona pokiwała głową.
-Mhm.

-Chcesz też coś wiedzieć?-wyszeptał seksownie przy jej ustach.

-Co?-wyszeptała.

-Wyglądasz gorąco....-odwrócił się, wziął garść mąki i rzucił nią na twarz Morgan. - z mąką na twarzy-roześmiał się, widząc jej zszokowanie i szybko się cofnął. 

-Justin- krzyknęła, patrząc w dół na siebie, po czym znów na chłopaka.

-Co?-zaczął z nią grać, udając, jakby nie miał pojęcia, co właśnie się stało.

-Nie zrobiłeś tego. 

Justin wzruszył ramionami, powstrzymując się uśmieszek.
-Myślę, że to zrobiłem, kochanie. - roześmiał się. 

-Och, dostaniesz teraz za swoje, Bieber-skarciła go, chwytając mąkę i ładując ją w niego.

Rozszerzając oczy, uniknął ciosu i uciekł od niej.
-Nawet się nie waż, Cerus!

-Nie dobrze, Bieber, karma to suka!- pobiegła za nim, rzucając znowu mąką a kilka kropek spadło na jego koszulkę. 

-Nie obchodzi mnie to, trzymaj się ode mnie z daleka!- śmiał się, kontynuując ucieczkę. Kiedy już myślał, że ją zgubił. odwrócił się by zobaczyć twarz Morgan. 

-To co zaraz dostaniesz- zaśmiała się, rzucając w niego całą garść mąki.

-Morgan!- wyrzucił ręce w powietrze, strzepując z siebie biały proszek. 

-Co? -zamrugała gwałtownie, ofiarowując go drwiącym uśmieszkiem

-Och, dostaniesz teraz! - zaczął ją cofać.

-Co? To nie fair! Oddałam Ci za to, co mi zrobiłeś.

-Szkoda, że nie gram fair, skarbie. Lepiej szybko uciekaj! -ścigał ją po kuchni, w końcu doganiając ją. Owinął ramiona wokół jej talii i odciągając jej nogi z ziemi, zaczął kręcić ją dookoła. 

Śmiejąc się, Morgan krzyczała, żeby ją puścił. 

-Co to było? Myślę, że Cię nie słyszałem. - śmiał się, nadal kręcąc ją wokół. 

-Justin- zachichotała, uderzając go po ramionach. 

Już jak Justin otworzył usta, by cos powiedzieć, do kuchni wszedł James.
-Justin? 

Justin spojrzał na niego, a zmieszanie przyciemniło jego oczy.
-Tak?

-Mamy trochę spraw

__________________________

To koniec :c 
Wiadomo, że dziewczyna nie skończyła pisania tego opowiadania, ale tłumacząc to miałam cichą nadzieję, że będzie to kontynuować, ale niestety tak się nie stało. 

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale zapomniałam hasła do tego blogspota, więc trochę przypał :c 

Mam nadzieję, że polubiłyście to opowiadanie, bo ja osobiście bardzo :)

Zakładam kolejne tłumaczenie, ale jeszcze Was o tym poinformuje. 

DZIĘKUJE, za każde wejście, komentarz, obserwujących, od tego naprawdę serce rosło mi jak na drożdżach. KOCHAM WAS!! <3 <3 jesteście wspaniałe ;*

piątek, 28 czerwca 2013

Chapter 24

Patrząc w górę, Justin wziął głęboki oddech i napił się palącej cieczy z kieliszka, który trzymał. Morgan siedziała obok niego z szeroko otwartymi i ciekawskimi oczyma. Biorąc jeszcze jeden głęboki oddech, odwrócił się do niej.
-Więc chcesz wiedzieć o mnie wszystko, tak? - uniósł brwi, a Morgan przegryzła dolną wargę.

-chyba tak, byłoby fair.- zauważyła, na co na ustach Justina pojawił się uśmiech.

-To prawda.-skinął głową i odstawił szklankę na stolik. - Mojego ojca od zawsze interesowały samochody. Kiedy byłem mały, zabierał mnie do swojego sklepu z autami i pokazywał mi wszystkie rzeczy, które z nimi robił. Jak przy nich pracować, jak je naprawiać, jak prowadzić.- spojrzał na nią i mrugnął, co spowodowało, że Morgan cicho zachichotała.-w końcu mnie tego nauczył i od tamtego czasu, tak jak on, uzależniłem się.

Morgan uśmiechnęła się do niego delikatnie, zachęcając go by kontynuował. Spuścił trochę głowę i spojrzał w podłogę.

-Wszyscy w naszym sąsiedztwie go kochali. Rozweselał wszystkich. Miał dobre serce.- oblizał suche wargi- zapraszał wszystkich w niedziele na kolacje. Zaproszeni byli wszyscy, którzy chodzili do kościoła, a którzy tego nie robili, niestety nie i on już dobrze wiedział, kto to robi, więc nie było sposobu, żeby ktoś go okłamał.- zaśmiał się- poza byciem niesamowitym mechanikiem, był tez dobrym kucharzem. Robił grilla jak nikt inny.

-Jestem pewna, że wszyscy mu tego zazdrościli. -Justin spojrzał na nią szczęśliwym a za razem smutnym wzrokiem.

-Och, tak.-skinął głową, a z jego gardła znów wydobył się chichot.- Wszyscy go kochali. Zwłaszcza ja.-wyszeptał ostatnią część, przełykając ciężko ślinę- Dwa lata później, został mi zabrany, zastrzelony przez niezidentyfikowanego mężczyznę. Chociaż, z upływem czasu, dowiedziałem się, że brał udział w ulicznych wyścigach.

Morgan zmarszczyła brwi, słuchając uważnie. Jej ręka szybko przykryła jego, delikatnie ją ściskając, dodając mu otuchy.

-Ktoś zabrał mu życie, nawet przez sekundę nie zastanawiając się nad jego rodziną. Ich nic nie obchodzi, dopóki nie wykonają swojej zemsty.- pokręcił głowę z goryczą- Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu rozpocząłem praktykę wyścigów na własną rękę. Już wiedziałem to czego nauczył mnie ojciec, ale również uczyłem się kilku sztuczek sam i nim zdążyłem się obejrzeć, już byłem jednym z najlepszych.

Morgan czuła ukłucia w sercu, nadal słuchając jego opowieści.

-Czasami, zastanawiałem się co takiego zrobiłem, że takie coś przydarzyło się właśnie mi. Myślałem, że musiałem zrobić coś źle, nie tak, że zabrali mi osobę, którą kochałem...-pokręcił głową zdenerwowany, z pociemniałą twarzą.

-Nic takiego nie zrobiłeś-zapewniła go, ściskając jej dłoń.

-Wiem to teraz, ale kiedy byłem małym dzieckiem, cholera, wiedziałem gówno.-zacisnął wolną dłoń w pięść- nigdy nawet o tym nie myślałem, że mógłbym go stracić. Był twardy jak skała.

-To tak samo jak ty.- Morgan szepnęła, powodując, że Justin odwrócił się i spojrzał na nią.

Wymusił mały uśmiech, wzdychnął i przegryzł wnętrze policzka.
-Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach, w końcu miałem odwagę komuś o tym powiedzieć.

- Tak, ja tak samo. -przypomniała Morgan o swoim sekrecie, który dotyczył jej przeszłości. - i nigdy bym nie pomyślała, że to będziesz ty.- Przyznała nieśmiało.

-Tak, ja też nie.-wyszeptał.

-Ale, szczerze mówiąc- Morgan oblizała usta i zbliżyła się do Justina tak by jej oddech drażnił jego skórę. - Cieszę się, że to ty.

-Ja też- wymamrotał, a jego wzrok powędrował w dół, na jej usta, lecz po chwili znów spojrzał jej w oczy. Stali tak przez kilka minut, wpatrując się w siebie, zanim w końcu po chwili, która trwała jak wieczność, zbliżyli się jeszcze bliżej. Dzieliło ich tylko kilka centymetrów.

Nie tracąc więcej czasu, Justin poruszył się i złączył ich usta. Tym razem nie było to wymuszone, nie przez zwykłe pożądanie czy przez część gry. Poza czułym działaniem to było znaczące i namiętne.

Pogłębiając kolejne pocałunki, Morgan zaczęła przyciągać go do siebie, muskając palcami grube włosy chłopaka, szarpiąc i chwytając je co chwila, na co Justin co chwila cicho jęczał w zamian.

Przesuwając dłonie w dół jej talii, podciągnął i poruszał jej biodrami, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Wreszcie mając dość, opanowywani się, złapał jej tyłek i podciągnął się razem z nią z kanapy. Owinęła nogi wokół dolnej części jego ciała i ruszyli po schodach, na górę do jego pokoju.

Popychając otwarte drzwi, Justin kopnął nogą i zamknął je za nimi, kontynuując drogę do łóżka. Położył ją na nim i przyparł do niej swym ciałem, opierając się łokciami o poduszki. Oderwał się na chwilę od niej by złapać oddech, wpatrując się głęboko w morską otchłań oczu Morgan.
-Jesteś pewna?-pogładził jej lewy policzek.

Zamknęła oczy i zanurzyła głębiej głowę w jego rękę, zagryzła wargę i powoli kiwając głową.
-Tak - szepnęła, otworzyła oczy i owinęła dłonie wokół jego szyi.

Kiwając głową, Justin pochylił się by uchwycić jej usta do następnego pocałunku, zaczął biegać ręką w góre i w dół po jej ciele. Powoli odpinał guziki w jej koszuli, aż w końcu odpiął wszystkie i przed nim ukazały się jej piersi.

Ściągając koszulę, Morgan wygięła plecy w łuk, żeby mu było łatwiej, po czym wyrzucił ją gdzieś w bok. Chwyciła go za kark i przyciągnęła go do siebie do kolejnego pocałunku, szarpnęła za koniec jego koszulki i  podciągnęła ją.

Kiedy dwie koszulki spotkały się na podłodze, zaczął podróżować ustami po jej szyi, na co Morgan lekko dyszała.

Rozpiął jej stanik, ściągnął go z jej ramion i zrzucił na podłogę, kontynuując swoją drogę w dół do jej piersi, dając im jednocześnie tyle samo uwagi, podczas ssania ich, do najwyższego punku.

Przeniósł się ustami na dół jej brzucha, na co Morgan uśmiechnęła się, czując jak jej żołądek napełniał się motylami. Szarpnęła jego brązowe włosy, więc Justin podniósł się i pochylił się nad nią, muskając delikatnie jej wargi.

Odpiął swój pasek i zaczął rozpinać guzik w jej spodniach. Pociągnęła za jego dżinsy i bokserki, ściągając je do kostek. On zrobił z nią to samo i szybko kopiąc ciuchy, zostali oboje nago.

Odchylając się trochę, Justin zrobił krótką przerwę by przeczesać palcami jej włosy.
-Jesteś piękna, wiesz o tym?-szepnął, wywołując rumieniec na jej policzkach.

-Dziękuje- szepnęła, jeżdżąc ręką po jego klatce i szarpnęła go za biceps, by pocałował ją raz jeszcze.

Nie tracąc dłużej czasu, Justin rozchylił jej nogi, podając jej ostatni pocałunek zanim powoli wszedł w nią, a ich jęki od razu doszły do ich uszu.

Seks przyciemnił pokój,sprawiając, że pot jeszcze bardziej podgrzewał ich skórę. Ich oddechy się skróciły, a jęki stały się głośniejsze.

Z ostatnim pchnięciem wewnątrz niej, zarówno on jak i Morgan głośno doszli. Justin opadł na łóżko i przejechał dłonią po wilgotnych włosach i owinął ręką wokół jej ciała, ciągnąc ją do swojej piersi.

Bez żadnych już słów, oboje zapadli w słodki sen w swoich ramionach.


------------------------------------
przepraszam, że tak długo nie dodawałam :c

jeszcze tylko jeden rozdział i koniec.  Juz mam plan na następne tłumaczenie :)

sobota, 22 czerwca 2013

Niestety jestem zmuszona do przerwania dodawania tego tłumaczenia :c jbff zjebało sprawę i chyba wszystkie wiemy o co chodzi. Myślałam, że może z czasem coś się zmieni, ale nic takiego się nie stało. Mam w planach zacząć tłumaczenie nowego opowiadania, ale jeszcze nie jest to 100% pewne. Jak coś to Was powiadomię :)
Dziękuje Wam za każde wejście, każdy komentarz, to naprawdę dużo dla mnie znaczy!! Jesteście wszyscy najwspanialsi!! <3

Przepraszam Was!

niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 23

Mijały godziny odkąd Morgan i Justin siedzieli na kanapie, śmiejąc się i uśmiechając z tego co oboje powiedzą. Oboje czuli się swobodnie, patrząc na siebie w spokojny sposób- coś czego często nie robili.
-Więc - Justin odchrząknął, odłożył szklankę na stół i wyprostował się.- Nie chcesz mi powiedzieć o tej połowie, której nie znam? - uniósł brwi z uśmieszkiem na ustach.
Marszcząc brwi w zmieszaniu, Morgan wzięła łyk wody i też odstawiła ją na stół. Podniosła się i usiadła, chowając swoja prawą stopę pod tyłek.
-O czym ty mówisz?
Uśmieszek wciąż widniał na jego ustach. Odwrócił się i spojrzał na nią.
-Pamiętasz jak skakaliśmy sobie nawzajem do gardeł, to wtedy powiedziałaś, że "nie znam nawet połowy tego", miałaś na myśli siebie?
Wytężyła mózg i już po chwili przypomniała sobie tamtą sytuację.
-Tak, uhm.- poruszyła się niezgrabnie na kanapie. - co chcesz wiedzieć?
Justin wzruszył ramionami i oblizał wargi.
-Nie wiem trochę o twoim życiu? Cokolwiek. -Usiadł, wyraźnie zainteresowany tym, co miała do powiedzenia.
-Oh,- schowała kosmyk włosów i oblizała wargi. -Cóż ... Dorastałam z mamą w Denver. Mój ojciec odszedł, kiedy byłam dzieckiem.
-Przykro mi to słyszeć.- zmiękczył wzrok.
-Jest w porządku- machnęła lekceważąco ręką- To nie jest wielka sprawa. To znaczy, ja nawet go nie pamiętam. - posyłając mały uśmiech, Morgan westchnęła cicho.- Więc, ugh, tak, to jest wszystko. - roześmiała się niezręcznie.
-Oh, daj spokój. To jest wszystko? Próbujesz mi wmówić, że niegrzeczna Cerus nie ma nic ciekawego do powiedzenia?- uśmiechnął się do niej złośliwie.
-Chyba tak!- Zmusiła się do uśmiechu, patrząc na nic poza nim.
Nieco niezręczne napięcie wypełniło pokój, kiedy Morgan zawahała się czy nie kontynuować.
-Uhm...- westchnęła -Moja mama była pijaczką, która dbała bardziej o gorzałę niż o swoją córkę.
Uśmiech Justina natychmiast znikł, słuchając uważnie.
-Brała mnie do barów, gdzie się upijała, bo nie miała co ze mną zrobić. Nie zawahałaby się by zostawić mnie samą w domu, gdyby nie to, że policjanci mogli mnie znaleźć a potem ją o to oskarżyć. A na dodatek, to wcale nie pomogło, że jej rodzice, moi dziadkowie, odcięli z nią jakikolwiek kontakt po urodzeniu mnie. - bawiła się swoimi kciukami, czując pieczenie w dole oczu.
-Nie musisz kontynuować...- wyszeptał, jednak na tyle głośno, żeby mogła usłyszeć.
-Nie...jest w porządku.- pokręciła głową, odchrząkując i w końcu znalazła jego oczy.- Chcesz wiedzieć, dlaczego jestem taka jaka jestem? -uniosła brwi.
Justin wahając się w końcu skinął głową i zacisnął usta w cienką linię.
-Pewnej nocy, kiedy mnie ze sobą wzięła, jakiś facet podszedł i usiadł obok mnie. Moja mama była zbyt pijana żeby zauważyć albo zainteresować się mną, ale on się pochylił i zaczął....- zatrzymała się biorąc głęboki oddech- mnie dotykać, macać w miejscach,w których nawet do końca nie rozumiałam dlaczego.
Justin poczuł jak jego serce lekko staje, kiedy Morgan kontynuowała historię.
-Byłam wykorzystana seksualnie tamtej nocy- wyszeptała, a łzy w końcu spadły na jej policzki. - a moja matka nawet się nie zorientowała - westchnęła gorzko do siebie- Kiedy dorosłam, mój mózg przyjął wersje, że na to zasłużyłam, bo musiałam cos źle zrobić, że to mi się przytrafiło.
Justin czuł się coraz bardziej zły. Żaden facet, bez względu na wiek, nie ma prawa położenia swoich łap na dziewczynie, która tego nie chce. To sprawiało, że chciało mu się wymiotować, na samą myśl o dorosłym człowieku, który macał dziecko, a zwłaszcza, że tym dzieckiem była Morgan. Gdyby mógł stanąć twarzą w twarz z tamtym draniem, pokazał by mu jego miejsce, tak że już nigdy by się nie zbliżył do żadnej dziewczyny, a tym bardziej jej dotknął.
Odwróciła wzrok, ocierając oczy.
-Taki sposobem, stałam się taka jaka jestem. Stałam się suką i zaczęłam flirtować. Równie dobrze mogę przyciągać ludzi bez powodu, huh? - odwróciła się do niego. - w ten sposób, wiedziałam, że będzie po mojemu.
Potrząsnął głową i przejechał dłonią po włosach.
-To nie była twoja wina, wiesz...nie powinnaś karać się w ten sposób.
-Powinnam go zatrzymać - mruknęła ze złością- Powinnam była coś zrobić, krzyczeć, uderzyć go...nie wiem. - wzruszyła ramionami.
-Ty byłaś dzieckiem- krzyknął defensywnie - Nie wiedziałaś nic o tym! Twoja mama ci nie pomogła, więc jak ty miałaś go powstrzymać? Poza tym nawet jakbyś próbowała, to myślisz, że on by się zatrzymał?
Wstrzymując się od myślenia już na ten temat, Morgan pokręciła głową.
-Chyba nie.
-No właśnie. -splunął, kręcąc głową- Gdybym wiedział, co to był za skurwysyn...- warknął - nie wiem co bym zrobił, ale na pewno by tego pożałował.
Morgan nigdy nie widziała go od tej strony. Ochronnego i martwiącego się chłopaka. Czuła, że jej serce nagrzało się od środka a jej żołądek napełnił się motylami. Przez całe życie dorastała bez nikogo u jej boku. Bez nikogo do zwrócenia się i nikogo do kochania.
Ale teraz? Ona mogła dostać to, o czym zawsze marzyła :
Kogoś do kochania.

I kogoś by pokochał ją.

Być może.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Króciutki :/ niestety muszę powiedzieć, że jeszcze tylko dwa rozdziały i pożegnam się z tłumaczeniem tego. :cc
nie sprawdzałam błędów bo byłam zbyt zmęczona, wiec z góry przepraszam.


follownijcie
TCPMorganPL
TCPJustinPL

niedziela, 26 maja 2013

Chapter 22

Gorąca woda, która wypełniała wannę po brzegi ocierała się o skórę Morgan, kiedy ta nacierała swoje nogi mydłem. Skrzywiła się i przegryzła wargę, kiedy wyprostowała ręce na całą długość dotykając stóp. Zaczęła pocierać swoje ramiona, siadając wygodniej, tak żeby nie naciągać żadnego mięśnia. Słysząc ciche pukanie do drzwi, Morgan z zaciekawieniem spojrzała w ich stronę marszcząc brwi i czekała, aż ktoś zapuka po raz drugi.
-Morgan? - Justin zawołał z drugiej strony, a dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-Tak?
-Mogę wejść? - zatrzymał i włożył dłonie głęboko do kieszeń swoich spodni.
Głośno wzdychając, Morgan oblizała wargi.
-Oczywiście. - w końcu odpowiedziała, na co Justin powoli otworzył drzwi i wszedł do środka.
-Wszystko w porządku?
-Jest okej. Tylko trudno mi trochę dosięgnąć do pleców i takie tam podobne. - przyznała, a oczy chłopaka zabłysnęły. Wygląda na to, że ....."dotknęła" jego punktu, bo przegryzł wnętrze policzka.
-Potrzebujesz.....pomocy?- zacisnął lekko drżące usta, kiedy Morgan spojrzała na niego i od razu zamknęła oczy.
Powoli skinęła głową, więc Justin podszedł bliżej i pochylił się by wziąć do ręki małą miskę, do której zaczerpnął trochę wody. Spojrzał na Morgan i poczuł jakby jego serce stanęło, kiedy jej niebieskie oczy spotkały jego czekoladowe.
Kiedy napełnił już cały pojemnik, oderwał od niej wzrok i popatrzył na jej głowę, gdzie zaraz delikatnie wylał wodę, masując lekko jej skórę.
Zamknęła oczy i odchyliła się trochę od jego dotyku. Dziewczyna siedziała cierpliwie, a Justin przesunął delikatnie dłońmi po jej szyi i ramionach i wziął do ręki mydło, wylewając kolejne wiaderko na szczyt jej głowy.
Instynktownie owinęła ramiona wokół jego szyi i lekko się wyciągnęła. Justin położył miskę na boku, a kiedy znów odwrócił do niej głowę, Morgan otworzyła oczy i oboje popatrzyli na siebie jakby robili to po raz pierwszy.
Mrugając kilkakrotnie, Justin pochylił się i przejechał palcem z jej policzka pod brodę, kciukiem obrysowując jej szczękę. Przełknęła ślinę, czując, że jej żołądek wywijał lekkie salta, kiedy pochyliła się do przodu a Justin zrobił to samo, ujmując w dłoń jej policzek.
Gwałtownie połączyli ich usta, a Justin zaczął ssać jej wargi i przyciągnął ja bliżej do siebie, ich usta były dla siebie perfekcyjne...Morgan podciągnęła rękę i zaczęła nia gładzic jego policzek, próbując pociągnąć go do siebie jeszcze bliżej, dalej ruszając wargami w pełnej synchronizacji.
Czując, że poszło to za daleko, Morgan wyrwała się od niego  i oblizała wargi, delektując się smakiem. Pochyliła się do niego jeszcze raz, jednak szybko się zatrzymała, kiedy zdała sobie sprawę, co robią.
-Powinieneś pójść. - w końcu odezwała się ściszonym głosem, pocierając brwi z dezaprobatą. Justin odchylił się i zrobił krok do tyłu, nie chcąc z nią walczyć. Podszedł do drzwi i jeszcze raz spojrzał na Morgan, po czym wyszedł z łazienki.

Dziewczyna wyciągnęła leniwie nogę na wykładzinę przed schodami. Odwróciła się, a jej wzrok padł na zamyślonego Justina. który patrzył na zewnątrz, trzymając w ręce szklankę z czymś co przypominało whisky.
Przełknęła ślinę i oblizała usta, powoli do niego ruszając.
-Wszystko w porządku?
Nie musiał się odwracać, bo już wiedział kto to był. Justin spojrzał na dół, na swoja szklankę i zaczął nią poruszać, tworząc w środku mały huragan.
-Kąpiel się udała?
-Tak. - spuściła wzrok i zaczęła bawić się swoimi palcami.
-To dobrze. - odwrócił się i spojrzał na nią, przegryzając wnętrze policzka. - Twoje ciało ciągle boli? - szepnął na co Morgan podniosła głowę i ich spojrzenia znalazły się po  raz pierwszy od czasu, kiedy wyszedł z łazienki, na co jej żołądek się skręcił.
-Trochę, ale na pewno jest lepiej. - wymamrotała pokornie, czując jak kolana pod nią zaczęły się uginać, kiedy Justin wypalał otwory na wylot w jej ciele.
Patrząc wciąż na nią, wziął łyk ze szklanki i potrząsnął głowa ściągając z niej wzrok.
-To wszystko moja wina. - w końcu odezwał się po niezręcznej, ciszy.
-Nie, nie jest. - Morgan powiedziała surowo i wzdychając podeszła do niego. - Musisz przestać obwiniać się za te wszystkie drobiazgi, które się wydarzyły.
-Jak możesz zachowywać się jakby wszystko było w porządku? - krzyknął odwracając się, co spowodowało, że Morgan odskoczyła zaskoczona.Gdy ujrzał jej przestraszony wyraz twarzy, szybko się uspokoił.- Przepraszam. - mruknął, potrząsając głową.- Nie wiem co się ze mną dzieje.
-Jest w porządku...-Morgan zapewniła i podeszła znów do niego, wślizgując palce pod jego dłonie, wyciągnęła z nich szklankę i odstawiła ją na stół obok.
-Zraniłem cię. - przemówił jeszcze raz. - Bardziej niż mogłem się spodziewać. Pozwoliłem, żebyś wsiadła do mojego auta, wiedząc, że tek skurwysyn był po mnie tak czy inaczej i nie zaufałem swojemu przeczuciu. Wiedziałem, że coś było nie tak, ale moje ego nade mną zapanowało i kiedy zobaczyłem zielone światło, przeszedłem na tryb egoistyczny i wtedy już byłem tylko zdeterminowany by wygrać i cię pokonać.
-Przeczucie? Boże Justin, każdy z nas ma te 'uczucia'- podniosła palec w powietrze. - miałam je, kiedy emanowałeś kłopotami, ale ich nie posłuchałam, nie? I okazało się, że jesteś jednym z najmilszych facetów, pomimo wszystkich gówien, kiedy próbowałeś mnie zaciągnąć. Samochód nie był twoja winą. Nie mogłeś wiedzieć, że ktoś mógł bawić się z twoim samochodem.
-Ale powinienem był zatrzymać wyścig mimo wszystko. - pokręcił głową, spojrzał na zewnątrz w bólu a wspomnienia błysnęły mu przed oczami. Kłótnia, garaż, zielone światło, rozbity samochód Morgan a potem szpital.
Morgan ścisnęła jego twarz w dłoniach i przekręciła ją tak, żeby na nią spojrzał.
-Słuchaj mnie, kiedy mówię. - czekała, aż Justin na nia w pełni spojrzy. - to nie jest twoja wina. Ja cię nie obwiniam za to, więc ty też nie powinieneś. Rozumiesz?
Kiedy nie odpowiedział, dziewczyna przyciągnęła jego twarz jeszcze bliżej. - Rozumiesz?
Justin westchnął i skinął powoli głową, na co Morgan pociągnęła go do uścisku. Przyłożył twarz przy jej szyi i ścisnął ją mocniej.

-------------------------------------------------------------------------
Jak Wam się podoba rozdział??
Mamy Jorgan moments ;D


juz mi sie wydaje, że moje przeprosiny tutaj w niczym nie pomogą :c zapewniam Was, że cały tydzień mam wolny, więc dodam szybciej niż wcześniejsze.
Kocham Was!!

FOOLOWNIJCIE NASZYCH BOHATERÓW.
@TCPMorganPL
@TCPJustinPL

poniedziałek, 20 maja 2013

Chapter 21

Minęło kilka dni, kiedy Justin mógł wreszcie wziąć Morgan z powrotem do siebie. Z kawą w ręce, przycisnął palce do drewnianych drzwi i lekko je popchnął, otwierając je z uśmiechem.
-Mrożona kawa dla pięknej Morgan Cerus - dokuczył jej a Morgan pokręciła głową i złapała kubek.
-Dzięki, potrzebowałam tego.- wzięła swoja torbę. -Cieszę się, że wreszcie stąd wychodzę.
-Nie dziwię się ani trochę.- zaśmiał się i oparł plecami o ścianę, krzyżując ręce na piersi i przeszywał ją wzrokiem z góry na dół.
-Wygląda na to, że wygonie się ubrałaś. - skinął głową na jej strój.
Morgan popatrzyła na dół na swoje spodnie dresowe i t-shirt i skinęła głową.
-Oh, tak. Wiesz, wciąż nie jestem w pełni sprawna.Muszę odpoczywać, tak jak doktor powiedział.- Wzruszyła ramionami, odwróciła się od niego i wzięła łyk kawy. -Gotowy?
-Jeżeli ty jesteś. - odepchnął się od ściany a Morgan klasnęła w dłonie i skinęła gorączkowo.
-Jestem bardziej gotowa niż kiedykolwiek wcześniej. - odetchnęła z ulgą, kiedy drzwi się otworzyły i w końcu opuściła pokój, w którym była uwięziona przez pięć dni.
Justin podszedł do informacji i wziął dokumenty dziewczyny, po czym oboje wyszli ze szpitala.
-Nareszcie! - krzyknęła powodując, że Justin odwrócił się do niej z szeroko otwartymi oczami.- Powietrze!-Roześmiała się cicho pod nosem, kiedy zdała sobie sprawę, że wszyscy na nią patrzyli.
-Jesteś szurnięta.- Justin zaśmiał się razem z Morgan.
-Hejj, to nie ty tkwiłeś w tamtym pokoju przez całe pięć dni.- sapnęła, trzymając wysoko w powietrzu brodę. Zaczęła od niego odchodzić, lecz po chwili zatrzymała się i zorientowała, że nie wiedziała gdzie zaparkował autem.
-Tak, mądralo. Tędy. - Justin wskazał na drugą stronę a Morgan poszła za nim.
-Zamknij się - wymamrotała, idąc. - Ah, wreszcie mogę oddychać świeżym powietrzem bez chęci zwymiotowania.- zawołała i wypchnęła ręce w powietrze biorąc głębokie wdechy.
Justin śmiał się, kręcąc głową.
-Przestań, robisz z siebie debila.-wzruszyła ramionami.
-I co?- odwróciła się, spojrzała na niego i opuściła ramiona.- Gdybyś był zamknięty w szpitalu na tyle dni, to prawdopodobnie robiłby to samo.
Justin myślał nad tym chwilkę, otwierając usta, żeby coś powiedzieć, ale od razu je zamknął. Zmarszczył brwi.
-Prawda...- wymamrotał.
-Ha - dokuczyła mu - właśnie.
-Ale - Justin wskazał na nią palcem - zrobiłbym to bardziej skrycie, niż jak jakiś człowiek chory na umyśle.
Morgan zaczęła głośniej oddychać i klepnęła go w klatkę.
-Żartuje. - wyrzucił ramiona w powietrze w obronnym geście i zatrzymał się przy samochodzie - a może nie.- dodał szybko i wskoczył do auta.
-Dupek- Morgan mruknęła i również wsiadła do samochodu.
--
Kiedy auto wreszcie stanęło, Morgan już była gotowa do wyjścia, lecz Justin zatrzymał ją łapiąc ją za rękę.
-Co?
-Jesteś wreszcie w domu. Gdzie należysz. -chłopak mówił surowo, przesyłając jej mylący wzrok
-Chwileczkę....nie, nie zrobiłbyś tego! -odbiła się rękami o skórzany fotel i wyjrzała za okno- Nie mógłbyś mnie zabrać do dom.....czekaj.
-Co? - Justin przegryzł wargę, uważając na to żeby się nie roześmiać, a Morgan powoli odwróciła się do niego.
-To jest twoje miejsce...
-Dokładnie tak. - żartobliwie mrugnął, wyszedł z samochodu i poszedł w kierunku schodów na werandę. Kiedy zdał sobie sprawę, że Morgan nie ma przy nim, odwrócił się.
-Idziesz czy nie? - zawołał z uśmiechem.
Zagryzła wargi, potrząsnęła głową, wyszła z auta i podeszła do Justina.
-
Wzięła kilka ubrań z szafy i spacerkiem poszła do łazienki, zamykając za soba drzwi. Zostawiła ubrania na uchwycie obok zlewu i zaczęła ściągać swój sweter, kiedy nagle poczuła przeszywający ból na żebrach. Łapiąc oddech, Morgan chwyciła się za boki i zaczęła gwałtownie oddychać. Wiedząc, że nie ściągnie swetra sama, zebrała się na odwagę, wyszła z toalety i tym samym z sypialni, poszła na dół, gdzie znalazła Justina.
-Nie wiem jak masz zamiar to zrobić, ale zrób to jak najszybciej. Zjeb zapłaci za to wszystko.- po tym, położył swój telefon na biurko i spojrzał w górę zaskoczony wizytą Morgan. - wszystko w porządku? - wstał z krzesła.
To nie był dobry czas na pytanie z kim rozmawiał, więc Morgan tylko pokręciła głową i schowała kosmyk włosów za ucho.
-Potrzebuje twojej pomocy.
-Oczywiście, co chcesz dokładniej?- Justin zmarszczył brwi w niepokoju, a dziewczyna oblizała wargi.
-Czy pomożesz mi to zdjąć? To boli, kiedy robię to sama.- wyszeptała, a Justin przegryzł dolną wargę, kiwając głową.
Odwracając się, Morgan stała nieruchomo, kiedy Justin chwycił materiał swetra i zaczął powoli i ostrożnie przesuwać go po jej ramionach. Morgan skrzywiła się kilka razy.
-Przepraszam- szepnął jej do ucha, a ona pokręciła na to głową.
-Nie musisz. - przełknęła ból, a Justin kontynuował ściąganie z niej ubrań. Zaczął rozpinać jej koszulkę i już po chwili ściągnął ją z niej. Morgan nie pozostała w niczym, prócz jej biustonosza. Justin spojrzał na dół na jej siniaka i mogłoby się wydawać, że wstrzymał oddech.
Kiedy Justin przejechał delikatnie palcami po jej siniaku, Morgan pociągnęła nosem, na co chłopak znów na nią spojrzał. Widząc łzy spływające po jej policzkach, wziął ją w ramiona. Trzymała go mocno, płacząc w jego koszulę. Chłopak chciał położyć na nią ręce, ale nie wiedział za bardzo gdzie, bo ona cała trzęsła się z bólu. W końcu położył je na jej zapięciu od biustonosza. Patrzył w przestrzeń, czując rozszarpywane serce i przedziurawiony żołądek.

---------------------------------------------
umm, dziwny taki.

Chciałam BARDZO przeprosić, że tak długo nie dodawałam. Naprawdę jest mi strasznie głupio z tego powodu i sama się na sobie zawiodłam, więc nie zdziwię sie, jeżeli jesteście na mnie w tym momencie złe. Kurcze, wszyscy chyba wiemy, że problemy chodzą grupami, no i tak było tez w moim przypadku :c ciężki czas. PRZEPRASZAM!! postaram się teraz już dodawać regularnie bo mam nadzieję, że limit problemów dla mnie jak na razie sie wyczerpał.

ps: DZIĘKUJE WSZYSTKIM KOCHANYM OSOBOM ZA ŻYCZENIA. KOCHAM WAS!! <3

wtorek, 7 maja 2013

Chapter 20

Morgan otworzyła szeroko oczy i przegryzła dolną wargę. Justin odwrócił głowę i spojrzał na nią wkurzony, że to wszystko odgrywa się przy niej.
Przejechał ręką po włosach i wolno pokiwał głową na co funkcjonariusze weszli do środka, zamknęli za sobą drzwi i podeszli bliżej.
-Proszę usiąść panie Bieber.
-Nie, tak jest mi dobrze. - zaplątał ramiona na piersi i popatrzył na nich.
-W porządku. Gdzie pan był tego wieczoru około godziny 20? - trzymali małe notatniki i długopisy w dłoniach, gotowe do pisania. Uważnie obserwowali Justina.
-Byłem w domu.
-Co tam robiłeś?
-Starałem się odesłać ją do jej domu. - wskazał kciukiem w stronę Morgan.
-Uh huh - policjant pokiwał głową marszcząc brwi i zapisując jego słowa.
-A dlaczego starałeś się ja odesłać?
-Bo mnie denerwowała - zaśmiał się lekko, kiedy spojrzał w stronę dziewczyny, która rzucała sztyletami wzrokiem.
-Rozumiem. Więc dlaczego była wciąż na twoim terenie? Ponieważ, wygląda na to, że została ranna prowadząc twój samochód.
-Ona jest uparta. Bardzo uparta. Nie chciała odejść bez walki. - Oblizał wargi - więc postanowiła ścigać się samochodami. - kiedy mężczyźni zaczęli patrzeć na Justina podejrzliwym wzrokiem, dodał szybko - na prywatnie zarejestrowanym na mnie terenie.
Kiwając głowami kontynuowali słuchanie i zadawanie pytań.
-A dlaczego chciała się ścigać, jeżeli mogła wrócić do domu w jednym kawałku?
Justin spojrzał na nich jakby byli dziwni i potrząsnął głowa.
-Co mogę więcej powiedzieć? Ma ciężki charakter. Nie poszłaby bez walki, więc to właśnie jej dałem. Poza tym, tak między nami - pochylił się do nich, przywołując palcem, żeby zrobili to samo i wyszeptał.
-To irytująca, mała suka.
-Rozumiem....- oficer skinął głową i znów coś zanotował.
-Słyszałam to! - Morgan jęknęła z irytacja, skrzyżowała ramiona na piersi i wydęła wargi.
-Tak, no i dobrze, Cerus. - Justin pomachał do niej i znów odwrócił się do mężczyzn.
-Dupek- mruknęła.
-Słyszałem to - naśladował ją.
-No i dobrze, Bieber - zaszydziła i wytknęła do niego język.
Obserwując tą dwójkę, oficerowie podeszli bliżej, jednak Justin szybko odwrócił się do nich z przyklejonym uśmiechem na ustach. Oni tylko potrząsnęli znów głowami.
-Tak więc, jeżeli była ona irytującą, małą - zamachał się przed powtórzeniem słów chłopaka - Dlaczego była w twoim domu?
-To....- Justin zatrzymał się - oficerze to dobre pytanie. - poklepał się po brodzie i spojrzał na Morgan, żeby mu może pomogła, bo widział, że jak przyzna racje, skończy w areszcie w mgnieniu oka.
-Czekamy panie Bieber....- znów zaczęli patrzeć na niego podejrzliwie. Justin wyprostował się próbując wymyślić coś wiarygodnego, jednak Morgan go wyprzedziła.
-On jest świetny w łóżku.- wypaliła przypadkowo a wszyscy odwrócili się do nie z szeroko otwartymi oczami.
-Co? - Justin poruszał bezgłośnie ustami na co dziewczyna wzruszyła ramionami i przegryzła wargę.
-Uh huh...- jeden z policjantów pokiwał głową i zmarszczył czoło. - rozumiem....cóż, myślę, że to uhm.. normalne?
-Nie, to w rzeczywistości nie jest w ogóle normalne. - drugi oficer odezwał się i stanął naprzeciw zarówno Justina jak i Morgan. - Ale, hej, to twoje życie.
Oboje odetchnęli z ulgą, jednak zaczął znów mówić powodując że z powrotem się napięli.
-Jeszcze jedno pytanie.
-Tak? - Justin odwrócił się do uśmiechniętego mężczyzny.
-Czy ona jest dobra? - wskazał na Morgan a Justin podrapał się po karku niezręcznie.
-Tak myślę....?
-Oh no daj spokój! Przyznaj się. Pochwaliła cię. Musisz zrobić to samo - dokuczali mu a Justin spalił lekkiego buraka.
Szybko jednak odzyskał " równowagę" i chłopak zaśmiał się i potrząsnął głowa.
-To jest jak próbowanie dopasować hot doga do otworka....jeśli wiesz co mam na myśli. - Pochylał się podczas mówienia szeptem.
Lekko dysząc, Morgan zmrużyła oczy i zaczęła wypalać dziurę w jego plecach a funkcjoraniusze zaczęli chichotać.
-Łapiemy co masz na mysli - zaśmiali się. wzruszyli ramionami i schowali notatniki razem z długopisami.
-Przepraszamy, jeżeli przeszkodziliśmy. Mamy wszystkie informacje, które potrzebowaliśmy. Jednak - skierował się do Justina - Jeżeli będziecie chcieli cos dodać prosimy o kontakt. Barney i Mitchell.
-Będę pamiętać chłopcy, dobrej nocy. - Justin pomachał im po czym drzwi się zamknęły a on z ulga potarł twarz odwracając się do dziewczyny.
-Oh to jest jak dopasowanie hot doga do otworka, tak? - uniosła brew na co chłopak zachichotał.
-No cóż...ja tylko porównywałem.
-Ostatnim razem, kiedy sprawdzałam nigdy nie uprawialiśmy seksu, wiec nie wiesz tego. A nawet jakbyśmy byli juz po to jestem pewna, że nie powiedziałbyś tego. Powiedziałbym raczej, że wiem więcej, niż się tego mogłeś spodziewać. - mrugnęła- Jeśli wiesz, co mam na myśli - wyśmiała go unosząc brwi.
-Oh, naprawdę? - zaczął się do niej zbliżać.
-Mhm - uśmiechnęła się do niego i zaczęła cicho chichotać.
-Ale poważnie. Wszystkie żarty teraz na bok. Jestem dobry w łóżku? Naprawdę? - Justin potrząsnął głową a policzki Morgan zapłonęły ze wstydu.
-przepraszam, ja tylko.....nie wiedziałam co innego powiedzieć. - przegryzła dolną wargę a tym razem Justin zachichotał.
-Tak, jasne. Każdy mógłby wymyślić coś lepszego nie to, Cerus. - usiadł na krawędzi jej łóżka.
-Naprawdę? Więc co miałam wymyślić, Bieber?- skrzyżowała ręce na klatce a chłopak na nia spojrzał.
-Uhm...- podnosząc rękę do góry, Morgan nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-No właśnie.

----------------------------------------------------------
ughh.....trochę nudno :c Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale kłótnie z rodzicami robią swoje :/

Dziękuje za wszystkie komentarze!!! Podziwiam Was, że wytrzymujecie z moim tłumaczeniem i jestem Wam za to strasznie wdzięczna!! Jesteście niesamowite!! ♥♥♥


@kidrauhl3001
MDB
Pisałam to troche nie "nie teges", wiec przepraszam za błędy :<