Poszli razem na dół do garażu, jednak przed wejściem, Justin podszedł do małego pudełka w rogu. Wpisał jakiś kod na klawiaturze numerycznej po czym odwrócił się do Morgan i machnął, że może już do niego dołączyć. Łapiąc co chłopak właśnie zrobił, Morgan przewróciła oczami i cofnęła się.
-Nie miałam zamiaru patrzeć na hasło. Poza tym, nie myślałam o kradzieży twoich samochodów.
Justin zadrwił żartobliwie.
-Tak, jasne. Tylko poczekaj, aż zobaczysz auta. - Uśmiechnął się, cofając i patrząc na automatycznie otwierane, stalowe drzwi, które ukazały cały rząd sportowych samochodów. Począwszy od Ferrari do Lamborghini.
Morgan stanęła w zachwycie a jej usta otworzyły się w zdziwieniu z ilości pięknych pojazdów jakie on posiadał.
-Ładnie, huh? - Dziewczyna okrążyła pomieszczenie wzrokiem zatrzymując się na Justinie, który się do niej uśmiechał.- Zazdrosna?- chłopak zachichotał a Morgan przekuła go śmielszym wzrokiem na co podniósł dłonie w obronnym geście.
-Wcale nie. -skłamała i weszła głębiej do środka, przegryzając wargę. Prawda była taka, że nigdy w swoim życiu nie widziała, aż tak pokaźnej kolekcji samochodów w jednym pomieszczeniu. Jasne, że widziała je na wyścigach i tym podobne, ale nigdy nie w taki sposób. Gładząc palcami samochody, które mijała nic nie mogła poradzić na to, że miała ochotę wszystkimi chociaż raz się przejechać.
-Mówiłem ci - przypomniał sytuację sprzed kilku minut, kiedy otwierał garaż.
-Tak, tak. -Morgan przewróciła oczami, patrząc na pojazdy, chcąc potajemnie je wszystkie wziąć i już nigdy nie oddać.
-Pośpiesz się i wybierz jeden. Chcę pobić twój tyłek i skończyć to wszystko, odsyłając cię do domu. - Justin mruknął wchodząc do środka, bo wcześniej opierał się o framugę drzwi.
Przewracając po raz kolejny oczami, Morgan mruknęła kilka niespójnych słów pod nosem i ruszyła wzdłuż drugiego rzędu, gdy nagle specyficzne auto przyciągnęło jej uwagę. Podeszła do niego i położyła dłoń na masce.
-Chce to.
-O nie nie nie nie - Justin pokiwał głową i podszedł do niej. - Nie ma mowy, żebyś użyła tego samochodu.
-Dlaczego, do cholery, nie?- podniosła brew i zacisnęła usta z frustracją.
-Bo ten jest mój i nigdy nie używam innego do jazdy,
-A co się stanie, jeśli z tym skończysz? Zawarłeś jakąs umowę z samochodem czy co?- Morgan splunęła - Zamknij się i przestań być dzieckiem. Weź inny samochód, bo ten ja juz zajęłam. - po czym otworzyła drzwi i usiadła na miejscu kierowcy.
Kręcąc na nią głową, Justin zmierzwił swoje włosy i podszedł do samochodu obok, którego zresztą też często używał . Zajmując miejsce w środku, odpalił silnik a Morgan zrobiła to samo. Otworzył okno i wystawił głowę na zewnątrz.
-Jedź do pierwszej linii toru, James będzie tam na nas czekać.
Kiwając głową, Morgan uśmiechnęła się kiedy dała samochodowi napęd i już po chwili była na ulicy, gdzie Justin do niej dołączył. Dojechali do linii po zrobieniu kilku krótkich zakrętów a Morgan czekała już z nogą na gazie na rozpoczęcie wyścigu.
Nacisnął lekko na pedał gazu, żeby wydać charakterystyczny dźwięk, po czym spojrzał na dziewczynę z zabawnym i szyderczym uśmiechem.
-Powiedz pa. - Justin wyszeptał do niej a ta tylko przewróciła oczami.
-Tak, jasne - bezgłośnie poruszyła ustami i odwróciła głowe by patrzeć przed siebie, czekając na James, który miał dać znak o rozpoczęciu wyścigu.
Wiercąc nogami w pewien rytm, Justin poczuł dziwne, nieznane uczucie w dole brzucha po czym rozejrzał się po swoim aucie a potem popatrzył na Morgan. Otwierajac usta, by coś powiedzieć światło zmieniło się na żółte a potem na zielone na co James szybko wyrzucił ręce w górę i wyścig się rozpoczął.
Odblokowując hamulec, Morgan ruszyła do przodu, a jej całe ciało trzęsło się razem z autem. Uśmiechnęła się do siebie, ponieważ była przed Justinem a jej samochód zawył jakby z podekscytowania. Pchnęła pedał gazu co spowodowało, że samochód jechał jeszcze szybciej, kiedy zaczęła skręcać.
Zdając sobie sprawę, że Morgan była przed nim, Justin jeszcze bardziej przyśpieszył i wkrótce znalazł się obok dziewczyny. Poruszając śmieszni brwiami, uśmiechnął się nieśmiało, pomachała jej i włączył w samochodzie nitro, powodując przyśpieszenie na najwyższych obrotach i wyskoczył na kilka metrów przed Morgan.
-Kurwa- dziewczyna warknęła uswiadamiając sobie, że linia końcowa była tylko kilka minut przed nimi. Włączając również nitro w swoim aucie, trzymała mocno za kierownice i poczuła mocne szarpnięcie, lecz nie przejmowała się tym bo zbliżała się coraz bardziej do Justina. Zmieniając biegi, spojrzała w boczne lusterko, ale zaraz potem zauważyła, że wyścig skończy się za kilka sekund. Morgan porzuciła walkę, bo wiedziała, że nie wygra już z Justinem, który był daleko przed nią. Przenosząc nogę z gazu na hamulec, poczuła jak jej serce zatrzymuję się, kiedy pedał nie zadziałał a samochód się nie zatrzymał.
Przegryzając wargę, uderzała noga o hamulec, ale to nic nie dawało. Zdając sobie sprawę, że jest w potrzasku, zaklęła i próbowała znaleźć sposób na ucieczkę. Patrząc w dwie strony, Morgan znała tylko jeden sposób by to przetrwać i było to jak najszybsze wydostanie się z samochodu co było niemal niemożliwe. Pochylając się, sięgnęła do pasu bezpieczeństwa, który także się zablokował.
Atak paniki przejął nad nią kontrolę, spojrzała przed siebie i zobaczyła, że za chwile miała się z czymS zderzyć. Rozszerzyła oczy, złapała szybko za kierownicę i pociągnęła ją w lewo z całej siły.
............w mgnieniu oka, jej samochód wpadł na mur, rozbijając się z ogromnym hukiem.
----------------------------------
Nie spodziewałyście się tego, nie? ;o
mam dla niektórych może dobrą wiadomość. Założyłyśmy z koleżanką fbl z tłumaczeniem MDB. http://www.photoblog.pl/mdbtlumaczenie/149704398 jeżeli chcecie uzyskać hasło, napiszcie na @rockmyheart69 @kidrauhl3001 lub na gg 8932948. są tam lekkie komplikacje, jednak mamy nadzieję, że docenicie to, że troszkę ryzykujemy ;)
No i oczywiście podziękujmy @lonathas za piękny nagłówek ;D
wtorek, 30 kwietnia 2013
piątek, 26 kwietnia 2013
Chapter 16
-Żartujesz, prawda? - zadrwiła kiedy nikt jej nie odpowiedział. - co do chuja masz na myśli, że wracam? - rzuciła z irytacją, zupełnie nieświadoma tego co się dzieje.
-To jest dokładnie co mam na myśli : wracasz do domu. - Justin odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Dlaczego? - uniosła brwi, czekając na jego odpowiedź. Chłopak westchnął i przejechał ręka po twarzy.
-Dlaczego ty wszystko zamieniasz w kłótnie? - Justin syknął, podnosząc głos a Morgan przewróciła oczami.
-Nie zmieniam wszystkiego w kłótnie! - broniła się, podnosząc wyżej brodę, aby pokazać, że jest uparta.
Szydząc, Justin pokręcił głową kpiąco.
-Tak, jasne. - wyrzucił ręce w górę, dalej kręcąc głową. - Zapomnij o tym. - uśmiechnął się szyderczo - Nie mam czasu na kolejną walkę.
-Właściwie to nie byłoby powodu do walki gdybyś mi powiedział co jest tego przyczyną. Zaufaj mi kolego, że będzie o wiele prościej. - mruknęła znów przewracając oczami, co tylko wzbudzało jeszcze większy gniew u Justina.
Widząc jego stan, James wstał i podszedł do nich.
-Słuchaj, jeżeli byłbym tobą to po prostu bym się go teraz posłuchał. - Ostrzegł ja, pokazując, że Justin nie jest w nastroju do takiej rozmowy.
-Nie mogę zrozumieć, czego ty ode mnie chcesz. Najpierw, porwaliście mnie, zaczęła się ta głupia gra, w której nikt nie wygrał a kiedy chciałam wrócić do domu, nie puszczaliście mnie. A teraz, nagle, po tym wszystkim, mówicie mi, że wracam? - splunęła - Gówno prawda. Co ty wyprawiasz?
-Nic- szybko jej odpowiedział - Nic nie wyprawiam. Po prostu idź po co tam chcesz, na góre i James cię odwiezie.
-Dlaczego nie ty?
-Mam inne rzeczy do robienia.
-Na przykład jakie? -Morgan splunęła,wyrzucając ręce w powietrze. -Ty mnie tu przywiozłeś, kochanie a teraz ty mnie odwieź.
-Nie. - Justin powoli zaczynał tracić nad soba kontrole.
-Oh wiadome, że nie- krzyknęła z czerwona twarzą - ponieważ ja nigdzie nie wracam - Uśmiechnęła się, przenosząc ciężar na lewą nogę i zaplatając ręce na piersiach.
Wzdychając z frustracji, Justin przejechał palcami między swoimi włosami.
-Możecie nam dać minutkę, chłopaki? -Justin patrzył w podłogę, ale chłopaki dobrze wiedzieli, że to do nich mówił. Kiwając głową, wyszli do innego pokoju a Justin głośno jęknął i kopnął krzesło obok na co Morgan lekko podskoczyła. -Doprowadzasz mnie do szaleństwa, wiesz?
-Zauważyłam- wzruszyła ramionami, patrząc na swoje paznokcie jakby ją to w ogóle nie obchodziło. -Masz zamiar mi wytłumaczyć o co w tym wszystkich chodzi, czy mam zgadywać jak zwykle?
Potrząsnął głową i zachichotał ponuro.
-Myślisz, że jesteś taka twarda, a nawet nie znasz połowy tego.
-Połowy czego?
-Życia. - spojrzał na nią ze znudzonym wzrokiem - myślisz, że jesteś tą twardą laską, która może chodzić i mówić co tylko chce. Ta cała gra była tylko sprawdzeniem czy umiesz się powstrzymać. Oczywiście, oboje przegraliśmy, ale - podszedł do niej bliżej - ty nic nie wiesz o życiu, którym żyje.
-Wiesz, nienawidzę, jak udajesz, że mnie znasz. - Morgan splunęła, wytykając palec w jego pierś. - Myślisz, że wiesz o mnie wszystko. - wyrzuciła ręce w powietrze - Ale wiesz co, Justy?
Spojrzał na nią.
-Nie znasz nawet połowy tego i prawdopodobnie już nigdy nie poznasz - powiedziała mu to prosto w twarz. - wiec, przestań się tak zachowywać. Rozumiesz?
-Posłuchaj suko. - Jego oczy zrobiły się ciemne, kiedy złapał ja za nadgarstki i przyciągnął ja bliżej siebie, tak że nie było już między nimi wolnego miejsca. - Mogę nie wiedzieć wszystkiego o tobie, ale na pewno kurwa ty nic nie wiesz o mnie. Więc zrób nam przysługę i idź, kurwa, do domu.
-Dlaczego? - krzyknęła - Dlaczego teraz? Dlaczego nagle, po tym co stało się wczorajszej nocy wracam do domu?
-Zamknij się - warknął.
-Odpowiedz mi. - splunęła z powrotem.
-Zamknij się - przycisnął ją po raz kolejny.
-Odpowiedz - przechyliła głowę w prawo - Mi - powiedziała z nutką drwiny w głosie.
Zaciskając zęby, pozbył się wszystkich myśli i zniżając się w dół, przycisnął swoje usta do jej.
Oddalając się od siebie po kilku minutach, Morgan głęboko oddychnęła bo nie mogła uwierzyć, że trwało to tak długo. Oblizała wargi i cofnęła się z jego uścisku.
-Robimy to juz bardzo często.
Chichocząc, Justin podrapał się po karku i pociągnął nosem, próbując jakos złagodzić napięcie między nimi.
-Takk....
Kręcąc głową, Morgan przejechała ręką po swoich pofalowanych włosach.
-W jednej sekundzie mówisz mi, że chcesz żebym wróciła do domu a potem wyjeżdżasz z czymś takim.- zadrwiła cicho.
-To jest najprostszy sposób jaki znam, by zamknąć ci uta. Mówisz zbyt wiele. - mruknął, przewracając oczami, kiedy dziewczyna ściągnęła brwi.
-Okej - przerzuciła włosy do tyłu i położyła ręce na biodrach - - gdybym nie znała żadnego lepszego sposobu,mogłabym pomyśleć, ze cos z toba jest i nie chcesz, żebym wiedziała.....
-nie nie nie - Justin potrząsnął głową - Nie ma nic co powinnaś wiedzieć a ci nie powiedziałem. Po prostu puszczam cię do domu. Dlaczego nie chcesz iść? - widocznie w nim wrzało - Mam na myśli, to że w jednej sekundzie chcesz wracać a w następnej już tego nie chcesz. Jesteś bipolarna, czy co?
-Nie, ale ty na pewno jesteś! - splunęła - Może i chciałam, ale ty nie pozwalałeś. A teraz tak nagle, znikąd, pozwalasz mi odejść? Tak po prostu?
-Tak po prostu. - Justin powtórzył spokojnie a dziewczyna zaśmiała się gorzko.
-Tak, ale to się nie stanie chłopczyku. Mam zamiar dowiedzieć się dlaczego to robisz i nie ma mowy, żebym wyjeżdżała.
-Tak, wyjedziesz. - Justin zagroził.
-Nie, nie wyjadę - odparła. -Tak, wrócił albo przewieszę sobie ciebie przez ramię i sam cię odwiozę, jeśli będę musiał. - Uśmiechnął się szyderczo z ciemnymi oczami.
-Myślałam, że masz rzeczy do załatwienia. - Morgan zaszydziła i uśmiechnęła się do niego.
-W rzeczywistości mam, ale jeżeli zabranie twojego wkurzającego tyłka stąd ma ochronić mój czas, to tak zrobię. - uśmiechnął się z powrotem i zagryzł wnętrze policzka przed ponownym wybuchnięciem.
-Dupek - Morgan wymamrotała.
-Dziwka - odpowiedział a dziewczyna wcisnęła pietę w podłogę jak małe dziecko.
-Nie ważne co powiesz czy zrobisz, sugeruję żebyś mnie zostawił tutaj, bo nie sądzę, żeby twoja głupia dupa chciała, żebym poszła na policje i o wszystkim im opowiedziała. - Morgan nuciła, pokazując mu, że ma nad nim przewagę.
Justin otworzył szeroko oczy.
-Nie zrobiłabyś tego.
-Oj, zrobiłabym a jeśli mi nie wierzysz, wypróbuj mnie. - uśmiechnęła się w zwycięstwie a Justin zaklął pod nosem i zmierzwił swoje włosy ciągnął gwałtownie za ich końcówki.
Kiedy chłopak już nic więcej nie powiedział, Morgan skorzystała z okazji by pobawić się z nim jeszcze bardziej.
-To może uczynimy to trochę bardziej interesującym dla ciebie, huh?- uśmiechnęła się diabelsko i położyła palec na podbródku. - Mam pomysł. - udała westchnięcie - Jeżeli jeszcze myślisz, że na ostatnich zawodach oszukiwałam, to może zrobimy rewanż?
-Rewanż? - uniósł brwi a Morgan skinęła głową.
-Rewanż. Ty i ja. James może wszystko oglądać i ocenić kto wygra. Jeśli to będę ja, zostaję. - zatrzymała na nim wzrok.
-A kiedy ja wygram, odchodzisz- Morgan uśmiechnęła się, potwierdzając kiwnięciem głowa po czym natychmiast uścisnęli sobie dłonie.
Niech zwycięży najlepszy......
----------------------------------
Jak myślicie, kto wygra tym razem??
-To jest dokładnie co mam na myśli : wracasz do domu. - Justin odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Dlaczego? - uniosła brwi, czekając na jego odpowiedź. Chłopak westchnął i przejechał ręka po twarzy.
-Dlaczego ty wszystko zamieniasz w kłótnie? - Justin syknął, podnosząc głos a Morgan przewróciła oczami.
-Nie zmieniam wszystkiego w kłótnie! - broniła się, podnosząc wyżej brodę, aby pokazać, że jest uparta.
Szydząc, Justin pokręcił głową kpiąco.
-Tak, jasne. - wyrzucił ręce w górę, dalej kręcąc głową. - Zapomnij o tym. - uśmiechnął się szyderczo - Nie mam czasu na kolejną walkę.
-Właściwie to nie byłoby powodu do walki gdybyś mi powiedział co jest tego przyczyną. Zaufaj mi kolego, że będzie o wiele prościej. - mruknęła znów przewracając oczami, co tylko wzbudzało jeszcze większy gniew u Justina.
Widząc jego stan, James wstał i podszedł do nich.
-Słuchaj, jeżeli byłbym tobą to po prostu bym się go teraz posłuchał. - Ostrzegł ja, pokazując, że Justin nie jest w nastroju do takiej rozmowy.
-Nie mogę zrozumieć, czego ty ode mnie chcesz. Najpierw, porwaliście mnie, zaczęła się ta głupia gra, w której nikt nie wygrał a kiedy chciałam wrócić do domu, nie puszczaliście mnie. A teraz, nagle, po tym wszystkim, mówicie mi, że wracam? - splunęła - Gówno prawda. Co ty wyprawiasz?
-Nic- szybko jej odpowiedział - Nic nie wyprawiam. Po prostu idź po co tam chcesz, na góre i James cię odwiezie.
-Dlaczego nie ty?
-Mam inne rzeczy do robienia.
-Na przykład jakie? -Morgan splunęła,wyrzucając ręce w powietrze. -Ty mnie tu przywiozłeś, kochanie a teraz ty mnie odwieź.
-Nie. - Justin powoli zaczynał tracić nad soba kontrole.
-Oh wiadome, że nie- krzyknęła z czerwona twarzą - ponieważ ja nigdzie nie wracam - Uśmiechnęła się, przenosząc ciężar na lewą nogę i zaplatając ręce na piersiach.
Wzdychając z frustracji, Justin przejechał palcami między swoimi włosami.
-Możecie nam dać minutkę, chłopaki? -Justin patrzył w podłogę, ale chłopaki dobrze wiedzieli, że to do nich mówił. Kiwając głową, wyszli do innego pokoju a Justin głośno jęknął i kopnął krzesło obok na co Morgan lekko podskoczyła. -Doprowadzasz mnie do szaleństwa, wiesz?
-Zauważyłam- wzruszyła ramionami, patrząc na swoje paznokcie jakby ją to w ogóle nie obchodziło. -Masz zamiar mi wytłumaczyć o co w tym wszystkich chodzi, czy mam zgadywać jak zwykle?
Potrząsnął głową i zachichotał ponuro.
-Myślisz, że jesteś taka twarda, a nawet nie znasz połowy tego.
-Połowy czego?
-Życia. - spojrzał na nią ze znudzonym wzrokiem - myślisz, że jesteś tą twardą laską, która może chodzić i mówić co tylko chce. Ta cała gra była tylko sprawdzeniem czy umiesz się powstrzymać. Oczywiście, oboje przegraliśmy, ale - podszedł do niej bliżej - ty nic nie wiesz o życiu, którym żyje.
-Wiesz, nienawidzę, jak udajesz, że mnie znasz. - Morgan splunęła, wytykając palec w jego pierś. - Myślisz, że wiesz o mnie wszystko. - wyrzuciła ręce w powietrze - Ale wiesz co, Justy?
Spojrzał na nią.
-Nie znasz nawet połowy tego i prawdopodobnie już nigdy nie poznasz - powiedziała mu to prosto w twarz. - wiec, przestań się tak zachowywać. Rozumiesz?
-Posłuchaj suko. - Jego oczy zrobiły się ciemne, kiedy złapał ja za nadgarstki i przyciągnął ja bliżej siebie, tak że nie było już między nimi wolnego miejsca. - Mogę nie wiedzieć wszystkiego o tobie, ale na pewno kurwa ty nic nie wiesz o mnie. Więc zrób nam przysługę i idź, kurwa, do domu.
-Dlaczego? - krzyknęła - Dlaczego teraz? Dlaczego nagle, po tym co stało się wczorajszej nocy wracam do domu?
-Zamknij się - warknął.
-Odpowiedz mi. - splunęła z powrotem.
-Zamknij się - przycisnął ją po raz kolejny.
-Odpowiedz - przechyliła głowę w prawo - Mi - powiedziała z nutką drwiny w głosie.
Zaciskając zęby, pozbył się wszystkich myśli i zniżając się w dół, przycisnął swoje usta do jej.
Oddalając się od siebie po kilku minutach, Morgan głęboko oddychnęła bo nie mogła uwierzyć, że trwało to tak długo. Oblizała wargi i cofnęła się z jego uścisku.
-Robimy to juz bardzo często.
Chichocząc, Justin podrapał się po karku i pociągnął nosem, próbując jakos złagodzić napięcie między nimi.
-Takk....
Kręcąc głową, Morgan przejechała ręką po swoich pofalowanych włosach.
-W jednej sekundzie mówisz mi, że chcesz żebym wróciła do domu a potem wyjeżdżasz z czymś takim.- zadrwiła cicho.
-To jest najprostszy sposób jaki znam, by zamknąć ci uta. Mówisz zbyt wiele. - mruknął, przewracając oczami, kiedy dziewczyna ściągnęła brwi.
-Okej - przerzuciła włosy do tyłu i położyła ręce na biodrach - - gdybym nie znała żadnego lepszego sposobu,mogłabym pomyśleć, ze cos z toba jest i nie chcesz, żebym wiedziała.....
-nie nie nie - Justin potrząsnął głową - Nie ma nic co powinnaś wiedzieć a ci nie powiedziałem. Po prostu puszczam cię do domu. Dlaczego nie chcesz iść? - widocznie w nim wrzało - Mam na myśli, to że w jednej sekundzie chcesz wracać a w następnej już tego nie chcesz. Jesteś bipolarna, czy co?
-Nie, ale ty na pewno jesteś! - splunęła - Może i chciałam, ale ty nie pozwalałeś. A teraz tak nagle, znikąd, pozwalasz mi odejść? Tak po prostu?
-Tak po prostu. - Justin powtórzył spokojnie a dziewczyna zaśmiała się gorzko.
-Tak, ale to się nie stanie chłopczyku. Mam zamiar dowiedzieć się dlaczego to robisz i nie ma mowy, żebym wyjeżdżała.
-Tak, wyjedziesz. - Justin zagroził.
-Nie, nie wyjadę - odparła. -Tak, wrócił albo przewieszę sobie ciebie przez ramię i sam cię odwiozę, jeśli będę musiał. - Uśmiechnął się szyderczo z ciemnymi oczami.
-Myślałam, że masz rzeczy do załatwienia. - Morgan zaszydziła i uśmiechnęła się do niego.
-W rzeczywistości mam, ale jeżeli zabranie twojego wkurzającego tyłka stąd ma ochronić mój czas, to tak zrobię. - uśmiechnął się z powrotem i zagryzł wnętrze policzka przed ponownym wybuchnięciem.
-Dupek - Morgan wymamrotała.
-Dziwka - odpowiedział a dziewczyna wcisnęła pietę w podłogę jak małe dziecko.
-Nie ważne co powiesz czy zrobisz, sugeruję żebyś mnie zostawił tutaj, bo nie sądzę, żeby twoja głupia dupa chciała, żebym poszła na policje i o wszystkim im opowiedziała. - Morgan nuciła, pokazując mu, że ma nad nim przewagę.
Justin otworzył szeroko oczy.
-Nie zrobiłabyś tego.
-Oj, zrobiłabym a jeśli mi nie wierzysz, wypróbuj mnie. - uśmiechnęła się w zwycięstwie a Justin zaklął pod nosem i zmierzwił swoje włosy ciągnął gwałtownie za ich końcówki.
Kiedy chłopak już nic więcej nie powiedział, Morgan skorzystała z okazji by pobawić się z nim jeszcze bardziej.
-To może uczynimy to trochę bardziej interesującym dla ciebie, huh?- uśmiechnęła się diabelsko i położyła palec na podbródku. - Mam pomysł. - udała westchnięcie - Jeżeli jeszcze myślisz, że na ostatnich zawodach oszukiwałam, to może zrobimy rewanż?
-Rewanż? - uniósł brwi a Morgan skinęła głową.
-Rewanż. Ty i ja. James może wszystko oglądać i ocenić kto wygra. Jeśli to będę ja, zostaję. - zatrzymała na nim wzrok.
-A kiedy ja wygram, odchodzisz- Morgan uśmiechnęła się, potwierdzając kiwnięciem głowa po czym natychmiast uścisnęli sobie dłonie.
Niech zwycięży najlepszy......
----------------------------------
Jak myślicie, kto wygra tym razem??
Jeżeli ktoś chce tłumaczenie MDB to piszcie do niej na gg 8932948, dziewczyna (którą serdecznie pozdrawiam) tłumaczy bez publikacji, więc nikt nie powinien mieć z tym problemu ;) Jej twitter - rockmyheart69
A ja zabieram się za drugie tłumaczenie, ale link podam w następnej notce.
Jeżeli macie jakieś uwagi dotyczące tłumaczenie, chętnie je przeczytam!!
środa, 24 kwietnia 2013
Chapter 15
Nie przerywając pocałunku, Justin chwycił mocno za jej biodra i wkładając język do jej ust pogłębił ich przyjemność. Morgan wplątała palce w jego włosy, ciągnąc za końcówki.
Przyciągając ręce do zakończenia jej sukienki, podciągnął gwałtownie sznurki do góry, odsłaniając i masując jej uda.
Jęcząc, Morgan objęła jeszcze mocniej szyję Justina, przyciągając go do głębszego pocałunku - jeżeli to w ogóle było możliwe.
Podniosła nogi do góry i owinęła je wokół jego bioder a Justin odwrócił się i oparł jej plecy o szafę. Rozstał się na chwilę z jej ustami i przeszedł na szyję, muskając ją i ssając. Morgan zamknęła oczy z rozkoszy dalej bawiąc się jego włosami.
Mrucząc niecierpliwie, Justin zsunął sukienkę z ramion dziewczyny, rzucając ja Bóg wie gdzie, po czym szarpnął za miseczki jej stanika ściągając go i przysysając się do jej prawego sutka, co spowodowało, że Morgan zajęczała jeszcze głośniej.
-Jezus, Justin .....- wymruczała, czując gorąc przepełniający jej ciało. Podciągnęła jego twarz do góry tak, że ich usta znów się złączyły. Rękami zjechała po jego klatce do zakończenia koszulki, którą zaraz powoli podniosła. Ich wargi rozstały się tylko na kilka sekund po czym Justin znów do niej przywarł tym razem bez koszulki.
Odciągając Morgan od szafy, jej nogi wciąż były zaplątane w okół niego, Justin podszedł do łóżka i położył ją na nim. Jego usta wędrowały po jej żuchwie, szyi i obojczykach. Był praktycznie wszędzie. Jedną ręką masował jej dolną partię a drugą podtrzymywał się, żeby jej przypadkiem nie przygnieść.
-Justin...-James zaczął i wszedł do pokoju spotykając tam Justina i Morgan praktycznie nagich. - Cholera - mruknął. - Przepraszam - jego policzki zalały się lekkim rumieńcem. - Kontynuujcie. - pomachał ręką i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Oparł się o drzwi i zamknął oczy, przeklinając się w duchu za swoja głupotę i "idealne" wyczucie czasu. W końcu odwrócił się na pięcie i odszedł jak najdalej od pokoju.
Przeczesując swoje włosy, Justin potrząsnął głową zirytowany tym, że James właśnie zrujnował najlepszy moment.
-Przepraszam - wymamrotał łapiąc z nią kontakt wzrokowy.
-Jest w porządku. - pochyliła się, popychając jego klatkę w związku z czym Justin podniósł się z niej i wstał.
Morgan również wstała, wzięła głęboki oddech i spojrzała na chłopaka. Chwile potem odwróciła wzrok i schowała kosmyk włosów za ucho. -Myślę, że powinnam iść...
Otwierając usta, by coś powiedzieć, Justin zamknął je szybko kiedy dziewczyna przeszła koło niego do miejsca gdzie leżała jej sukienka i szybko ją na siebie włożyła. Jej policzki z chwili na chwile było coraz bardziej czerwone.
W końcu Justin zdobył się na odwagę by coś powiedzieć.
-Ty nie mu....
-Ale chcę - przerwała mu, unikając jego wzroku i zaczynając bawić się sznurkami swojego ubioru. Ignorując dalej jego spojrzenie, podeszła do drzwi i nie mając odwagi by chociaż na niego popatrzeć, wyszła i szybko zamknęła za sobą drzwi.
-Cholera - Justin zaklął pod nosem, spoglądając na drzwi. Zamknął oczy czując palące uczucie w dole brzucha. Podniósł swoją koszulkę z ziemi i rzucił ją jeszcze dalej w złości.
--
Opierając się o drzwi do jej sypialni, Morgan zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Przeczesując włosy, zamrugała kilka razy, żeby obrazy sprzed kilku minut wymazały się z jej pamięci.
Ona praktycznie uprawiała seks z Justinem Bieberem. Z JUSTINEM BIEBEREM. Z facetem, którego powinna nienawidzić i gardzić wszystkim co dla niej zrobił. Ale z jakiegoś dziwnego powodu, nie mogła pozbyć się nieznanego uczucia z jej brzucha.
Decydując, że pójdzie już po prostu spać, weszła do łazienki i zostawiła wszystkie problemy, wchodząc pod prysznic i odprężając się pod gorącym strumieniem. Następny dzień miał być długim dniem. Czuła to.
Około pół godziny później wyłączyła wodę, złapała świeży ręcznik, obwiązała go sobie wokół piersi i weszła do pokoju. Chwyciła parę bielizny, ubrała ją po czym nałożyła na siebie piżamę i opadła na swoje łóżko. Zamknęła oczy, mając nadzieję, że sen przyjdzie jej bez problemu, jednak straciła ją, kiedy na myśl znów przyszła jej twarz, która była jej już dobrze znana.
--
Następny dzień przyszedł szybciej niż oczekiwała, a Morgan jęknęła, wciskając dłonie w oczy. Usiadła, rozglądając się wokół i zatrzymując wzrok na oknach, które zasłaniała wielka firanka, przez którą prześwitami wyłaniało się światło słońca.
Wstając i zrzucając z siebie koc, podeszła do szafy, z której wyjęła zestaw ubrań po czym wyszła z pokoju i udała się na dół, do pokoju dziennego, gdzie spotkała Jamesa, kierowcę, który odwiózł ją wcześniejszej nocy do domu po incydencie w klubie i Justina.
-Co się dzieje? - zmarszczyła brwi a Justin podszedł do niej, wpatrując się w jej oczy tęczówkami, w których łatwo można było się zakochać.
-Wracasz do domu.
---------------------------------
uuuaaa wyczuwam dramę haha ;)
Dziękuje Wam, że macie czas żeby to przeczytać i napisać mi tak bardzo miłe komentarze. DZIĘKUJE!
Pisałam to po ciężkim dniu, więc przeprasazm za wszystkie błędy :c
Przyciągając ręce do zakończenia jej sukienki, podciągnął gwałtownie sznurki do góry, odsłaniając i masując jej uda.
Jęcząc, Morgan objęła jeszcze mocniej szyję Justina, przyciągając go do głębszego pocałunku - jeżeli to w ogóle było możliwe.
Podniosła nogi do góry i owinęła je wokół jego bioder a Justin odwrócił się i oparł jej plecy o szafę. Rozstał się na chwilę z jej ustami i przeszedł na szyję, muskając ją i ssając. Morgan zamknęła oczy z rozkoszy dalej bawiąc się jego włosami.
Mrucząc niecierpliwie, Justin zsunął sukienkę z ramion dziewczyny, rzucając ja Bóg wie gdzie, po czym szarpnął za miseczki jej stanika ściągając go i przysysając się do jej prawego sutka, co spowodowało, że Morgan zajęczała jeszcze głośniej.
-Jezus, Justin .....- wymruczała, czując gorąc przepełniający jej ciało. Podciągnęła jego twarz do góry tak, że ich usta znów się złączyły. Rękami zjechała po jego klatce do zakończenia koszulki, którą zaraz powoli podniosła. Ich wargi rozstały się tylko na kilka sekund po czym Justin znów do niej przywarł tym razem bez koszulki.
Odciągając Morgan od szafy, jej nogi wciąż były zaplątane w okół niego, Justin podszedł do łóżka i położył ją na nim. Jego usta wędrowały po jej żuchwie, szyi i obojczykach. Był praktycznie wszędzie. Jedną ręką masował jej dolną partię a drugą podtrzymywał się, żeby jej przypadkiem nie przygnieść.
-Justin...-James zaczął i wszedł do pokoju spotykając tam Justina i Morgan praktycznie nagich. - Cholera - mruknął. - Przepraszam - jego policzki zalały się lekkim rumieńcem. - Kontynuujcie. - pomachał ręką i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Oparł się o drzwi i zamknął oczy, przeklinając się w duchu za swoja głupotę i "idealne" wyczucie czasu. W końcu odwrócił się na pięcie i odszedł jak najdalej od pokoju.
Przeczesując swoje włosy, Justin potrząsnął głową zirytowany tym, że James właśnie zrujnował najlepszy moment.
-Przepraszam - wymamrotał łapiąc z nią kontakt wzrokowy.
-Jest w porządku. - pochyliła się, popychając jego klatkę w związku z czym Justin podniósł się z niej i wstał.
Morgan również wstała, wzięła głęboki oddech i spojrzała na chłopaka. Chwile potem odwróciła wzrok i schowała kosmyk włosów za ucho. -Myślę, że powinnam iść...
Otwierając usta, by coś powiedzieć, Justin zamknął je szybko kiedy dziewczyna przeszła koło niego do miejsca gdzie leżała jej sukienka i szybko ją na siebie włożyła. Jej policzki z chwili na chwile było coraz bardziej czerwone.
W końcu Justin zdobył się na odwagę by coś powiedzieć.
-Ty nie mu....
-Ale chcę - przerwała mu, unikając jego wzroku i zaczynając bawić się sznurkami swojego ubioru. Ignorując dalej jego spojrzenie, podeszła do drzwi i nie mając odwagi by chociaż na niego popatrzeć, wyszła i szybko zamknęła za sobą drzwi.
-Cholera - Justin zaklął pod nosem, spoglądając na drzwi. Zamknął oczy czując palące uczucie w dole brzucha. Podniósł swoją koszulkę z ziemi i rzucił ją jeszcze dalej w złości.
--
Opierając się o drzwi do jej sypialni, Morgan zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Przeczesując włosy, zamrugała kilka razy, żeby obrazy sprzed kilku minut wymazały się z jej pamięci.
Ona praktycznie uprawiała seks z Justinem Bieberem. Z JUSTINEM BIEBEREM. Z facetem, którego powinna nienawidzić i gardzić wszystkim co dla niej zrobił. Ale z jakiegoś dziwnego powodu, nie mogła pozbyć się nieznanego uczucia z jej brzucha.
Decydując, że pójdzie już po prostu spać, weszła do łazienki i zostawiła wszystkie problemy, wchodząc pod prysznic i odprężając się pod gorącym strumieniem. Następny dzień miał być długim dniem. Czuła to.
Około pół godziny później wyłączyła wodę, złapała świeży ręcznik, obwiązała go sobie wokół piersi i weszła do pokoju. Chwyciła parę bielizny, ubrała ją po czym nałożyła na siebie piżamę i opadła na swoje łóżko. Zamknęła oczy, mając nadzieję, że sen przyjdzie jej bez problemu, jednak straciła ją, kiedy na myśl znów przyszła jej twarz, która była jej już dobrze znana.
--
Następny dzień przyszedł szybciej niż oczekiwała, a Morgan jęknęła, wciskając dłonie w oczy. Usiadła, rozglądając się wokół i zatrzymując wzrok na oknach, które zasłaniała wielka firanka, przez którą prześwitami wyłaniało się światło słońca.
Wstając i zrzucając z siebie koc, podeszła do szafy, z której wyjęła zestaw ubrań po czym wyszła z pokoju i udała się na dół, do pokoju dziennego, gdzie spotkała Jamesa, kierowcę, który odwiózł ją wcześniejszej nocy do domu po incydencie w klubie i Justina.
-Co się dzieje? - zmarszczyła brwi a Justin podszedł do niej, wpatrując się w jej oczy tęczówkami, w których łatwo można było się zakochać.
-Wracasz do domu.
---------------------------------
uuuaaa wyczuwam dramę haha ;)
Dziękuje Wam, że macie czas żeby to przeczytać i napisać mi tak bardzo miłe komentarze. DZIĘKUJE!
Pisałam to po ciężkim dniu, więc przeprasazm za wszystkie błędy :c
wtorek, 23 kwietnia 2013
Chapter 14
W pokoju nastała cisza a Morgan i Justin po prostu na siebie patrzyli.
-Śmieszne - dziewczyna splunęła przeszywając go wzrokiem. - Jakoś w klubie nie miałeś problemu, żeby ze mną pogrywać.
-Tak jak ty nie miałaś problemu z graniem ze mną w pokoju. Pogódź się z tym Morgan, że oboje jesteśmy winni tego bałaganu.
-Masz chyba na myśli, że to twoja wina. - Morgan go poprawiła.- Nigdy nie chciałam, żebyś mnie tu zabrał. Nie prosiłam się o to. To ty mnie praktycznie porwałeś.
-To nie wygląda jakby ci się nie podobało. Miałaś sporo czasu na ucieczkę. - Justin uniósł brew, zainteresowany jak dziewczyna się do tego odniesie.
-Racja- mruknęła- ale to by nie miało sensu. James i tak by mnie prędzej czy później złapał.
-Nie tym razem. Miałaś wolną drogę. Mogłaś znaleźć sposób, ale zostałaś. Pogódź się z tym, że nie chcesz odchodzić.
-Co czyni, że tak uważasz? - Morgan prychnęła i położyła ręce na biodrach a Justin się zaśmiał.
-Ponieważ jeśli byś chciała, to kopnęłabyś mnie właśnie w krocze i już być była w drodze do domu, lecz zamiast tego postanowiłaś dalej uczestniczyć w tej małej grze, którą zaczęliśmy.
-Którą TY zacząłes! - znów go poprawiła i przewróciła oczami. - i dobrze wiesz, do cholery, że gdybym to zrobiła, zawołałbyś Jamesa, żeby mnie znów złapał, więc jesteś w błędzie, Justy.
-Masz dużo wymówek i to mnie fascynuje - powiedział żartobliwie, czekając na kolejną odpowiedź Morgan.
-Pozwól mi odejść - dziewczyna nakazała, krzyżując ręce na piersi a gniew widać było na jej twarzy. Justin westchnął.
-Nie.
-Dlaczego, kurwa, nie? - uderzyła rękami w jego klatke piersiową a jej gniew przejął nad nią kontrole. - To jest jedno, wielkie gówno. - wykrzyczała. - Chcę do domu! Nie możesz mnie trzymać na zawsze!
-Czy kiedykolwiek dotrze do ciebie, że trzymam cię tu z jakiegoś powodu?- ścisnął usta w jedną linię powstrzymując się od przekroczenia granic. Morgan spojrzała na podłogę jeszcze bardziej zmieszana niż wcześniej.
-Znam ten cholerny powód. Bo jestem ""wyzwaniem", ale nie uważasz, że to jest trochę już przestarzałe? -zadrwiła - Chcesz wyzwanie? Oto jestem. Daje ci je.
-Dajesz mi grę. Grę, w którą nie chcę już grac.- Odepchnął ją od siebie, otworzył szufladę i wyjął koszulkę, która zaraz ubrał.
-Co to ma znaczyć? - Morgan zmarszczyła brwi i oddychnęła głęboko zmęczona ciągłą walką.
-Nie chcę już więcej grac w tą grę. Oboje mamy plany na uwiedzenie siebie nawzajem. To nigdzie nas nie doprowadzi.
-To dlaczego mnie nie puścisz?
-Ponieważ.
-Ponieważ co?- dziewczyna krzyknęła, pogarszając wszystko. Tkwiła w tym cholernym domu tak długo, że zaczynało to być męczące, a to że Justin nie chciał jej puścić było jeszcze bardziej denerwujące.
-Czy kiedykolwiek pomyślałaś, że może, ale tylko może, trzymam cię bo chcę? Bez żadnych innych zobowiązań? - Justin odwrócił i spojrzał na nią. - Chce ciebie. Interesujesz mnie i szczerze mówiąc, nie jesteś jak inne dziewczyny. Masz coś w sobie czego jeszcze nie znalazłem.
Przegryzając wargi, Morgan przejechała ręką po włosach.
-Ale to wciąż nie wyjaśnia dlaczego dalej mnie tu trzymasz.
-Może to ci pomoże. -Justin przysunął się bliżej niej, gładząc jej policzek i zanim Morgan domyśliła się co się dzieje, chłopak złączył ich usta w doskonałej synchronizacji.
Obejmując ramionami jego szyję, Morgan przyciągnęła chłopaka jeszcze bliżej, pogłębiając pocałunek. Jednym zwinnym ruchem Justin wsunął swój język do jej buzi i zanim zdąrzyli się zorientować, walczyli między sobą o całkowitą dominacje.
Powoli odsuwając się od niej, Justin przyłożył swoje czoło do jej.
-Pewnie nawet nie zrozumiesz.....- oblizał wargi. - jak długo chciałem to zrobić.
-Całowaliśmy się już wcześniej. - odetchnęła i przegryzła wargę uważając, żeby nie złączyć ich znów z ustami Justina.
-Ale to była tylko część gry. - podciągnął jej podbródek do góry a jego kciuk zaczął jeździć powoli po konturach jej ust. - ten był prawdziwy.
W końcu wracając do rzeczywistości, Morgan naparła na jego piersi, odciągając go od siebie i złapała się za czoło.
-To nie powinno się zdarzyć.
Wciągając wargi do środka, Justin zmarszczył brwi zmieszany tym co się działo.
-Ale się stało....
Kręcąc głową, dziewczyna wzięła głęboki oddech i przeczesała swoje włosy.
-To był błąd.
-Nie wydaje mi się, żeby to był błąd. - przekręcił głowę na bok, skanując jej twarz w odpowiedzi.
-Dobrze, ale dla mnie był. - Morgan warknęła. Przeszyła go wzrokiem, westchnęła i odwróciła głowę.
-Mogę powiedzieć, że kłamiesz a poza tym nie możesz spojrzeć mi w oczy. Chcesz mnie, po prostu to przyznaj. -Justin podszedł, stając tylko kilka centymetrów od niej.
-To nie chodzi o to, że mogę przyznać, że cię pragnę, ale o to, że fakt, że chciałam cię pocałować, mnie przeraża.-Morgan unikała jego wzroku, przebierając nogami i niezdarnie drapiąc się po karku.
-Nie masz czego się bać.- jego oddech zetknął się z jej skórą, na co włosy na jej karku zjeżyły się jak u jeżozwierza.
Patrząc w górę, Morgan pozbyła się wszystkich wcześniejszych myśli i kładąc rękę na jego szyi, pociągnęła go bliżej siebie po kolejny pocałunek. Musnęła jego usta już bez wahania.
----------------------------
osidjfosihdfjkvjgsoighdoivnfdjgksdjgdfhldfwoei krótkie, ale następne będzie już jutro ;)
Jest taka sprawa, że autork nie zgodziła się na tłumaczenie MDB :c, ale może macie jakieś opowiadania, które chciałybyście, żeby zostały przetłumaczone to napiszcie w komentarzu.
Dziękuje za wszystkie wspaniałe komentarze, które bardzo motywują do tłumaczenia kolejnych i kolejnych rozdziałów ;* jesteście wspaniałe <3
-Śmieszne - dziewczyna splunęła przeszywając go wzrokiem. - Jakoś w klubie nie miałeś problemu, żeby ze mną pogrywać.
-Tak jak ty nie miałaś problemu z graniem ze mną w pokoju. Pogódź się z tym Morgan, że oboje jesteśmy winni tego bałaganu.
-Masz chyba na myśli, że to twoja wina. - Morgan go poprawiła.- Nigdy nie chciałam, żebyś mnie tu zabrał. Nie prosiłam się o to. To ty mnie praktycznie porwałeś.
-To nie wygląda jakby ci się nie podobało. Miałaś sporo czasu na ucieczkę. - Justin uniósł brew, zainteresowany jak dziewczyna się do tego odniesie.
-Racja- mruknęła- ale to by nie miało sensu. James i tak by mnie prędzej czy później złapał.
-Nie tym razem. Miałaś wolną drogę. Mogłaś znaleźć sposób, ale zostałaś. Pogódź się z tym, że nie chcesz odchodzić.
-Co czyni, że tak uważasz? - Morgan prychnęła i położyła ręce na biodrach a Justin się zaśmiał.
-Ponieważ jeśli byś chciała, to kopnęłabyś mnie właśnie w krocze i już być była w drodze do domu, lecz zamiast tego postanowiłaś dalej uczestniczyć w tej małej grze, którą zaczęliśmy.
-Którą TY zacząłes! - znów go poprawiła i przewróciła oczami. - i dobrze wiesz, do cholery, że gdybym to zrobiła, zawołałbyś Jamesa, żeby mnie znów złapał, więc jesteś w błędzie, Justy.
-Masz dużo wymówek i to mnie fascynuje - powiedział żartobliwie, czekając na kolejną odpowiedź Morgan.
-Pozwól mi odejść - dziewczyna nakazała, krzyżując ręce na piersi a gniew widać było na jej twarzy. Justin westchnął.
-Nie.
-Dlaczego, kurwa, nie? - uderzyła rękami w jego klatke piersiową a jej gniew przejął nad nią kontrole. - To jest jedno, wielkie gówno. - wykrzyczała. - Chcę do domu! Nie możesz mnie trzymać na zawsze!
-Czy kiedykolwiek dotrze do ciebie, że trzymam cię tu z jakiegoś powodu?- ścisnął usta w jedną linię powstrzymując się od przekroczenia granic. Morgan spojrzała na podłogę jeszcze bardziej zmieszana niż wcześniej.
-Znam ten cholerny powód. Bo jestem ""wyzwaniem", ale nie uważasz, że to jest trochę już przestarzałe? -zadrwiła - Chcesz wyzwanie? Oto jestem. Daje ci je.
-Dajesz mi grę. Grę, w którą nie chcę już grac.- Odepchnął ją od siebie, otworzył szufladę i wyjął koszulkę, która zaraz ubrał.
-Co to ma znaczyć? - Morgan zmarszczyła brwi i oddychnęła głęboko zmęczona ciągłą walką.
-Nie chcę już więcej grac w tą grę. Oboje mamy plany na uwiedzenie siebie nawzajem. To nigdzie nas nie doprowadzi.
-To dlaczego mnie nie puścisz?
-Ponieważ.
-Ponieważ co?- dziewczyna krzyknęła, pogarszając wszystko. Tkwiła w tym cholernym domu tak długo, że zaczynało to być męczące, a to że Justin nie chciał jej puścić było jeszcze bardziej denerwujące.
-Czy kiedykolwiek pomyślałaś, że może, ale tylko może, trzymam cię bo chcę? Bez żadnych innych zobowiązań? - Justin odwrócił i spojrzał na nią. - Chce ciebie. Interesujesz mnie i szczerze mówiąc, nie jesteś jak inne dziewczyny. Masz coś w sobie czego jeszcze nie znalazłem.
Przegryzając wargi, Morgan przejechała ręką po włosach.
-Ale to wciąż nie wyjaśnia dlaczego dalej mnie tu trzymasz.
-Może to ci pomoże. -Justin przysunął się bliżej niej, gładząc jej policzek i zanim Morgan domyśliła się co się dzieje, chłopak złączył ich usta w doskonałej synchronizacji.
Obejmując ramionami jego szyję, Morgan przyciągnęła chłopaka jeszcze bliżej, pogłębiając pocałunek. Jednym zwinnym ruchem Justin wsunął swój język do jej buzi i zanim zdąrzyli się zorientować, walczyli między sobą o całkowitą dominacje.
Powoli odsuwając się od niej, Justin przyłożył swoje czoło do jej.
-Pewnie nawet nie zrozumiesz.....- oblizał wargi. - jak długo chciałem to zrobić.
-Całowaliśmy się już wcześniej. - odetchnęła i przegryzła wargę uważając, żeby nie złączyć ich znów z ustami Justina.
-Ale to była tylko część gry. - podciągnął jej podbródek do góry a jego kciuk zaczął jeździć powoli po konturach jej ust. - ten był prawdziwy.
W końcu wracając do rzeczywistości, Morgan naparła na jego piersi, odciągając go od siebie i złapała się za czoło.
-To nie powinno się zdarzyć.
Wciągając wargi do środka, Justin zmarszczył brwi zmieszany tym co się działo.
-Ale się stało....
Kręcąc głową, dziewczyna wzięła głęboki oddech i przeczesała swoje włosy.
-To był błąd.
-Nie wydaje mi się, żeby to był błąd. - przekręcił głowę na bok, skanując jej twarz w odpowiedzi.
-Dobrze, ale dla mnie był. - Morgan warknęła. Przeszyła go wzrokiem, westchnęła i odwróciła głowę.
-Mogę powiedzieć, że kłamiesz a poza tym nie możesz spojrzeć mi w oczy. Chcesz mnie, po prostu to przyznaj. -Justin podszedł, stając tylko kilka centymetrów od niej.
-To nie chodzi o to, że mogę przyznać, że cię pragnę, ale o to, że fakt, że chciałam cię pocałować, mnie przeraża.-Morgan unikała jego wzroku, przebierając nogami i niezdarnie drapiąc się po karku.
-Nie masz czego się bać.- jego oddech zetknął się z jej skórą, na co włosy na jej karku zjeżyły się jak u jeżozwierza.
Patrząc w górę, Morgan pozbyła się wszystkich wcześniejszych myśli i kładąc rękę na jego szyi, pociągnęła go bliżej siebie po kolejny pocałunek. Musnęła jego usta już bez wahania.
----------------------------
osidjfosihdfjkvjgsoighdoivnfdjgksdjgdfhldfwoei krótkie, ale następne będzie już jutro ;)
Jest taka sprawa, że autork nie zgodziła się na tłumaczenie MDB :c, ale może macie jakieś opowiadania, które chciałybyście, żeby zostały przetłumaczone to napiszcie w komentarzu.
Dziękuje za wszystkie wspaniałe komentarze, które bardzo motywują do tłumaczenia kolejnych i kolejnych rozdziałów ;* jesteście wspaniałe <3
piątek, 19 kwietnia 2013
Chapter 13
Warcząc pod nosem, Morgan poczuła jak gniew coraz bardziej w niej wzrastał. Jej żołądek zaburczał a włosy na karku stanęły. Nigdy wcześniej nie czuła się tak bardzo żenująco. Spojrzała ostatni raz na Justina, trzymając swoje emocje na wodzy, żeby go nie uderzyć i wyrzucając ręce w powietrze, odwróciła się na pięcie i poszła w stronę wyjścia z klubu.
-Zawieź mnie z powrotem - syknęła z adrenaliną buzującą w żyłach a kierowca samochodu skinął głowa. Wsiadła do środka nie patrząc za siebie. Próbowała się uspokoić przez cała drogę do domu Justina.
Kiedy już zaparkowali, Morgan otworzyła drzwi z taka siłą, że praktycznie je rozwaliła po czym je za sobą szybko zamknęła. Jej szpilki wydawały charakterystyczny dźwięk kiedy podeszła do drzwi wejściowych i weszła do środka.
Biorąc głębokie oddechy, dziewczyna ściskała i rozkurczała pięści, oddychając przez nos i zaciskając zęby.
-Skurwysyn!- krzyknęła i podeszła do stolika. Złapała pustą szklankę i rzuciła nią przez środek pokoju, tak że rozbiła się na milion kawałeczków.
--
Noc zaczęła się rozkręcać, jednak Justin postanowił wrócić do domu. Do klubu zaczynało przychodzić coraz więcej ludzi a z każdą minutą muzyka stawała się głośniejsza a zapach alkoholu silniejszy. Kiwnął na chłopaków i wszyscy razem wyszli.
-Miałem ją. Byliśmy bardzo blisko pieprzenia się na tym parkiecie. -odwrócił się i spojrzał na nich z uśmieszkiem na ustach. - odciągnąłem ja od siebie i ogłosiłem swoja wygraną.
Chwycił się za kark a James poklepał go po plecach z uśmiechem na twarzy gratulując mu.
-Gdzie jest samochód? - Justin zmarszczył brwi a na miejsce uśmieszku przyszła dezaprobata. -Ta dziwka. - Mruknął zdenerwowany, szarpiąc się za końcówki włosów po czym wyciągnął telefon z kieszeni swojej kurtki.
--
Po powrocie do domu, Morgan krążyła po swoim pokoju wymyślając sposób w jaki mogła znów wygrywać bez wybicia jego szczęki. Przegryzając swoja dolną wargę, jęknęła do siebie zdając sobie sprawę ze zmęczenia i podirytowania tym wszystkim.
Choć zanim zdążyła cos wymyślić, usłyszała ryk silnika samochodowego z zewnątrz. Podeszła do okna rozsuwając zasłony i ujrzała auto powoli wjeżdżające na podjazd przed domem.
Cholera. Justin wrócił.
-mam zamiar zabić tą dziwkę gołymi rękami!- Justin warknął a jego oczy ciemniały z każdym kolejnym krokiem do domu. James podbiegł do niego i złapał za biceps.
-Woah, wyluzuj człowieku. Nie rób nic czego potem będziesz żałować.
-Ta głupia suka wzięła mój samochód.
-Ona go nie wzięła. Tak na prawdę to Henry ją przywiózł. - James interweniował, powoli puszczając chłopaka.
-Po czyjej ty jesteś stronie? -splunął, kładąc ręce na biodrach.
-Tutaj nie ma stron. Zaczałeś z nią tę grę, więc to do ciebie należy zakończenie jej. Ona ma pełne prawo by być zdenerwowana. Musisz odpocząć i zrelaksować się. Miała ciebie,teraz ty ja masz, po prostu to na razie zostaw, okej? -James powoli wyjaśnił.
-Mysle, że masz racje. - Justin przesunął dłonią po włosach i wszedł do domu. Jego wzrok od razu przykuło rozbite naczynie na podłodze. -Cholera...
-Na pewno była zła-James dokończył za niego rozglądając się w okół z szerokimi oczami. - Ta dziewczyna ma w sobie mnóstwo gniewu.
Nic już nie mówiąc, Justin po prostu udał się na górę po schodach i mijając pokój Morgan wszedł do swojego. Zamknął za sobą drzwi po czym szarpnął za końce koszulki, zrzucając ją z siebie na podłogę przed wejściem do łazienki.
Zdjął spodnie i bokserki, rzucił je na stos i wszedł pod prysznic. Strumień ciepłej wody naparł na jego ciało, aż westchnął z ulgą.
Dzień był szalony......jednak noc jest jeszcze młoda.
--
Wychodząc spod zaparowanego prysznica, Justin owinął ręcznik wokół swoich bioder a drugim osuszył swoje wilgotne włosy. Oblizując usta, spojrzał w lustro i głęboko westchnął.
Co na świecie go do tego zmusiło?
Potrząsnął głową po czym otworzył drzwi do pokoju a kiedy stał już przy szafie, dojrzał pewną osobę na łóżku.
-Słodki Jezu...
-Dlaczego? Cześć Mikołaju. - Morgan zamruczała, patrząc na niego w taki sposób, że powodowała gęsią skórkę na jego ramionach.
Szybko potrząsnął głową, gdy uświadomił sobie, że to wszystko było tylko grą. Ocknął się z transu i wrócił wzrokiem na półki z ubraniami.
-Czego chcesz Morgan?
-Ah nic. - usiadła. - Pomyślałam, że wpadnę....-wstała i zaczęła powoli się do niego zbliżać.
Spoglądając za siebie dojrzał jej długie nogi i piersi, które eksponowała krótka sukienka co powodowało, że jego członek zaczął się angażować w to wszystko.
-I co ?
Owinęła go od tyłu swoimi ramionami i zaczęła jeździć dłońmi w górę i w dół po jego klatce piersiowej.
-Trochę się pobawić. - stanęła na palcach i przycisnęła usta do jego ucha.- Jeśli nie masz nic przeciwko.
Czując ciepło na swojej szyi, Justin próbował trzymać emocje na wodzy, zanim straciłby kontrolę i złapał ją za ręce.
-Nie.
-Ojj, daj spokój Justy....- wzięła jego płatek ucha do ust, przez chwile go ssała po czym ugryzła i lekko pociągnęła w dół. -Wiem, że tego chcesz.
Przechylił głowę i odwrócił się do niej twarzą w twarz.
-Naprawdę uważasz, ze jestem tym głupim?
-Uważam, że to zabawne, jak zawsze tak mówisz. - opowiedziała. Przegryzła wargę po czym musnęła jego usta. -Przestań walczyć. Wiem, że tego chcesz.
Uśmiechając się do siebie, Justin szybko chwycił ją za biodra, co wywołało u niej jęknięcie i oparł ją o szafki. Schylił głowę tak by móc zmieścić się miedzy jej ramionami i szyją po czym zaczął składać miękkie pocałunki na ciele dziewczyny zbliżając się coraz bardziej do jej ucha.
-Chcesz mnie? - odsunął się, aby spojrzeć jej w oczy. - Możesz mnie mieć.- przybliżył się jeszcze bardziej do niej, tak że oddzielały ich tylko kilka centymetry.- Ale nie w ten sposób.
---------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale szkoła zawala cały mój grafik:/
Jak myślicie? Co ma na mysli Justin?
Wszyscy, którzy chcą być poinformowani o następnych rozdziałach, napiszcie pod tym rozdziałem!!
@kidrauhl3001
-Zawieź mnie z powrotem - syknęła z adrenaliną buzującą w żyłach a kierowca samochodu skinął głowa. Wsiadła do środka nie patrząc za siebie. Próbowała się uspokoić przez cała drogę do domu Justina.
Kiedy już zaparkowali, Morgan otworzyła drzwi z taka siłą, że praktycznie je rozwaliła po czym je za sobą szybko zamknęła. Jej szpilki wydawały charakterystyczny dźwięk kiedy podeszła do drzwi wejściowych i weszła do środka.
Biorąc głębokie oddechy, dziewczyna ściskała i rozkurczała pięści, oddychając przez nos i zaciskając zęby.
-Skurwysyn!- krzyknęła i podeszła do stolika. Złapała pustą szklankę i rzuciła nią przez środek pokoju, tak że rozbiła się na milion kawałeczków.
--
Noc zaczęła się rozkręcać, jednak Justin postanowił wrócić do domu. Do klubu zaczynało przychodzić coraz więcej ludzi a z każdą minutą muzyka stawała się głośniejsza a zapach alkoholu silniejszy. Kiwnął na chłopaków i wszyscy razem wyszli.
-Miałem ją. Byliśmy bardzo blisko pieprzenia się na tym parkiecie. -odwrócił się i spojrzał na nich z uśmieszkiem na ustach. - odciągnąłem ja od siebie i ogłosiłem swoja wygraną.
Chwycił się za kark a James poklepał go po plecach z uśmiechem na twarzy gratulując mu.
-Gdzie jest samochód? - Justin zmarszczył brwi a na miejsce uśmieszku przyszła dezaprobata. -Ta dziwka. - Mruknął zdenerwowany, szarpiąc się za końcówki włosów po czym wyciągnął telefon z kieszeni swojej kurtki.
--
Po powrocie do domu, Morgan krążyła po swoim pokoju wymyślając sposób w jaki mogła znów wygrywać bez wybicia jego szczęki. Przegryzając swoja dolną wargę, jęknęła do siebie zdając sobie sprawę ze zmęczenia i podirytowania tym wszystkim.
Choć zanim zdążyła cos wymyślić, usłyszała ryk silnika samochodowego z zewnątrz. Podeszła do okna rozsuwając zasłony i ujrzała auto powoli wjeżdżające na podjazd przed domem.
Cholera. Justin wrócił.
-mam zamiar zabić tą dziwkę gołymi rękami!- Justin warknął a jego oczy ciemniały z każdym kolejnym krokiem do domu. James podbiegł do niego i złapał za biceps.
-Woah, wyluzuj człowieku. Nie rób nic czego potem będziesz żałować.
-Ta głupia suka wzięła mój samochód.
-Ona go nie wzięła. Tak na prawdę to Henry ją przywiózł. - James interweniował, powoli puszczając chłopaka.
-Po czyjej ty jesteś stronie? -splunął, kładąc ręce na biodrach.
-Tutaj nie ma stron. Zaczałeś z nią tę grę, więc to do ciebie należy zakończenie jej. Ona ma pełne prawo by być zdenerwowana. Musisz odpocząć i zrelaksować się. Miała ciebie,teraz ty ja masz, po prostu to na razie zostaw, okej? -James powoli wyjaśnił.
-Mysle, że masz racje. - Justin przesunął dłonią po włosach i wszedł do domu. Jego wzrok od razu przykuło rozbite naczynie na podłodze. -Cholera...
-Na pewno była zła-James dokończył za niego rozglądając się w okół z szerokimi oczami. - Ta dziewczyna ma w sobie mnóstwo gniewu.
Nic już nie mówiąc, Justin po prostu udał się na górę po schodach i mijając pokój Morgan wszedł do swojego. Zamknął za sobą drzwi po czym szarpnął za końce koszulki, zrzucając ją z siebie na podłogę przed wejściem do łazienki.
Zdjął spodnie i bokserki, rzucił je na stos i wszedł pod prysznic. Strumień ciepłej wody naparł na jego ciało, aż westchnął z ulgą.
Dzień był szalony......jednak noc jest jeszcze młoda.
--
Wychodząc spod zaparowanego prysznica, Justin owinął ręcznik wokół swoich bioder a drugim osuszył swoje wilgotne włosy. Oblizując usta, spojrzał w lustro i głęboko westchnął.
Co na świecie go do tego zmusiło?
Potrząsnął głową po czym otworzył drzwi do pokoju a kiedy stał już przy szafie, dojrzał pewną osobę na łóżku.
-Słodki Jezu...
-Dlaczego? Cześć Mikołaju. - Morgan zamruczała, patrząc na niego w taki sposób, że powodowała gęsią skórkę na jego ramionach.
Szybko potrząsnął głową, gdy uświadomił sobie, że to wszystko było tylko grą. Ocknął się z transu i wrócił wzrokiem na półki z ubraniami.
-Czego chcesz Morgan?
-Ah nic. - usiadła. - Pomyślałam, że wpadnę....-wstała i zaczęła powoli się do niego zbliżać.
Spoglądając za siebie dojrzał jej długie nogi i piersi, które eksponowała krótka sukienka co powodowało, że jego członek zaczął się angażować w to wszystko.
-I co ?
Owinęła go od tyłu swoimi ramionami i zaczęła jeździć dłońmi w górę i w dół po jego klatce piersiowej.
-Trochę się pobawić. - stanęła na palcach i przycisnęła usta do jego ucha.- Jeśli nie masz nic przeciwko.
Czując ciepło na swojej szyi, Justin próbował trzymać emocje na wodzy, zanim straciłby kontrolę i złapał ją za ręce.
-Nie.
-Ojj, daj spokój Justy....- wzięła jego płatek ucha do ust, przez chwile go ssała po czym ugryzła i lekko pociągnęła w dół. -Wiem, że tego chcesz.
Przechylił głowę i odwrócił się do niej twarzą w twarz.
-Naprawdę uważasz, ze jestem tym głupim?
-Uważam, że to zabawne, jak zawsze tak mówisz. - opowiedziała. Przegryzła wargę po czym musnęła jego usta. -Przestań walczyć. Wiem, że tego chcesz.
Uśmiechając się do siebie, Justin szybko chwycił ją za biodra, co wywołało u niej jęknięcie i oparł ją o szafki. Schylił głowę tak by móc zmieścić się miedzy jej ramionami i szyją po czym zaczął składać miękkie pocałunki na ciele dziewczyny zbliżając się coraz bardziej do jej ucha.
-Chcesz mnie? - odsunął się, aby spojrzeć jej w oczy. - Możesz mnie mieć.- przybliżył się jeszcze bardziej do niej, tak że oddzielały ich tylko kilka centymetry.- Ale nie w ten sposób.
---------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale szkoła zawala cały mój grafik:/
Jak myślicie? Co ma na mysli Justin?
Wszyscy, którzy chcą być poinformowani o następnych rozdziałach, napiszcie pod tym rozdziałem!!
@kidrauhl3001
niedziela, 14 kwietnia 2013
Chapter 12
-Więc po to była ta cała sytuacja? - przebiegł dłonią po włosach ciągnąc za końcówki, pogłębiając swoje zdenerwowanie.
-Miałam cię, Justy. Wygląda na to, że wygrywam.- Uśmiechnęła się klepiąc go w pierś i zaczęła odchodzić, jednak on chwycił ją za ramie. przyciągając ją z powrotem do siebie.
-Ty nic nie masz - splunął jej w twarz, pochylając się niebezpiecznie blisko niej - Możesz myśleć, że masz to wszystko pod kontrolą, ale nawet nie masz pojęcia co mam w swoim rękawie - mrugnął ukazując swoje zęby, po czym ją puścił i wyszedł z sypialni zatrzaskując za sobą drzwi.
Bijąc dłońmi o ścianę, Morgan wzięła kilka głębokich oddechów, gniew przejął nad nią kontrole - JUSTIN przejął nad nią kontrole. Jęknęła za złości na samą siebie. Była tak blisko, ale nie on musiał przyjść i wszystko zniszczyć.
Ale one nie zamierzała pozwolić mu dostać się do niej. O nie. Miała zamiar walczyć do końca i gdyby miało być nieprzyzwoicie, to niech tak będzie bo dwóch może grac w tą grę.
~~
Uderzając pięściami w ścianę swojego pokoju, Justin szarpnął za końcówki swoich włosów.
-Powinienem był wiedzieć - warknął ze złością.
-Dziewczyna ma odwagę. To wszystko co mogę powiedzieć - James wzruszył ramionami, przejmując inną kartę w pokerze a Justin pokręcił głową.
-Wiedziałem, że coś się święci kiedy mnie zawołała do siebie. Powinienem się domyślić w momencie kiedy nie znalazłem jej gotowej, że przygotowała jakieś gówna.
-Tak jak powiedziałem szefie, dziewczyna ma odwagę. Ona wie co robi, ale masz to w zasięgu reki. Żadna dziewczyna jeszcze nigdy nie oparła się twojemu urokowi- James zacisnął usta w uśmiechu.
-Ona jest mądra, muszę jej to przyznać, ale nie aż tak, żeby mnie lekceważyć. Znam każdy trik z książki " jak sprawić, żeby dziewczyna upadła na kolana z litości". Jedyne co mam zrobić to je na niej wypróbować.
-Dokładnie- James przytaknął.
-Jeżeli ktoś powinien się tu bać, to ona. - uśmiechnął się- nie wydaje mi się, że wie w co się wpakowała.
Wszyscy na niego spojrzeli i wybuchnęli śmiechem bo dobrze wiedzieli, co Justin zaplanował i było wiadome, że będzie zabawnie.
~
-Gdzie idziemy? - Morgan jęknęła, kiedy James wyciągnął ją z pokoju na dół.
-Na zewnątrz - James czekał, aż wszyscy wyjdą z salonu a zwłaszcza Justin.
Patrząc na nią od góry do dołu, Justin zainteresował się jej wyglądem. Miała na sobie obcisłą, czarną sukienkę ze złotymi paskami i czarne szpilki. Przegryzł dolną wargę i wbił ręce głęboko do kieszeni dżinsów.
-gdzie " na zewnątrz"? - Morgan wbiła obcas w ziemie na co James tylko się zaśmiał, powodując, że policzki Morgan bardziej zaczerwieniły.
-To niespodzianka - Justin się wtrącił stając przed nią ze swoim uśmieszkiem - Będzie zabawa. To wszystko co musisz wiedzieć. A teraz, chodźmy.
Skinął głową w kierunku drzwi i wszyscy udali się na zewnątrz.
Kładąc rękę na jej plecach, Justin popchnął Morgan przed niego.
Otwierając drzwi samochodu, dziewczyna ostrożnie weszła do środka a Justin szybko do niej dołączył. Drzwi się zatrzasnęły a samochód ruszył z miejsca.
~
Wychodząc do zadymionego pomieszczenia, Morgan rozejrzała się z oczami pełnymi trwogi.
-Zabrałeś nas do klubu?- zapytała a jej błękitne oczy zerknęły na Justina przed zauważeniem szalonych świateł i rozbrzmiewającej muzyki.
-Tak- zwilżył wargi dla efektu - Dzisiaj będzie szalona noc.- zawołał przekrzykując muzykę
James, Carlos i Marcus od razu się rozdzielili pozostawiając Justina i Morgan samych dla siebie.
-Zatańczymy? - Justin zapytał a dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie, ale jak mogłaby powiedzieć nie? Tęskniła za zabawa i chwila przerwy od problemów, więc chwyciła go za reke i skinęła głową a Justin poprowadził ją na parkiet.
Położył ręce na jej biodrach na co ona zaczęła kołysać się z boku na bok, ocierając się delikatnie o jego krocze, bo trzymał ja tak blisko siebie.
Uśmiechając się do siebie, Justin przyciągnął ją jeszcze bliżej, bo na parkiecie było tłoczno. Jeździł ostrożnie rękami po jej ciele z góry na dół, uważając, żeby na razie nie zrobić czego więcej. Justin odetchnął przy jej uchu, powodując dreszcze, które przeszły po kręgosłupie dziewczyny.
Owinęła ręce wokół jego szyi do muzyki. Jej tyłek napierał na Justina jeszcze bardziej, ponieważ straciła umysł pod wpływem szalonej muzyki.
Chwytając ją za biodra, Justin przegryzł skórę na jej szyi, powodując jęk, który wydobył się z jej ust. Całował i ssał tamte miejsca ruszając się w taki sposób, że wszystko stało się duzo bardziej gorące.
-Jesteś niesamowicie seksowna - wymamrotał w jej włosy.
Uśmiechając się, Morgan kontynuowała przenoszenie się mentalnie w inne lepsze miejsce a Justin zsunął rękę na dół, dotykając jej uda kryjące się pod sukienka. Jego usta znalazły jej szczękę a Morgan łapała powietrze, którego jej chwilowo brakowało.
Biorąc jej skórę między zęby Justin przez chwilę ją ssał pozostawiając na niej znak. Zdecydowanie obrócił Morgan wokół po czym przycisnął znów ich ciało i spojrzał jej w oczy.
Chwytając się za końcówki włosów, Morgan pochyliła się i bez zastanowienia przycisnęła usta do jego ust z taką siłą, że Justin odchylił się nieco, jednak zaraz pogłębił pocałunek szarpiąc za jej sukienkę i czując pobudzenie.
Oderwał się od niej, chociaż było to trudne. wziął głęboki oddech i spojrzał z góry na nią po czym się uśmiechnął.
-Justin 1, Morgan 1: wygląda na to, że jest równo.
--------------------------
od kilku dniu próbuje dobić sie do autorki MDB i bez skutku, ale będe jeszcze próbować ;)
Przepraszam za błędy, ale pisałam pod presją siostry, bo na jej laptopiku :c
Jak myślicie, co będzie dalej??
-Miałam cię, Justy. Wygląda na to, że wygrywam.- Uśmiechnęła się klepiąc go w pierś i zaczęła odchodzić, jednak on chwycił ją za ramie. przyciągając ją z powrotem do siebie.
-Ty nic nie masz - splunął jej w twarz, pochylając się niebezpiecznie blisko niej - Możesz myśleć, że masz to wszystko pod kontrolą, ale nawet nie masz pojęcia co mam w swoim rękawie - mrugnął ukazując swoje zęby, po czym ją puścił i wyszedł z sypialni zatrzaskując za sobą drzwi.
Bijąc dłońmi o ścianę, Morgan wzięła kilka głębokich oddechów, gniew przejął nad nią kontrole - JUSTIN przejął nad nią kontrole. Jęknęła za złości na samą siebie. Była tak blisko, ale nie on musiał przyjść i wszystko zniszczyć.
Ale one nie zamierzała pozwolić mu dostać się do niej. O nie. Miała zamiar walczyć do końca i gdyby miało być nieprzyzwoicie, to niech tak będzie bo dwóch może grac w tą grę.
~~
Uderzając pięściami w ścianę swojego pokoju, Justin szarpnął za końcówki swoich włosów.
-Powinienem był wiedzieć - warknął ze złością.
-Dziewczyna ma odwagę. To wszystko co mogę powiedzieć - James wzruszył ramionami, przejmując inną kartę w pokerze a Justin pokręcił głową.
-Wiedziałem, że coś się święci kiedy mnie zawołała do siebie. Powinienem się domyślić w momencie kiedy nie znalazłem jej gotowej, że przygotowała jakieś gówna.
-Tak jak powiedziałem szefie, dziewczyna ma odwagę. Ona wie co robi, ale masz to w zasięgu reki. Żadna dziewczyna jeszcze nigdy nie oparła się twojemu urokowi- James zacisnął usta w uśmiechu.
-Ona jest mądra, muszę jej to przyznać, ale nie aż tak, żeby mnie lekceważyć. Znam każdy trik z książki " jak sprawić, żeby dziewczyna upadła na kolana z litości". Jedyne co mam zrobić to je na niej wypróbować.
-Dokładnie- James przytaknął.
-Jeżeli ktoś powinien się tu bać, to ona. - uśmiechnął się- nie wydaje mi się, że wie w co się wpakowała.
Wszyscy na niego spojrzeli i wybuchnęli śmiechem bo dobrze wiedzieli, co Justin zaplanował i było wiadome, że będzie zabawnie.
~
-Gdzie idziemy? - Morgan jęknęła, kiedy James wyciągnął ją z pokoju na dół.
-Na zewnątrz - James czekał, aż wszyscy wyjdą z salonu a zwłaszcza Justin.
Patrząc na nią od góry do dołu, Justin zainteresował się jej wyglądem. Miała na sobie obcisłą, czarną sukienkę ze złotymi paskami i czarne szpilki. Przegryzł dolną wargę i wbił ręce głęboko do kieszeni dżinsów.
-gdzie " na zewnątrz"? - Morgan wbiła obcas w ziemie na co James tylko się zaśmiał, powodując, że policzki Morgan bardziej zaczerwieniły.
-To niespodzianka - Justin się wtrącił stając przed nią ze swoim uśmieszkiem - Będzie zabawa. To wszystko co musisz wiedzieć. A teraz, chodźmy.
Skinął głową w kierunku drzwi i wszyscy udali się na zewnątrz.
Kładąc rękę na jej plecach, Justin popchnął Morgan przed niego.
Otwierając drzwi samochodu, dziewczyna ostrożnie weszła do środka a Justin szybko do niej dołączył. Drzwi się zatrzasnęły a samochód ruszył z miejsca.
~
Wychodząc do zadymionego pomieszczenia, Morgan rozejrzała się z oczami pełnymi trwogi.
-Zabrałeś nas do klubu?- zapytała a jej błękitne oczy zerknęły na Justina przed zauważeniem szalonych świateł i rozbrzmiewającej muzyki.
-Tak- zwilżył wargi dla efektu - Dzisiaj będzie szalona noc.- zawołał przekrzykując muzykę
James, Carlos i Marcus od razu się rozdzielili pozostawiając Justina i Morgan samych dla siebie.
-Zatańczymy? - Justin zapytał a dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie, ale jak mogłaby powiedzieć nie? Tęskniła za zabawa i chwila przerwy od problemów, więc chwyciła go za reke i skinęła głową a Justin poprowadził ją na parkiet.
Położył ręce na jej biodrach na co ona zaczęła kołysać się z boku na bok, ocierając się delikatnie o jego krocze, bo trzymał ja tak blisko siebie.
Uśmiechając się do siebie, Justin przyciągnął ją jeszcze bliżej, bo na parkiecie było tłoczno. Jeździł ostrożnie rękami po jej ciele z góry na dół, uważając, żeby na razie nie zrobić czego więcej. Justin odetchnął przy jej uchu, powodując dreszcze, które przeszły po kręgosłupie dziewczyny.
Owinęła ręce wokół jego szyi do muzyki. Jej tyłek napierał na Justina jeszcze bardziej, ponieważ straciła umysł pod wpływem szalonej muzyki.
Chwytając ją za biodra, Justin przegryzł skórę na jej szyi, powodując jęk, który wydobył się z jej ust. Całował i ssał tamte miejsca ruszając się w taki sposób, że wszystko stało się duzo bardziej gorące.
-Jesteś niesamowicie seksowna - wymamrotał w jej włosy.
Uśmiechając się, Morgan kontynuowała przenoszenie się mentalnie w inne lepsze miejsce a Justin zsunął rękę na dół, dotykając jej uda kryjące się pod sukienka. Jego usta znalazły jej szczękę a Morgan łapała powietrze, którego jej chwilowo brakowało.
Biorąc jej skórę między zęby Justin przez chwilę ją ssał pozostawiając na niej znak. Zdecydowanie obrócił Morgan wokół po czym przycisnął znów ich ciało i spojrzał jej w oczy.
Chwytając się za końcówki włosów, Morgan pochyliła się i bez zastanowienia przycisnęła usta do jego ust z taką siłą, że Justin odchylił się nieco, jednak zaraz pogłębił pocałunek szarpiąc za jej sukienkę i czując pobudzenie.
Oderwał się od niej, chociaż było to trudne. wziął głęboki oddech i spojrzał z góry na nią po czym się uśmiechnął.
-Justin 1, Morgan 1: wygląda na to, że jest równo.
--------------------------
od kilku dniu próbuje dobić sie do autorki MDB i bez skutku, ale będe jeszcze próbować ;)
Przepraszam za błędy, ale pisałam pod presją siostry, bo na jej laptopiku :c
Jak myślicie, co będzie dalej??
Chapter 11
Popijając mrożoną herbatę, Morgan odchyliła się do tyłu i położyła nogi na stoliku przed nią. Myśląc nad tym jak doprowadzić do tego, żeby Justin się zdenerwował, przeanalizowała już wszystkie możliwości i strategie.
Miała zamiar wygrać tą grę, czy mu się to podobało, czy nie.
Wygranie w czymś takim było w jej naturze. Posiadała piękne ciało i wygląd bogini. To było łatwe zwycięstwo. Ale po raz pierwszy w swoim życiu, facet okazał się być wyzwaniem i to bardzo ciężkim.
Położyła szklankę obok niej na kanapie i zmrużyła oczy myśląc, gdy nagle coś przyszło jej na myśl i szybko się wyprostowała a na jej ustach zagościł uśmieszek.
~~
Przemieżając schody do swojego pokoju, Justin nie mógł nic na to poradzić, ale wciąż myślała co będzie następne. Dużo zdarzyło się od czasu tamtego wyścigu.
Kiedyś, jakoś ta gra zaczęła się toczyć między nimi a on wiedział, że musi ją wygrać. Nie było mowy, że mógłby dać jej znów go pobić, zwłaszcza w tej grze. Miał to w tylniej kieszeni.
Miał zamiar dostać ją w najmniej oczekiwanym momencie.
Powinna zacząć oglądać się za siebie
~~
Słysząc pukanie do drzwi, Morgan uśmiechnęła się do siebie i zawołała do osoby, że może wejść.
Otwarł drzwi i zaraz je za soba zamknął po czym wszedł trochę głębiej do pokoju.
-Wołałaś mnie?
-Tak, będę za sekundę- Morgan zawołała z łazienki a on zaczął chodzić po pokoju, rozglądając się z rękami w kieszeniach swoich spodni, niedbale nucąc sobie pod nosem, dopóki nie usłyszał skrzypu otwieranych się drzwi.
-Morgan, to ty? - zawołał. Kiedy nikt nie opowiedział, westchnął, lecz nagle Morgan pojawiła się robiąc długie, powolne kroki.
-Tak, to ja- powiedziała uwodzicielsko a jej oczy zabłyszczały odrobiną chęci i pożądania.
Podeszła do miejsca gdzie było jedyne, jednak wciąż słabe oświetlenie, pokazując co miała na sobie. Jedwabna sukienka luźno opadała na jej uda odkrywając jej długie nogi. Włosy muskały jej skórę twarzy, na której naniesiony był idealny makijaż.
~
Otworzył szerzej oczy, przełykając ślinę i obserwując ją od stóp do głów, po czym przegryzł dolną wargę.
-Kuźwa- mruknął, czując, że ciepło wypełniło jego klatkę piersiową.
-Dlaczego jesteś tak zdenerwowany, Justy? - Morgan uśmiechnęła się - to tylko ja.
-Co...to...- odchrząknął i po chwili znów zaczął normalnie mówić - to jest to po co mnie tu zawołałaś?
-No oczywiście, że nie, głuptasie. - Morgan stanęła przed nim i zaczęła powoli gładzić jego ramię.
Przełykając ślinę, Justin trzymał ręce przy sobie, kiedy Morgan zaczęła podchodzić do niego jeszcze bliżej. Stanęła nogami po jego obu stronach i pochyliła się ocierając ustami o jego ucho.
-Musze z toba porozmawiać - szepnęła gryząc zębami jego skórę - po prostu mnie wysłuchaj, ok? - mrugnęła rzęsami uwodzicielsko i uśmiechnęła się wiedząc, że ma już Justina dokładnie tam gdzie chciała- miała go już w swojej ręce.
Kiwając powoli głową, Justin zamknął oczy walcząc ze swoim instynktem, czując jak Morgan jeździła swoimi rękami w dół i górę jego klatki.
-cóż, muszę powiedzieć, że ....- jej usta przeniosły się w dół jego szyi.- Nie lubię tego, że mnie tu trzymasz, Justin.
-Mhm - zanucił.
Muskając jego skórę delikatnie, ciągnęła dalej.
-Nie lubię, jak mnie traktujesz - zaczęła ssać miejsca na jego szyi, powodując, że Justin owinął ramiona wokół jej talii wydając z siebie ciche jęki.
Jeżdżąc jej ustami po jego brodzie i blisko ust, odsunęła się, przegryzła wargę i znów się do niego pochyliła, lekko muskając jego usta swoimi, a kiedy Justin pochylił się do niej po prawdziwego całusa, Morgan szybko się odsunęła.
-trzymaj się tak, kolego.
Jęcząc, otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę wiedząc, że rzuca ona zaklęcie na niego, jednak nie umiał się temu oprzeć.
Pochylając się ponownie, Morgan dotknęła ustami jego górnej wargi i szybko przejechała po niej językiem, co Justina jeszcze bardziej rozpaliło.
-Chcesz wiedzieć coś jeszcze, Justy?
-Hm?- mruknął patrząc na jej usta po czym spróbował je złączyć ze swoimi jednak skończyło się to tak, że Morgan odchylała się do tyłu.
Upuściła ręce na dół i wyciągnęła jego koszulkę zza spodni i szybko położyła dłonie na jego gorącej skórze, jadąc nimi do góry. Już po chwili całowała go po klatce piersiowej, na co chłopak musiał wziąć głęboki oddech.
Przyciągając ją bliżej siebie, Justin poczuł narastające w nim pragnienie, kiedy czuł gorące i miękkie pocałunki na swoim ciele.
-Na pewno chcesz wiedzieć? - mówiła niskim i powolnym tonem a Justin przytaknął. Uśmiechając się, nawilżyła usta na co chłopak nie mógł wytrzymać i zanurkował w jej ustach, kiedy Morgan zacisnęła dłonie na nim
-Tak, tak, chce teraz! - Justin warknął nisko i przybliżył się po kolejny pocałunek, jednak Morgan w ostatniej chwili obróciła głowę tak, że chłopak pocałował jej policzek.
-Nic na mnie nie masz - oderwała się od niego, rzucając mu koszulkę w twarz a jego oczy rozszerzyły się od tego, co się stało
-1 punkt dla Morgan, 0 dla Justina - krzyżując ramiona na piersi próbowała wyglądać na poważną, jednak nie mogła powstrzymać się od śmiechu ze zdezorientowanej miny Justina.
------------------------------------
zaraz dodam następny ;)
Miała zamiar wygrać tą grę, czy mu się to podobało, czy nie.
Wygranie w czymś takim było w jej naturze. Posiadała piękne ciało i wygląd bogini. To było łatwe zwycięstwo. Ale po raz pierwszy w swoim życiu, facet okazał się być wyzwaniem i to bardzo ciężkim.
Położyła szklankę obok niej na kanapie i zmrużyła oczy myśląc, gdy nagle coś przyszło jej na myśl i szybko się wyprostowała a na jej ustach zagościł uśmieszek.
~~
Przemieżając schody do swojego pokoju, Justin nie mógł nic na to poradzić, ale wciąż myślała co będzie następne. Dużo zdarzyło się od czasu tamtego wyścigu.
Kiedyś, jakoś ta gra zaczęła się toczyć między nimi a on wiedział, że musi ją wygrać. Nie było mowy, że mógłby dać jej znów go pobić, zwłaszcza w tej grze. Miał to w tylniej kieszeni.
Miał zamiar dostać ją w najmniej oczekiwanym momencie.
Powinna zacząć oglądać się za siebie
~~
Słysząc pukanie do drzwi, Morgan uśmiechnęła się do siebie i zawołała do osoby, że może wejść.
Otwarł drzwi i zaraz je za soba zamknął po czym wszedł trochę głębiej do pokoju.
-Wołałaś mnie?
-Tak, będę za sekundę- Morgan zawołała z łazienki a on zaczął chodzić po pokoju, rozglądając się z rękami w kieszeniach swoich spodni, niedbale nucąc sobie pod nosem, dopóki nie usłyszał skrzypu otwieranych się drzwi.
-Morgan, to ty? - zawołał. Kiedy nikt nie opowiedział, westchnął, lecz nagle Morgan pojawiła się robiąc długie, powolne kroki.
-Tak, to ja- powiedziała uwodzicielsko a jej oczy zabłyszczały odrobiną chęci i pożądania.
Podeszła do miejsca gdzie było jedyne, jednak wciąż słabe oświetlenie, pokazując co miała na sobie. Jedwabna sukienka luźno opadała na jej uda odkrywając jej długie nogi. Włosy muskały jej skórę twarzy, na której naniesiony był idealny makijaż.
~
Otworzył szerzej oczy, przełykając ślinę i obserwując ją od stóp do głów, po czym przegryzł dolną wargę.
-Kuźwa- mruknął, czując, że ciepło wypełniło jego klatkę piersiową.
-Dlaczego jesteś tak zdenerwowany, Justy? - Morgan uśmiechnęła się - to tylko ja.
-Co...to...- odchrząknął i po chwili znów zaczął normalnie mówić - to jest to po co mnie tu zawołałaś?
-No oczywiście, że nie, głuptasie. - Morgan stanęła przed nim i zaczęła powoli gładzić jego ramię.
Przełykając ślinę, Justin trzymał ręce przy sobie, kiedy Morgan zaczęła podchodzić do niego jeszcze bliżej. Stanęła nogami po jego obu stronach i pochyliła się ocierając ustami o jego ucho.
-Musze z toba porozmawiać - szepnęła gryząc zębami jego skórę - po prostu mnie wysłuchaj, ok? - mrugnęła rzęsami uwodzicielsko i uśmiechnęła się wiedząc, że ma już Justina dokładnie tam gdzie chciała- miała go już w swojej ręce.
Kiwając powoli głową, Justin zamknął oczy walcząc ze swoim instynktem, czując jak Morgan jeździła swoimi rękami w dół i górę jego klatki.
-cóż, muszę powiedzieć, że ....- jej usta przeniosły się w dół jego szyi.- Nie lubię tego, że mnie tu trzymasz, Justin.
-Mhm - zanucił.
Muskając jego skórę delikatnie, ciągnęła dalej.
-Nie lubię, jak mnie traktujesz - zaczęła ssać miejsca na jego szyi, powodując, że Justin owinął ramiona wokół jej talii wydając z siebie ciche jęki.
Jeżdżąc jej ustami po jego brodzie i blisko ust, odsunęła się, przegryzła wargę i znów się do niego pochyliła, lekko muskając jego usta swoimi, a kiedy Justin pochylił się do niej po prawdziwego całusa, Morgan szybko się odsunęła.
-trzymaj się tak, kolego.
Jęcząc, otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę wiedząc, że rzuca ona zaklęcie na niego, jednak nie umiał się temu oprzeć.
Pochylając się ponownie, Morgan dotknęła ustami jego górnej wargi i szybko przejechała po niej językiem, co Justina jeszcze bardziej rozpaliło.
-Chcesz wiedzieć coś jeszcze, Justy?
-Hm?- mruknął patrząc na jej usta po czym spróbował je złączyć ze swoimi jednak skończyło się to tak, że Morgan odchylała się do tyłu.
Upuściła ręce na dół i wyciągnęła jego koszulkę zza spodni i szybko położyła dłonie na jego gorącej skórze, jadąc nimi do góry. Już po chwili całowała go po klatce piersiowej, na co chłopak musiał wziąć głęboki oddech.
Przyciągając ją bliżej siebie, Justin poczuł narastające w nim pragnienie, kiedy czuł gorące i miękkie pocałunki na swoim ciele.
-Na pewno chcesz wiedzieć? - mówiła niskim i powolnym tonem a Justin przytaknął. Uśmiechając się, nawilżyła usta na co chłopak nie mógł wytrzymać i zanurkował w jej ustach, kiedy Morgan zacisnęła dłonie na nim
-Tak, tak, chce teraz! - Justin warknął nisko i przybliżył się po kolejny pocałunek, jednak Morgan w ostatniej chwili obróciła głowę tak, że chłopak pocałował jej policzek.
-Nic na mnie nie masz - oderwała się od niego, rzucając mu koszulkę w twarz a jego oczy rozszerzyły się od tego, co się stało
-1 punkt dla Morgan, 0 dla Justina - krzyżując ramiona na piersi próbowała wyglądać na poważną, jednak nie mogła powstrzymać się od śmiechu ze zdezorientowanej miny Justina.
------------------------------------
zaraz dodam następny ;)
czwartek, 11 kwietnia 2013
Chapter 10
-Już ci mówiłem. Fascynujesz mnie - wzruszył ramionami i wyrzucił butelkę po piwie. Chciał wyjść z kuchni, jednak Morgan zatrzymała go kładąc mu rękę na klatce piersiowej.
-Nie- stanęła przed nim- Chce PRAWDZIWY powód. - krzyżując ramiona czekala na odpowiedź, kiedy Justin na nią spojrzał.
-Lubie wyzwania - skinął głową, przegryzając dolna wargę.
-Wyzwania? - powtórzyła chcąc upewnic się czy dobrze usłyszała.
-Tak- otworzył lekko usta - Ty mnie wyzywasz i to mi się podoba - zaczął podchodzić do niej bliżej - Nie bierzesz mnie poważnie - zacisnął dłonie na jej talii - Nie poddajesz się temu - przesunął powoli ręce w dół, aż dotarł do jej ud. - I nie dajesz mi dojść do siebie- oddychał do jej ucha a kiedy rękami zaczął zbliżać się do centrum miedzy jej nogami, Morgan uderzyła go w nie, powodując, że się wycofał. - Widzisz? - uniósł brwi.
-Więc, wyzywam cie,okej, ale dlaczego to jest powód, że trzymasz mnie jako zakładnika?
-Chcę zobaczyć jak długo to potrwa....-pochylił się do przodu, żeby powiedzieć jej do ucha - zanim pękniesz. - wyszeptał i wyszedł z uśmiechem.
~
Schodząc po schodach, Morgan podbiegła truchtem do salonu, gdzie spotkała wszystkich ludzi Justina siedzących na kanapie. James miał właśnie zamiar wyjść z pokoju, więc wstał jednak szybko się zatrzymał. Wszyscy zebrani spojrzeli na Morgan w szoku, kiedy ona usiadła na fotelu.
-No co? - splunęła wyraźnie zirytowana ich obserwacją. James usiadł z powrotem i uśmiechnął się.
-Jestem zaskoczony. - spojrzał na nią - Nie musiałem pilnować cię przed ucieczką.
-Co mogę powiedzieć ? - Morgan oparła się o oparcie fotela.- Mam kilka rzeczy jeszcze do załatwienia.
-Rzeczy? - Marcus uniósł brwi - Jakie rzeczy?
-Nic o co powinieneś się martwic. -Morgan uśmiechnęła się a ich całą uwagę przyciągnęła Kira, która zeszła na dół po schodach a zaraz za nią Justin, ubrany tylko w swoje bokserki.
Przegryzając wargę Morgan była zszokowana ciałem Justina a za razem było jej niedobrze. Pokręciła głową wychodząc z transu, lecz dalej na nich patrzyła z obrzydzeniem, kiedy Justin mamrotał dziewczynie do ucha coś, co wywoływało u niej uśmiech.
Otwierając drzwi, Justin przytrzymał je i korzystając, że Kira właśnie przez nie przechodziła, klepnął ją w tyłek.
-Nie zapomnij opowiedzieć Johnnemu ile dobrego czasu spędziłaś ze mną dzisiejszej nocy, kochanie. -chłopak zaśmiał się i zamknął za nią drzwi.
-Wygląda na to, że była zabawowa - James zawołał a Justin uśmiechnął się przejeżdżając dłonią po włosach.
-Ooo tak. Trzy rundy, stary. - zaśmiał się a wszyscy wokół zaczęli pogwizdywać i wyć jak świnie, którymi zresztą byli.
-Tak, nie daliście mi spać przez całą noc - Morgan nałożyła nogę na nogę, patrząc na wszystkich i uśmiechając się do Justina - Nie wiem jak mogłeś zdobyć u niej aż trzy rundy z tak małym kutasem.
Jej słowa wywołały fale jęków i nawoływań, które często rozgrzewają się w takich momentach. Justin tylko zmrużył na nią oczy.
-Nie mówiłbym tego teraz - podszedł do niej - ale mógłbym ci pokazać go w tej chwili.
Wyrzuciła ręce w powietrze i pokręciła głową.
-Nie, dziękuje. - przechyliła głowę na bok- mógłbyś ochronić się przed zażenowaniem Justiy. Nie chcesz chyba, żeby twoi chłopcy zobaczyli tak małą rzecz, którą nazywasz swoim penisem. - uśmiechnęła się niewinnie.
-Jaki ty masz problem? - Justin stanął przed nią a ta wstała z kanapy.
-Chcesz znać mój problem ? - uniosła brew a chłopak przytaknął. Popatrzyła mu w twarzy i przyłożyła palec do jego klatki. - Ty jesteś moim problemem.
Odepchnęła go i poszła w stronę schodów.
-Dziwka - mruknął.
-Hej! Nie musisz być wredny. - Morgan uśmiechnęła się, kiedy ponownie na niego spojrzała. - Chciałeś mnie tutaj? To masz.
Justin zadrwił i wzruszył ramionami, przyglądając się jej uważnie.
-Upewnię się, że mój pobyt tutaj będzie jak twoje piekło. - a z tym zniknęła na górze.
~
Morgan nie mogła znieść faktu, że musiała żyć pod tym dachem - Justina dachem. O wiele bardziej wolała siedzieć w domu i spac, ale nie. Ona była uwięziona z jednym z największych dupków jakich kiedykolwiek spotkała. Ale hej, przecież chciał wyzwania. I będzie je miał.
Ubierając koszulkę, którą Justin kupił dla niej, Morgan sprawdziła swój wygląd w lustrze i uśmiechnęła się sama do siebie. Miała na sobie krótkie spodenki i bluzkę, która odsłaniała jej piersi.
-Musze przyznać, że ....-obróciła się w okół dalej uśmiechając się w zwycięstwie, które miało nadejść. - zrobiłam to całkowicie sama. - podeszła do drzwi otwierając je za sobą a juz po kilku sekundach ponownie je zamykała.
Schodząc po schodach, zauważyła Justina, który siedział przy biurku i zacięcie o czymś myślał. Obserwując go przez moment, powoli zaczęła się do niego przybliżać.
-Oh, Justin?
Patrząc w górę Justin tylko rzucił na nią wzrokiem i znów spojrzał na biurko. Zdając sobie szybko sprawę co właśnie zobaczył znów na nią spojrzał i rozszerzył oczy.
-Morgan?
-Mhm - uśmiechnęła się, odepchnęła jego krzesło do tyłu, usiadła mu na kolanach i zaczęła bawić się kołnierzykiem od jego koszuli.
-Co robisz? - poczuł ciepło dochodzące do jego uszu, kiedy patrzył na jej wygląd. Położył instynktownie rękę na jej nogach, za które można było zabić i zaczął je gładzić kciukiem.
Wzruszając ramionami, przycisnęła usta do jego policzka.
-Nudzę się. -odrzuciła mu głowę do tyłu i zaczęła składać małe pocałunki w dół jego szyi a Justin owinął ramiona wokół niej.
-Myślisz, że jestem aż tak głupi?
-Co ? - odsunęła się i spojrzała na niego, trzymając jedną rękę na jego policzku a druga na szyi.
-Wiem dokładnie, co tu robisz. - uśmiechnął się, odciągając ją od siebie i wstając.
Morgan usiadła na biurku i spojrzała na niego, kiedy położył ręce po obu jej stronach.
-Chcesz grać w ta grę, skarbie? Nie mam nic przeciwko. Możemy grac tak długo jak tylko zechcesz. - uśmiechnął się po czym jego zęby musnęły jej szyje. - ale pamiętaj, kochanie, lubię te wyzwania. - głośno wypuścił powietrze z płuc i powoli odsunął się od niej.- I nie zapomnij .....ja nigdy nie przegrywam.
Więc zastanów się dwa razy, zanim zdecydujesz się znów ze mną w to grać.
Spoglądając na niego podejrzliwie, Morgan sapnęła z irytacja, ale szybko przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie.
-Nie zapominajmy także, Justiy.- uśmiechnęła się.- Możesz wygrać z kimkolwiek i kiedykolwiek chcesz. Ale to ja byłam jedyną, która cię pokonała.
-Co? -cofnął się, dając jej szanse za zejścia z biurka i tak też zrobiła.
-Wygrałam ten wyścig miedzy mną a tobą. Mam cię. - Morgan pociągnęła się za loka, czując, że Justin skupił na nim uwagę jednak szybko wrócił na jej twarz. - Tak więc, jeśli ktoś tu powinien się bać, to powinieneś być ty.
Nie mówiąc juz ani jednego słowa, wyszła z pokoju, specjalnie kręcąc biodrami.
-------------------------------------------
Jak myślicie, jak na to zareaguje Justin? Dobrze, że Morgan zaczyna znów z nim tą gre?
Mam pewne pytanko. Zdecydowałam się na tłumaczenie kolejnego bloga, ale musicie mi pomóc wybrać, który z nich to ma być. Cabin 304 czy Million Dollar Baby? Jeżeli nie znacie ogólnej fabuły ani tego ani tego to możecie zrobić losowanie hah :)
Dziękuje za niesamowicie miłe słowa. Wiedzcie, że wszystkie komentarze czytam i z każdego bardzo się cieszę :D
@kidrauhl3001
-Nie- stanęła przed nim- Chce PRAWDZIWY powód. - krzyżując ramiona czekala na odpowiedź, kiedy Justin na nią spojrzał.
-Lubie wyzwania - skinął głową, przegryzając dolna wargę.
-Wyzwania? - powtórzyła chcąc upewnic się czy dobrze usłyszała.
-Tak- otworzył lekko usta - Ty mnie wyzywasz i to mi się podoba - zaczął podchodzić do niej bliżej - Nie bierzesz mnie poważnie - zacisnął dłonie na jej talii - Nie poddajesz się temu - przesunął powoli ręce w dół, aż dotarł do jej ud. - I nie dajesz mi dojść do siebie- oddychał do jej ucha a kiedy rękami zaczął zbliżać się do centrum miedzy jej nogami, Morgan uderzyła go w nie, powodując, że się wycofał. - Widzisz? - uniósł brwi.
-Więc, wyzywam cie,okej, ale dlaczego to jest powód, że trzymasz mnie jako zakładnika?
-Chcę zobaczyć jak długo to potrwa....-pochylił się do przodu, żeby powiedzieć jej do ucha - zanim pękniesz. - wyszeptał i wyszedł z uśmiechem.
~
Schodząc po schodach, Morgan podbiegła truchtem do salonu, gdzie spotkała wszystkich ludzi Justina siedzących na kanapie. James miał właśnie zamiar wyjść z pokoju, więc wstał jednak szybko się zatrzymał. Wszyscy zebrani spojrzeli na Morgan w szoku, kiedy ona usiadła na fotelu.
-No co? - splunęła wyraźnie zirytowana ich obserwacją. James usiadł z powrotem i uśmiechnął się.
-Jestem zaskoczony. - spojrzał na nią - Nie musiałem pilnować cię przed ucieczką.
-Co mogę powiedzieć ? - Morgan oparła się o oparcie fotela.- Mam kilka rzeczy jeszcze do załatwienia.
-Rzeczy? - Marcus uniósł brwi - Jakie rzeczy?
-Nic o co powinieneś się martwic. -Morgan uśmiechnęła się a ich całą uwagę przyciągnęła Kira, która zeszła na dół po schodach a zaraz za nią Justin, ubrany tylko w swoje bokserki.
Przegryzając wargę Morgan była zszokowana ciałem Justina a za razem było jej niedobrze. Pokręciła głową wychodząc z transu, lecz dalej na nich patrzyła z obrzydzeniem, kiedy Justin mamrotał dziewczynie do ucha coś, co wywoływało u niej uśmiech.
Otwierając drzwi, Justin przytrzymał je i korzystając, że Kira właśnie przez nie przechodziła, klepnął ją w tyłek.
-Nie zapomnij opowiedzieć Johnnemu ile dobrego czasu spędziłaś ze mną dzisiejszej nocy, kochanie. -chłopak zaśmiał się i zamknął za nią drzwi.
-Wygląda na to, że była zabawowa - James zawołał a Justin uśmiechnął się przejeżdżając dłonią po włosach.
-Ooo tak. Trzy rundy, stary. - zaśmiał się a wszyscy wokół zaczęli pogwizdywać i wyć jak świnie, którymi zresztą byli.
-Tak, nie daliście mi spać przez całą noc - Morgan nałożyła nogę na nogę, patrząc na wszystkich i uśmiechając się do Justina - Nie wiem jak mogłeś zdobyć u niej aż trzy rundy z tak małym kutasem.
Jej słowa wywołały fale jęków i nawoływań, które często rozgrzewają się w takich momentach. Justin tylko zmrużył na nią oczy.
-Nie mówiłbym tego teraz - podszedł do niej - ale mógłbym ci pokazać go w tej chwili.
Wyrzuciła ręce w powietrze i pokręciła głową.
-Nie, dziękuje. - przechyliła głowę na bok- mógłbyś ochronić się przed zażenowaniem Justiy. Nie chcesz chyba, żeby twoi chłopcy zobaczyli tak małą rzecz, którą nazywasz swoim penisem. - uśmiechnęła się niewinnie.
-Jaki ty masz problem? - Justin stanął przed nią a ta wstała z kanapy.
-Chcesz znać mój problem ? - uniosła brew a chłopak przytaknął. Popatrzyła mu w twarzy i przyłożyła palec do jego klatki. - Ty jesteś moim problemem.
Odepchnęła go i poszła w stronę schodów.
-Dziwka - mruknął.
-Hej! Nie musisz być wredny. - Morgan uśmiechnęła się, kiedy ponownie na niego spojrzała. - Chciałeś mnie tutaj? To masz.
Justin zadrwił i wzruszył ramionami, przyglądając się jej uważnie.
-Upewnię się, że mój pobyt tutaj będzie jak twoje piekło. - a z tym zniknęła na górze.
~
Morgan nie mogła znieść faktu, że musiała żyć pod tym dachem - Justina dachem. O wiele bardziej wolała siedzieć w domu i spac, ale nie. Ona była uwięziona z jednym z największych dupków jakich kiedykolwiek spotkała. Ale hej, przecież chciał wyzwania. I będzie je miał.
Ubierając koszulkę, którą Justin kupił dla niej, Morgan sprawdziła swój wygląd w lustrze i uśmiechnęła się sama do siebie. Miała na sobie krótkie spodenki i bluzkę, która odsłaniała jej piersi.
-Musze przyznać, że ....-obróciła się w okół dalej uśmiechając się w zwycięstwie, które miało nadejść. - zrobiłam to całkowicie sama. - podeszła do drzwi otwierając je za sobą a juz po kilku sekundach ponownie je zamykała.
Schodząc po schodach, zauważyła Justina, który siedział przy biurku i zacięcie o czymś myślał. Obserwując go przez moment, powoli zaczęła się do niego przybliżać.
-Oh, Justin?
Patrząc w górę Justin tylko rzucił na nią wzrokiem i znów spojrzał na biurko. Zdając sobie szybko sprawę co właśnie zobaczył znów na nią spojrzał i rozszerzył oczy.
-Morgan?
-Mhm - uśmiechnęła się, odepchnęła jego krzesło do tyłu, usiadła mu na kolanach i zaczęła bawić się kołnierzykiem od jego koszuli.
-Co robisz? - poczuł ciepło dochodzące do jego uszu, kiedy patrzył na jej wygląd. Położył instynktownie rękę na jej nogach, za które można było zabić i zaczął je gładzić kciukiem.
Wzruszając ramionami, przycisnęła usta do jego policzka.
-Nudzę się. -odrzuciła mu głowę do tyłu i zaczęła składać małe pocałunki w dół jego szyi a Justin owinął ramiona wokół niej.
-Myślisz, że jestem aż tak głupi?
-Co ? - odsunęła się i spojrzała na niego, trzymając jedną rękę na jego policzku a druga na szyi.
-Wiem dokładnie, co tu robisz. - uśmiechnął się, odciągając ją od siebie i wstając.
Morgan usiadła na biurku i spojrzała na niego, kiedy położył ręce po obu jej stronach.
-Chcesz grać w ta grę, skarbie? Nie mam nic przeciwko. Możemy grac tak długo jak tylko zechcesz. - uśmiechnął się po czym jego zęby musnęły jej szyje. - ale pamiętaj, kochanie, lubię te wyzwania. - głośno wypuścił powietrze z płuc i powoli odsunął się od niej.- I nie zapomnij .....ja nigdy nie przegrywam.
Więc zastanów się dwa razy, zanim zdecydujesz się znów ze mną w to grać.
Spoglądając na niego podejrzliwie, Morgan sapnęła z irytacja, ale szybko przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie.
-Nie zapominajmy także, Justiy.- uśmiechnęła się.- Możesz wygrać z kimkolwiek i kiedykolwiek chcesz. Ale to ja byłam jedyną, która cię pokonała.
-Co? -cofnął się, dając jej szanse za zejścia z biurka i tak też zrobiła.
-Wygrałam ten wyścig miedzy mną a tobą. Mam cię. - Morgan pociągnęła się za loka, czując, że Justin skupił na nim uwagę jednak szybko wrócił na jej twarz. - Tak więc, jeśli ktoś tu powinien się bać, to powinieneś być ty.
Nie mówiąc juz ani jednego słowa, wyszła z pokoju, specjalnie kręcąc biodrami.
-------------------------------------------
Jak myślicie, jak na to zareaguje Justin? Dobrze, że Morgan zaczyna znów z nim tą gre?
Mam pewne pytanko. Zdecydowałam się na tłumaczenie kolejnego bloga, ale musicie mi pomóc wybrać, który z nich to ma być. Cabin 304 czy Million Dollar Baby? Jeżeli nie znacie ogólnej fabuły ani tego ani tego to możecie zrobić losowanie hah :)
Dziękuje za niesamowicie miłe słowa. Wiedzcie, że wszystkie komentarze czytam i z każdego bardzo się cieszę :D
@kidrauhl3001
środa, 10 kwietnia 2013
Chapter 9
Uczucie presji wzrosło u Justina w momencie kiedy puścił hamulec a jego auto "wyfrunęło" do przodu prze Johnnym. Uśmiechając się do siebie, Justin spojrzał w boczne lusterko dostrzegając nie zadowolenie malujące się na twarz wroga.
Naciskając pedał gazu, Johnny znalazł się obok Justina. Uśmiechnął się w zwycięstwie po czym pociągnął do góry uchwyt a jego auto przyśpieszyło ustawiając się na miejscu tylko ciut przed Justinem.
Przeklinając do siebie w złości, Justin zatrzymał samochód, tak że wylądował za Johnnym. Upewniając się, że robi właściwą rzecz cofnął się do tyłu przed skręceniem w prawo i zakończył manewr tuz przy aucie rywala.
Meta była zaledwie kilka mil od Johnnego, jednak przeklął on Justina pod nosem kiedy zauważył go kilka centymetrów przed nim. Biorąc głęboki oddech, Johnny użył całej swojej siły i złapał kierownice pociągając ją w prawo i uderzając w samochód Justina.
Czując, że jego auto zostało wypchnięte z toru, Justin wyrzucił ręce przed siebie łapiąc mocniej kierownice.
-Kurwa- wychrypiał próbując wrócić z ziemi na beton.
Johnny uśmiechnął się do siebie w całkowitym zwycięstwie i prowadził dalej auto na pełnym gazie, ale to jednak nie wystarczyło, bo Justin w porę wrócił na tor i przegonił Johnnego na kończącej linii.
-Skurwiel - Johnny oszalał i zatrzymał auto powodując zderzenie z przodem auta Justina, z którego zaczął wydobywać się dym.
-Skurwysyn. - Justin pokręcił głowa czując złość, która zaczynała w niż wrzeć. Spojrzał na dół swojego samochodu i znalazł tam czerwony przycisk. Justin przyciskała do niego dłoń co powodowało, że samochód poruszał się z prędkością nitro, więc prędzej czy później i tak on by to wygrał.
Otwierając szerzej oczy i usta, Morgan gapiła się na chłopaka dopóki nie ułożyła wszystkiego w całość
-Czy on....
-AH - tłum krzyczał, tak samo jak grupka od Justina i wszyscy do niego podbiegli. Morgan została siłą zmuszona do dołączenia się do nich wszystkich, kiedy James wyrzucił rękę w powietrze. Justin złączył ich dłonie a odsunął dopiero po wzajemnych pstryknięciach palcami.
Jego oczy spotkały Morgan.
-Mówiłem, że wygram! - przekrzyczał szalony tłum uśmiechając się a Morgan przewróciła oczami.
-Nieważne. - mruknęła czując się okropnie zmęczona aż ziewnęła, wykończona tą całą sytuacja.
-Pieprzony Bieber!- Johnny krzyknął wpychając się między wszystkimi by dojść do Justina - Ty kurwa, pizdo oszukiwałeś.
-Jak mogłem oszukiwać, chłopczyku? To nie ja wyrzuciłem cię z toru. - zadrwił jadowitym tonem.
-Dobra, dobra- Mike odepchnął ich od siebie - nie potrzeba nam tu kłótni - zacisnął dłonie na ich piersiach- Bieber wygrał uczciwie a jeśli nie potrafisz się z tym pogodzić, Johnny może nie powinno cie tu byc. Teraz idź zanim zrobisz z siebie większego głupca.
Mamrocząc niespójnymi przymiotnikami pod nosem Johnny znów przepchał się między wszystkimi i kopnął w swój samochód po czym nałożył na głowe kaptur.
-To jest jakieś kurwa gówno.
-Oh, poczekaj Mały Johnny - Justin krzyknął za nim - myślę, że o czymś zapomniałeś.
-Czego chcesz Bieber? - Johnny odkrzyknął robiąc się czerwony, kiedy patrzył na Justina, który stał z pełnym uśmiechem.
-Mieliśmy zakład - przechylił głowę na bok. Jego lekko krzywe zęby ukazały się, kiedy Justin uśmiechnął się ze zdobyczy. -Biorę twoją dziewczynę, pamiętasz?
Morgan zadrwiła, krzyżując ramiona na piersi. Mruknęła pewne przekleństwa pod nosem co najmniej zła, kiedy zobaczyła Justina, który ramionami objął Kire a jego nos zanurzył głęboko na jej karku.
-Gotowa kochanie? - Justin szepnął jej do ucha a Kira zachichotała drażniąca gorącym oddechem chłopaka na jej policzkach, co wywołało u niej dreszcze na ciele. Przegryzając wargę, Justin wsunął rękę po jej kolano przejeżdżając przez jej udo, aż osiągnął miejsce między jej nogami.
Czując, że była bliska zwymiotowania, Morgan odwróciła głowę i zakryła usta, szczelnie zamykając oczy. Nie mogła nic zrobić, ale nienawidziła pozycji w jakiej się znajdowała.
Gdy dotarli do domu, Justin chwycił Kire za rękę, prowadząc ją do środka, za to James złapał ramie Morgan zanim miała szansę na ucieczkę.
-Wiesz - Morgan przechyliła głowę na bok - wgląda na to, że Justin jest zajęty dzisiaj, więc jeśli mógłbyś ....pozwolić mi pójść do domu.
-Nie mogę- James pokręcił głową - Justin nie mówił nic o puszczeniu cię wolno dzisiaj, więc wychodzi na to, ze zostajesz tutaj.
-Skaczę z radości - Morgan przewróciła oczami i wycofała się z uścisku Jamesa, zbyt zmęczona by próbować ucieczki raz jeszcze. Dziewczyna podniosła stopę żeby wejść po schodach na górę do pokoju, w którym miała spędzić noc.
~
Ah, Justin - Kira krzyknęła biorąc głęboki oddech. - szybciej - wywrzeszczała jakby swiat miał się zaraz skończyć.
-Kurwa- Justin zachrypiał, popychając ją mocniej i szybciej, kiedy dziewczyna wyciągnęła nogi i obwiązała je wokół jego tułowia, dalej krzycząc jego imię.
Rzucając poduszkę na swoja głowę, Morgan mocno krzyknęła w nią po czym walnęła kilka razy pięściami w łóżko, które spowodowało, że się od niego odbiły.
-Nie mogę wrócić do domu a kiedy próbuje spać, nie mogę zrobić nawet tego. -wymamrotała do siebie chcąc jak najszybciej zniszczyć Justina.
~
Po nocy, Morgan wyciągnęła się leniwie na łóżku i w końcu w spokoju zeszła na dół do pokoju, który wyglądał na kuchnie. Podchodząc do lodówki, otworzyła ją szukając czegoś do jedzenia.
Wzięła tylko butelkę wody, przekręciła korek i wzięła łyk pozwalając na miłe orzeźwienie jej gardła. Oblizała usta.
-Co robisz? - Morgan obróciła głowę na dźwięk kroków. Widząc, że to Justin obdarzyła go niemiłym wzrokiem i szybko popatrzyła gdzieś indziej.
-Nie twój pieprzony interes - splunęła zirytowana. Lepiej dla niej gdyby kontrolowała sie chociaż do minimum.
-Co w ciebie wstąpiło? - podniósł brwi, wyciągając piwo z lodówki po czym usiadł na wyspie, otworzył je i wreszcie się napił.
-Oh no nie wiem. A może....spędziłeś praktycznie całą noc na pieprzeniu jej, co sprawiło, że nie mogłam zmrużyć oka.- Morgan uśmiechnęła się ironicznie.
-Zazdrosna, że to nie byłaś ty? -Justin usmiechnał się.
-Mdli mnie przez ciebie, wiesz? - syknęła, a jej twarz pokazała wstręt jaki czuła do niego a on tylko wzruszył ramionami.
-Mówiono mi to wiele razy - dodał z uśmiechem po czym ziewnął, przejeżdżając ręką po splątanych włosach rozplątując je.
-Dobrze. Mam nadzieje, że będziesz pamiętać na następny raz kiedy będziesz starał się wyciągnął cos ode mnie - potrząsnęła głową a Justin zachichotał. - więc, co cie tak do cholery śmieszy?
-Ty - odpowiedział biorąc kolejny łyk piwa. - Ty mnie fascynujesz.
-Oh, cieszę się, że rozjaśniłam ci dzień - mówiła z sarkazmem, kiedy Justin obserwował ją uważnie.- wiesz czego nie rozumiem?
-Czego? - Łapiąc jego wzrok, kontynuowała.
-Dlaczego mnie tu trzymasz?
--------------------------------
Następny rozdział jutro, obiecuje!!!!
Moim zdaniem rozdział nie pokazał swoich możliwości haha a Waszym?
Jest strasznie dużo próśb o informowaniu o nowych rozdziałach i szczerze mówiąc lekko się w tym pogubiłam. Możemy się umówić tak, że każdy kto chce być poinformowany napisze mi to na moje konto na twitterze? Tak będzie mi po prostu prościej. @kidrauhl3001
Naciskając pedał gazu, Johnny znalazł się obok Justina. Uśmiechnął się w zwycięstwie po czym pociągnął do góry uchwyt a jego auto przyśpieszyło ustawiając się na miejscu tylko ciut przed Justinem.
Przeklinając do siebie w złości, Justin zatrzymał samochód, tak że wylądował za Johnnym. Upewniając się, że robi właściwą rzecz cofnął się do tyłu przed skręceniem w prawo i zakończył manewr tuz przy aucie rywala.
Meta była zaledwie kilka mil od Johnnego, jednak przeklął on Justina pod nosem kiedy zauważył go kilka centymetrów przed nim. Biorąc głęboki oddech, Johnny użył całej swojej siły i złapał kierownice pociągając ją w prawo i uderzając w samochód Justina.
Czując, że jego auto zostało wypchnięte z toru, Justin wyrzucił ręce przed siebie łapiąc mocniej kierownice.
-Kurwa- wychrypiał próbując wrócić z ziemi na beton.
Johnny uśmiechnął się do siebie w całkowitym zwycięstwie i prowadził dalej auto na pełnym gazie, ale to jednak nie wystarczyło, bo Justin w porę wrócił na tor i przegonił Johnnego na kończącej linii.
-Skurwiel - Johnny oszalał i zatrzymał auto powodując zderzenie z przodem auta Justina, z którego zaczął wydobywać się dym.
-Skurwysyn. - Justin pokręcił głowa czując złość, która zaczynała w niż wrzeć. Spojrzał na dół swojego samochodu i znalazł tam czerwony przycisk. Justin przyciskała do niego dłoń co powodowało, że samochód poruszał się z prędkością nitro, więc prędzej czy później i tak on by to wygrał.
Otwierając szerzej oczy i usta, Morgan gapiła się na chłopaka dopóki nie ułożyła wszystkiego w całość
-Czy on....
-AH - tłum krzyczał, tak samo jak grupka od Justina i wszyscy do niego podbiegli. Morgan została siłą zmuszona do dołączenia się do nich wszystkich, kiedy James wyrzucił rękę w powietrze. Justin złączył ich dłonie a odsunął dopiero po wzajemnych pstryknięciach palcami.
Jego oczy spotkały Morgan.
-Mówiłem, że wygram! - przekrzyczał szalony tłum uśmiechając się a Morgan przewróciła oczami.
-Nieważne. - mruknęła czując się okropnie zmęczona aż ziewnęła, wykończona tą całą sytuacja.
-Pieprzony Bieber!- Johnny krzyknął wpychając się między wszystkimi by dojść do Justina - Ty kurwa, pizdo oszukiwałeś.
-Jak mogłem oszukiwać, chłopczyku? To nie ja wyrzuciłem cię z toru. - zadrwił jadowitym tonem.
-Dobra, dobra- Mike odepchnął ich od siebie - nie potrzeba nam tu kłótni - zacisnął dłonie na ich piersiach- Bieber wygrał uczciwie a jeśli nie potrafisz się z tym pogodzić, Johnny może nie powinno cie tu byc. Teraz idź zanim zrobisz z siebie większego głupca.
Mamrocząc niespójnymi przymiotnikami pod nosem Johnny znów przepchał się między wszystkimi i kopnął w swój samochód po czym nałożył na głowe kaptur.
-To jest jakieś kurwa gówno.
-Oh, poczekaj Mały Johnny - Justin krzyknął za nim - myślę, że o czymś zapomniałeś.
-Czego chcesz Bieber? - Johnny odkrzyknął robiąc się czerwony, kiedy patrzył na Justina, który stał z pełnym uśmiechem.
-Mieliśmy zakład - przechylił głowę na bok. Jego lekko krzywe zęby ukazały się, kiedy Justin uśmiechnął się ze zdobyczy. -Biorę twoją dziewczynę, pamiętasz?
Morgan zadrwiła, krzyżując ramiona na piersi. Mruknęła pewne przekleństwa pod nosem co najmniej zła, kiedy zobaczyła Justina, który ramionami objął Kire a jego nos zanurzył głęboko na jej karku.
-Gotowa kochanie? - Justin szepnął jej do ucha a Kira zachichotała drażniąca gorącym oddechem chłopaka na jej policzkach, co wywołało u niej dreszcze na ciele. Przegryzając wargę, Justin wsunął rękę po jej kolano przejeżdżając przez jej udo, aż osiągnął miejsce między jej nogami.
Czując, że była bliska zwymiotowania, Morgan odwróciła głowę i zakryła usta, szczelnie zamykając oczy. Nie mogła nic zrobić, ale nienawidziła pozycji w jakiej się znajdowała.
Gdy dotarli do domu, Justin chwycił Kire za rękę, prowadząc ją do środka, za to James złapał ramie Morgan zanim miała szansę na ucieczkę.
-Wiesz - Morgan przechyliła głowę na bok - wgląda na to, że Justin jest zajęty dzisiaj, więc jeśli mógłbyś ....pozwolić mi pójść do domu.
-Nie mogę- James pokręcił głową - Justin nie mówił nic o puszczeniu cię wolno dzisiaj, więc wychodzi na to, ze zostajesz tutaj.
-Skaczę z radości - Morgan przewróciła oczami i wycofała się z uścisku Jamesa, zbyt zmęczona by próbować ucieczki raz jeszcze. Dziewczyna podniosła stopę żeby wejść po schodach na górę do pokoju, w którym miała spędzić noc.
~
Ah, Justin - Kira krzyknęła biorąc głęboki oddech. - szybciej - wywrzeszczała jakby swiat miał się zaraz skończyć.
-Kurwa- Justin zachrypiał, popychając ją mocniej i szybciej, kiedy dziewczyna wyciągnęła nogi i obwiązała je wokół jego tułowia, dalej krzycząc jego imię.
Rzucając poduszkę na swoja głowę, Morgan mocno krzyknęła w nią po czym walnęła kilka razy pięściami w łóżko, które spowodowało, że się od niego odbiły.
-Nie mogę wrócić do domu a kiedy próbuje spać, nie mogę zrobić nawet tego. -wymamrotała do siebie chcąc jak najszybciej zniszczyć Justina.
~
Po nocy, Morgan wyciągnęła się leniwie na łóżku i w końcu w spokoju zeszła na dół do pokoju, który wyglądał na kuchnie. Podchodząc do lodówki, otworzyła ją szukając czegoś do jedzenia.
Wzięła tylko butelkę wody, przekręciła korek i wzięła łyk pozwalając na miłe orzeźwienie jej gardła. Oblizała usta.
-Co robisz? - Morgan obróciła głowę na dźwięk kroków. Widząc, że to Justin obdarzyła go niemiłym wzrokiem i szybko popatrzyła gdzieś indziej.
-Nie twój pieprzony interes - splunęła zirytowana. Lepiej dla niej gdyby kontrolowała sie chociaż do minimum.
-Co w ciebie wstąpiło? - podniósł brwi, wyciągając piwo z lodówki po czym usiadł na wyspie, otworzył je i wreszcie się napił.
-Oh no nie wiem. A może....spędziłeś praktycznie całą noc na pieprzeniu jej, co sprawiło, że nie mogłam zmrużyć oka.- Morgan uśmiechnęła się ironicznie.
-Zazdrosna, że to nie byłaś ty? -Justin usmiechnał się.
-Mdli mnie przez ciebie, wiesz? - syknęła, a jej twarz pokazała wstręt jaki czuła do niego a on tylko wzruszył ramionami.
-Mówiono mi to wiele razy - dodał z uśmiechem po czym ziewnął, przejeżdżając ręką po splątanych włosach rozplątując je.
-Dobrze. Mam nadzieje, że będziesz pamiętać na następny raz kiedy będziesz starał się wyciągnął cos ode mnie - potrząsnęła głową a Justin zachichotał. - więc, co cie tak do cholery śmieszy?
-Ty - odpowiedział biorąc kolejny łyk piwa. - Ty mnie fascynujesz.
-Oh, cieszę się, że rozjaśniłam ci dzień - mówiła z sarkazmem, kiedy Justin obserwował ją uważnie.- wiesz czego nie rozumiem?
-Czego? - Łapiąc jego wzrok, kontynuowała.
-Dlaczego mnie tu trzymasz?
--------------------------------
Następny rozdział jutro, obiecuje!!!!
Moim zdaniem rozdział nie pokazał swoich możliwości haha a Waszym?
Jest strasznie dużo próśb o informowaniu o nowych rozdziałach i szczerze mówiąc lekko się w tym pogubiłam. Możemy się umówić tak, że każdy kto chce być poinformowany napisze mi to na moje konto na twitterze? Tak będzie mi po prostu prościej. @kidrauhl3001
sobota, 6 kwietnia 2013
Chapter 8
W końcu pozwolili jej wyjść z auta, jednak James trzymał ją blisko siebie a Justin szedł przed nimi z papierosem w ustach, w skórzanej kurtce i z podniesioną wysoko głową. Krzyki słychać było wszędzie kiedy Justin przechodził obok, co powodowało, że Morgan cały czas przewracała oczami.
-Wygląda na to, że frajer się nie pojawił. - Uśmiechnął się Johnny szyderczo do siebie ze zwycięstwa. Odwrócił się do swojego wspólnika obok. -wygląda na to, że chłopak jest zbyt wielka pizdeczką, żeby to zrobić.
-Nie nie Johnny, nie bądź taki niegrzeczny -Justin podszedł do niego na co chłopak otworzył szeroko oczy, bo nie spodziewał się już Justina. Uśmiechnął się do siebie i przechylił głowę na bok. Rzucił papierosa na podłogę i przygniótł go piętą.
-Zaskoczony, że mnie tu widzisz?
Potrząsając głową, Johnny wbił pięści głęboko do kieszeni marynarki.
-Jesteś tego pewien, Justinku?
-Jasne jak słońce, że cie pobije w tym, chłopczyku. To na pewno. -Justin wyśmiał go pokazując swoje lekko krzywe zęby. Czekali na gościa, który to organizował.
Podszedł do nich powoli i stanął pomiędzy nimi.
-dobra, więc mamy tutaj Johnny Perez kontra Bieber. Jesteście tego oboje pewni? - zbadał ich wzrokiem, lecz oboje skinęli głową.
Oglądając w pewnej odległości, Morgan szarpnęła swoim ramieniem by uwolnić się od Jamesa, jednak jego uchwyt był mocniejszy niż ona. Wzdychnęła dramatycznie, sapnęła z irytacja i dalej ich obserwowała. Oczy Justina były całkiem przepełnione taką ciemnością, której nigdy wcześniej u niego nie widziała a Johnny uśmiechał się jak świnia, Którą był. Jego oczy przeszły z Mike na Morgan i od razu rozbłysły pożądaniem.
-Co to za dziewczyna, którą tam masz, Bieber? Widać, że jest dobra w te klocki. - Johnny już po raz któryś roześmiał się do siebie. Przegryzł wargę patrząc na Morgan.
-Uważaj na słowa Perez, albo sam ci zamknę tą gębę. - Justin splunął w odpowiedzi.
-Nie denerwuj się Bieber. Tylko patrzyłem - Johnny uśmiechnął się - co powiesz na pewien układ, Justy?
-Co masz na myśli, Johnny? - Justin uniósł brew kiedy patrzył jak Johnny zaczął podchodzić do Morgan. Trzymając pięści napięte, zacisnął szczęki w czasie kiedy palce chłopaka dotknęły jej policzka.
-masz tutaj niezły kawałek dupeczki, Bieber - już cała jego dłoń ujęła jej policzek.- co ty na to, jeśli ja wygram, wezmę ją dzisiaj na noc do siebie. - rzucił wzrok na Justina, przed ponownym zerknięciem na dziewczynę.
Przełykając ślinę, Morgan odepchnęła jego rękę od siebie na co on tylko się zaśmiał.
-A jeżeli ty wygrasz, ehh to możesz wziąć moją dziewczynę, Kire. Tam jest. - skinął głową na Kire odchodząc od Morgan i uważnie przyglądając się Justinowi, który wszystko próbował przemyśleć.
-Zgoda.
Otwierając usta w szoku, Morgan pokręciła głową z nie dowierzaniem.
-Poważnie? - Morgan praktycznie krzyknęła, kiedy Justin zgodził się na ten zakład. Włożył pieniądze do pudełka i szybko podszedł do dziewczyny
-Ciszo teraz, dobra? - Justin syknął - Tak czy inaczej mam zamiar wygrać, więc nie wiem dlaczego się tym tak denerwujesz, skarbie.
-A co, jeśli nie wygrasz, debilu? - Morgan uśmiechnęła się szyderczo a w jej głosie słychać było gniew, który chciała uwolnić i walnąć Justina tu i teraz.
Uśmiechając się, chłopak zamknął oczy.
-Ja nigdy nie przegrywam.
---
Siadając na masce jego samochodu, czekał na rozpoczęcie wyścigu, a w tym czasie obserwował Morgan, która zacisnęła usta ze zmartwienia.
Wzdychając do siebie, Justin pochyliła się do niej i owinął rękę wokół jej talii. James ją puściłaMorgan podeszła bliżej Justina, naciskając dłońmi na jego pierś.
-Mam zamiar wygrac.
-Nie obchodzi mnie to - Morgan splunęła.
Pogłaskał ją kciukiem po policzku, przegryzł wargę i zaczął bawić się skrawkiem jej koszulki - Uspokój się.
-Jak mogę się uspokoić ty pieprzony idioto, kiedy ty po prostu...-zwolniła i pokręciła głową - Nie jesteś tego wart - mruknęła dalej kręcąc głową.
Tuląc się do jej karku, nic nie mówiąc, niedbale przycisnął usta do jej skóry, powodując, że Morgan przewróciła oczami, kiedy przeszedł na kącik jej ust. Obserwując ją dokładnie przycisnął swoje usta do jej nieśmiało, jednak szybko się odsunął.
-Puść mnie - wyszeptała a Justin skinął głową i oderwał się od niej na czas kiedy ktoś zawołał zarówno jego jak i Johnna przez głośniki.
Chwytając Morgan by nie uciekła James poszedł z nią do linii startu, gdzie stał już tłum ludzi.
Przeczesując swoje włosy, Justin spojrzał na Morgan i kiwnął przed otwarciem drzwi do jego Bugatti, do którego zaraz wszedł. Wyłączając sprzęgło, podjechał bliżej startu a Johnny zrobił to samo.
Rozglądając się, Justin zauważył jak Johnny uśmiechał się jakby miał wygrać cały ten wyścig. Otwierając okno od strony pasażera, Johnny zawołał Justina i uśmiechnął się niewinnie.
-Twoja dziewczyna będzie dzisiaj krzyczeć moje imię, Bieber.
Justin także otworzył okno i wystawił przez nie głowę.
-W twoich snach, Perez - krzyknął, wracając głową do środka a jego ręce zacisnęły się mocniej na kierownicy.
Podchodząc na srodek, między dwoma autami, dziewczyna z flagami pochyliła się a jej piersi praktycznie wyciekły z górnej części bikini, po czym uniosła flagi do góry.
-gotów - zatrzymała patrząc w tłum.
-Do startu - spojrzała tym razem na kierowców z uśmieszkiem na twarzy.
-Start. - rzuciła flagi w do a wtedy oba samochody ruszyły z miejsca.
-------------
Dzisiaj dodałam dwa pod rząd tak jak mnie prosiłyście, ale jestem mega zmęczona po całym dniu, wiec z góry przepraszam za wszystkie błędy.
Akcjaa się rozkręca ;D
Jak myślicie, kto wygra??
Ps. postaram sie powiadomić Was wszystkie, ale nie jestem pewna czy mi się to uda ;)
-Wygląda na to, że frajer się nie pojawił. - Uśmiechnął się Johnny szyderczo do siebie ze zwycięstwa. Odwrócił się do swojego wspólnika obok. -wygląda na to, że chłopak jest zbyt wielka pizdeczką, żeby to zrobić.
-Nie nie Johnny, nie bądź taki niegrzeczny -Justin podszedł do niego na co chłopak otworzył szeroko oczy, bo nie spodziewał się już Justina. Uśmiechnął się do siebie i przechylił głowę na bok. Rzucił papierosa na podłogę i przygniótł go piętą.
-Zaskoczony, że mnie tu widzisz?
Potrząsając głową, Johnny wbił pięści głęboko do kieszeni marynarki.
-Jesteś tego pewien, Justinku?
-Jasne jak słońce, że cie pobije w tym, chłopczyku. To na pewno. -Justin wyśmiał go pokazując swoje lekko krzywe zęby. Czekali na gościa, który to organizował.
Podszedł do nich powoli i stanął pomiędzy nimi.
-dobra, więc mamy tutaj Johnny Perez kontra Bieber. Jesteście tego oboje pewni? - zbadał ich wzrokiem, lecz oboje skinęli głową.
Oglądając w pewnej odległości, Morgan szarpnęła swoim ramieniem by uwolnić się od Jamesa, jednak jego uchwyt był mocniejszy niż ona. Wzdychnęła dramatycznie, sapnęła z irytacja i dalej ich obserwowała. Oczy Justina były całkiem przepełnione taką ciemnością, której nigdy wcześniej u niego nie widziała a Johnny uśmiechał się jak świnia, Którą był. Jego oczy przeszły z Mike na Morgan i od razu rozbłysły pożądaniem.
-Co to za dziewczyna, którą tam masz, Bieber? Widać, że jest dobra w te klocki. - Johnny już po raz któryś roześmiał się do siebie. Przegryzł wargę patrząc na Morgan.
-Uważaj na słowa Perez, albo sam ci zamknę tą gębę. - Justin splunął w odpowiedzi.
-Nie denerwuj się Bieber. Tylko patrzyłem - Johnny uśmiechnął się - co powiesz na pewien układ, Justy?
-Co masz na myśli, Johnny? - Justin uniósł brew kiedy patrzył jak Johnny zaczął podchodzić do Morgan. Trzymając pięści napięte, zacisnął szczęki w czasie kiedy palce chłopaka dotknęły jej policzka.
-masz tutaj niezły kawałek dupeczki, Bieber - już cała jego dłoń ujęła jej policzek.- co ty na to, jeśli ja wygram, wezmę ją dzisiaj na noc do siebie. - rzucił wzrok na Justina, przed ponownym zerknięciem na dziewczynę.
Przełykając ślinę, Morgan odepchnęła jego rękę od siebie na co on tylko się zaśmiał.
-A jeżeli ty wygrasz, ehh to możesz wziąć moją dziewczynę, Kire. Tam jest. - skinął głową na Kire odchodząc od Morgan i uważnie przyglądając się Justinowi, który wszystko próbował przemyśleć.
-Zgoda.
Otwierając usta w szoku, Morgan pokręciła głową z nie dowierzaniem.
-Poważnie? - Morgan praktycznie krzyknęła, kiedy Justin zgodził się na ten zakład. Włożył pieniądze do pudełka i szybko podszedł do dziewczyny
-Ciszo teraz, dobra? - Justin syknął - Tak czy inaczej mam zamiar wygrać, więc nie wiem dlaczego się tym tak denerwujesz, skarbie.
-A co, jeśli nie wygrasz, debilu? - Morgan uśmiechnęła się szyderczo a w jej głosie słychać było gniew, który chciała uwolnić i walnąć Justina tu i teraz.
Uśmiechając się, chłopak zamknął oczy.
-Ja nigdy nie przegrywam.
---
Siadając na masce jego samochodu, czekał na rozpoczęcie wyścigu, a w tym czasie obserwował Morgan, która zacisnęła usta ze zmartwienia.
Wzdychając do siebie, Justin pochyliła się do niej i owinął rękę wokół jej talii. James ją puściłaMorgan podeszła bliżej Justina, naciskając dłońmi na jego pierś.
-Mam zamiar wygrac.
-Nie obchodzi mnie to - Morgan splunęła.
Pogłaskał ją kciukiem po policzku, przegryzł wargę i zaczął bawić się skrawkiem jej koszulki - Uspokój się.
-Jak mogę się uspokoić ty pieprzony idioto, kiedy ty po prostu...-zwolniła i pokręciła głową - Nie jesteś tego wart - mruknęła dalej kręcąc głową.
Tuląc się do jej karku, nic nie mówiąc, niedbale przycisnął usta do jej skóry, powodując, że Morgan przewróciła oczami, kiedy przeszedł na kącik jej ust. Obserwując ją dokładnie przycisnął swoje usta do jej nieśmiało, jednak szybko się odsunął.
-Puść mnie - wyszeptała a Justin skinął głową i oderwał się od niej na czas kiedy ktoś zawołał zarówno jego jak i Johnna przez głośniki.
Chwytając Morgan by nie uciekła James poszedł z nią do linii startu, gdzie stał już tłum ludzi.
Przeczesując swoje włosy, Justin spojrzał na Morgan i kiwnął przed otwarciem drzwi do jego Bugatti, do którego zaraz wszedł. Wyłączając sprzęgło, podjechał bliżej startu a Johnny zrobił to samo.
Rozglądając się, Justin zauważył jak Johnny uśmiechał się jakby miał wygrać cały ten wyścig. Otwierając okno od strony pasażera, Johnny zawołał Justina i uśmiechnął się niewinnie.
-Twoja dziewczyna będzie dzisiaj krzyczeć moje imię, Bieber.
Justin także otworzył okno i wystawił przez nie głowę.
-W twoich snach, Perez - krzyknął, wracając głową do środka a jego ręce zacisnęły się mocniej na kierownicy.
Podchodząc na srodek, między dwoma autami, dziewczyna z flagami pochyliła się a jej piersi praktycznie wyciekły z górnej części bikini, po czym uniosła flagi do góry.
-gotów - zatrzymała patrząc w tłum.
-Do startu - spojrzała tym razem na kierowców z uśmieszkiem na twarzy.
-Start. - rzuciła flagi w do a wtedy oba samochody ruszyły z miejsca.
-------------
Dzisiaj dodałam dwa pod rząd tak jak mnie prosiłyście, ale jestem mega zmęczona po całym dniu, wiec z góry przepraszam za wszystkie błędy.
Akcjaa się rozkręca ;D
Jak myślicie, kto wygra??
Ps. postaram sie powiadomić Was wszystkie, ale nie jestem pewna czy mi się to uda ;)
Chapter 7
Sprawdzając czy dobrze wygląda, zdmuchnęła włosy z twarzy po czym podeszła do drzwi, które zaraz za sobą zamknęła.
-Panienko - Morgan nawet nie zauważyła kiedy pewien mężczyzna chwycił ją za dłoń. Sprowadził ją na dół po schodach do jadalni, gdzie Justin już czekał. Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia.
Morgan rozglądnęła się wokół i zaczerpnęła głośno powietrza co najmniej zszokowana jak pięknie wszystko wyglądało. Na stole, który był pokryty kremową tkaniną, stały dwa świeczniki po każdej stronie i piękny wazon z różami na środku.
-Podoba ci się? - Justin stanął przed nią. Dziewczyna musiała najpierw zamknąć usta i odchrząknąć zanim coś powiedziała.
-Jest....ładnie. - pokiwała głową patrząc na niego. Uśmiechnął się i podszedł bliżej skanując ją od stóp do głów.
Pochylił się do jej ucha, uśmiechnął się i szepnął.
-Ślicznie wyglądasz - jego oddech musnął jej szyje, przed tym jak znów się od niej odchylił.
Morgan głośno przełknęła sline czując na swoim ciele gęsią skórke.
-Dz-dziękuje - popatrzyła niby od niechcenia a naprawdę czuła jak palą ją policzki.
-Chodź - kiwnął głową w kierunku stołu i odsunął jej krzesło. Patrząc na niego z podniesionymi brwiami, Morgan usiadła obserwując Justina, który okrążył stół, przyciągnął dwa końce kurtki bliżej siebie po czym również usiadł.
-Ty zrobiłeś to wszystko.....co tu jest? - dziewczyna rozejrzała się po pokoju a Justin przytaknął.
-Oczywiście. Nie myślisz chyba, że zapłaciłem komuś, żeby to zrobił, prawda? -pochylił się bliżej ciekawy co powie.
-Ja...nie wiem. Tylko nie myślałam, że jesteś w stanie zrobić cos takiego- spojrzała w górę - Myślę, że cię po prostu nie doceniłam.
-Też tak myślę - znów uśmiechnął się odchylając do tyłu na krześle.
-Ale nadal cię nienawidzę- przypomniała a ten tylko zaśmiał się sam do siebie.
-Jakbym mógł zapomnieć.
Przyszedł mężczyzna niosący dwie płyty z jedzeniem, który zdawał sie mieć na imię Marco. Umieścił posiłki przed nami i stanął w idealnej pozycji.
-To co będziecie jeść to filet z kurczaka z warzywami i cebulą, z niespodzianką na końcu talerza.
-Dziękuje Marco - Justin pokiwał głową a Marco tylko skinął po czym wyszedł zostawiając ich samych.
-Ty to zrobiłeś? -wskazała na pyszne jedzenie przed nią ze zdziwieniem.
-Tak, tak. To moja specjalność, śmiało. -Justin chwycił sztućce i zaczął jeść, spoglądając uważnie na Morgan, która trzymała przez chwilę widelec w ręce po czym rozpoczęła kroić kurczaka, lecz znów na moment zatrzymała się przed włożeniem kawałka do buzi.
-Jedz to, wiesz, że tego chcesz.
-A co, jeśli jest to zatrute? - spojrzała na niego podnosząc brwi.
-Tak, bo sprawiłem sobie tyle kłopotu, żeby cię zabić na końcu. uh huh, mądre rozumowanie - Justin pokręcił głową - po prostu zjedz to cholerne jedzenie.
Morgan włożyła w końcu kurczaka do jej ust, przeżuwając zanim go połknęła. Czuła na sobie ciężki wzrok Justina.
-I? - zapytał, kiedy Morgan sięgnęła po szklankę wody, która stała tuż obok jej talerza.
-Jest...w porządku - skinęła głową, oblizując zęby kiedy jej żołądek zaburczał po więcej pysznego jedzenia.
-W porządku? - Justin spojrzał na nią z uśmiechem. - Jeżeli tak mówisz- wzruszył ramionami, biorąc trochę kurczaka, wciąż ją obserwując.
Jedząc kawałek po kawałku coraz to intensywnej,Morgan zjadła prawie wszystko i znów wzięła łyk wody.
Chichocząc do siebie Justin zjadł cierpliwie i patrzył jak Morgan pochłonęła prawie cały talerz.
Nabrała warzywa na jej widelec i kiedy już prawie miała je w ustach, niegrzeczne warzywko spadło na jej klatkę piersiową tuż nad jej dekoltem.
-Cholera - mruknęła pochylając się by chwycić serwetkę a potem wyjąć nią warzywo z dekoltu.
-Ja to zrobię - Justin uśmiechnął się i pochylił nad stołem zanurzając głowe w miejsce plamy po warzywie na jej ciele, lecz zamiast normalnie wytrzeć serwetką on przyssał się delikatnie do jej skóry usuwając zabrudzenie, co spowodowało, że dziewczyna cicho do siebie jęknęła.
Czuła, że jej oddech coraz bardziej się skracał, kiedy jego usta wędrowały po jej obojczyku.
Poddając się swojemu pragnieniu, Morgan wsunęła ręce na jego szyje, otwierając szerzej usta.
Uśmiechając się do siebie triumfalnie, Justin wstał ze swojego miejsca i żeby nie przerywać złapał ją za kark po czym dalej kontynuował przyjemne ssanie jej skóry.
Jęcząc coraz głośniej jej palce znalazły się głęboko w jego brązowych włosach. Musiała zamknąć oczy kiedy zrobił coś mocniejszego swoimi zębami.
Jeździł po niej swoimi palcami tak, że zaczął bawić się końcówką jej koszulki by po chwili zakwitło to palcami na jej podbrzuszu.
Pocałował ja w kącik ust gotów rzucić się ustami na jej, kiedy James wbiegł niemalże plątając się o własne nogi, przywracając ich z transu.
-Co jest, kurwa? - Justin splunął. Gniew był widoczny na jego twarzy jak też w tonie głosu.
-przepraszam szefie, ale wieści niedawno dotarły- James mówił z nutką zmęczenia kiedy walczył by przywrócić normalny oddech - Johnny chce wejść.
-Justin wyprostował się na równe nogi i przeczesał dłonią włosy.
-Co masz na myśli?
Zaciskając wargi, Morgan odwróciła głowę w kierunku pustej ściany na prawo, przeklinając się w duchu. Otarła twarz rozczarowana, że pozwoliła mu dojść tak daleko.
-Johnny wyzywa cię na pojedynek. Woła cię już teraz. - James położył rękę na stole - On mówi, że jest znakomity i pewny swojej wygranej.
-Gówno prawda - splunął - Johnny nie potrafi wygrać wyścigu nawet jeżeli od tego zależałoby jego życie - Justin zaśmiał się do siebie z rozbawieniem. -powiedz mu, że akceptuje wyzwanie. - skinął głową do Jamesa, który przytaknął i wyszedł wrzeszcząc do innych chłopaków.
-Ty - skupił uwagę na Morgan - przygotuj się. Zaraz wejdziesz w całe to gówno.
-Panienko - Morgan nawet nie zauważyła kiedy pewien mężczyzna chwycił ją za dłoń. Sprowadził ją na dół po schodach do jadalni, gdzie Justin już czekał. Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia.
Morgan rozglądnęła się wokół i zaczerpnęła głośno powietrza co najmniej zszokowana jak pięknie wszystko wyglądało. Na stole, który był pokryty kremową tkaniną, stały dwa świeczniki po każdej stronie i piękny wazon z różami na środku.
-Podoba ci się? - Justin stanął przed nią. Dziewczyna musiała najpierw zamknąć usta i odchrząknąć zanim coś powiedziała.
-Jest....ładnie. - pokiwała głową patrząc na niego. Uśmiechnął się i podszedł bliżej skanując ją od stóp do głów.
Pochylił się do jej ucha, uśmiechnął się i szepnął.
-Ślicznie wyglądasz - jego oddech musnął jej szyje, przed tym jak znów się od niej odchylił.
Morgan głośno przełknęła sline czując na swoim ciele gęsią skórke.
-Dz-dziękuje - popatrzyła niby od niechcenia a naprawdę czuła jak palą ją policzki.
-Chodź - kiwnął głową w kierunku stołu i odsunął jej krzesło. Patrząc na niego z podniesionymi brwiami, Morgan usiadła obserwując Justina, który okrążył stół, przyciągnął dwa końce kurtki bliżej siebie po czym również usiadł.
-Ty zrobiłeś to wszystko.....co tu jest? - dziewczyna rozejrzała się po pokoju a Justin przytaknął.
-Oczywiście. Nie myślisz chyba, że zapłaciłem komuś, żeby to zrobił, prawda? -pochylił się bliżej ciekawy co powie.
-Ja...nie wiem. Tylko nie myślałam, że jesteś w stanie zrobić cos takiego- spojrzała w górę - Myślę, że cię po prostu nie doceniłam.
-Też tak myślę - znów uśmiechnął się odchylając do tyłu na krześle.
-Ale nadal cię nienawidzę- przypomniała a ten tylko zaśmiał się sam do siebie.
-Jakbym mógł zapomnieć.
Przyszedł mężczyzna niosący dwie płyty z jedzeniem, który zdawał sie mieć na imię Marco. Umieścił posiłki przed nami i stanął w idealnej pozycji.
-To co będziecie jeść to filet z kurczaka z warzywami i cebulą, z niespodzianką na końcu talerza.
-Dziękuje Marco - Justin pokiwał głową a Marco tylko skinął po czym wyszedł zostawiając ich samych.
-Ty to zrobiłeś? -wskazała na pyszne jedzenie przed nią ze zdziwieniem.
-Tak, tak. To moja specjalność, śmiało. -Justin chwycił sztućce i zaczął jeść, spoglądając uważnie na Morgan, która trzymała przez chwilę widelec w ręce po czym rozpoczęła kroić kurczaka, lecz znów na moment zatrzymała się przed włożeniem kawałka do buzi.
-Jedz to, wiesz, że tego chcesz.
-A co, jeśli jest to zatrute? - spojrzała na niego podnosząc brwi.
-Tak, bo sprawiłem sobie tyle kłopotu, żeby cię zabić na końcu. uh huh, mądre rozumowanie - Justin pokręcił głową - po prostu zjedz to cholerne jedzenie.
Morgan włożyła w końcu kurczaka do jej ust, przeżuwając zanim go połknęła. Czuła na sobie ciężki wzrok Justina.
-I? - zapytał, kiedy Morgan sięgnęła po szklankę wody, która stała tuż obok jej talerza.
-Jest...w porządku - skinęła głową, oblizując zęby kiedy jej żołądek zaburczał po więcej pysznego jedzenia.
-W porządku? - Justin spojrzał na nią z uśmiechem. - Jeżeli tak mówisz- wzruszył ramionami, biorąc trochę kurczaka, wciąż ją obserwując.
Jedząc kawałek po kawałku coraz to intensywnej,Morgan zjadła prawie wszystko i znów wzięła łyk wody.
Chichocząc do siebie Justin zjadł cierpliwie i patrzył jak Morgan pochłonęła prawie cały talerz.
Nabrała warzywa na jej widelec i kiedy już prawie miała je w ustach, niegrzeczne warzywko spadło na jej klatkę piersiową tuż nad jej dekoltem.
-Cholera - mruknęła pochylając się by chwycić serwetkę a potem wyjąć nią warzywo z dekoltu.
-Ja to zrobię - Justin uśmiechnął się i pochylił nad stołem zanurzając głowe w miejsce plamy po warzywie na jej ciele, lecz zamiast normalnie wytrzeć serwetką on przyssał się delikatnie do jej skóry usuwając zabrudzenie, co spowodowało, że dziewczyna cicho do siebie jęknęła.
Czuła, że jej oddech coraz bardziej się skracał, kiedy jego usta wędrowały po jej obojczyku.
Poddając się swojemu pragnieniu, Morgan wsunęła ręce na jego szyje, otwierając szerzej usta.
Uśmiechając się do siebie triumfalnie, Justin wstał ze swojego miejsca i żeby nie przerywać złapał ją za kark po czym dalej kontynuował przyjemne ssanie jej skóry.
Jęcząc coraz głośniej jej palce znalazły się głęboko w jego brązowych włosach. Musiała zamknąć oczy kiedy zrobił coś mocniejszego swoimi zębami.
Jeździł po niej swoimi palcami tak, że zaczął bawić się końcówką jej koszulki by po chwili zakwitło to palcami na jej podbrzuszu.
Pocałował ja w kącik ust gotów rzucić się ustami na jej, kiedy James wbiegł niemalże plątając się o własne nogi, przywracając ich z transu.
-Co jest, kurwa? - Justin splunął. Gniew był widoczny na jego twarzy jak też w tonie głosu.
-przepraszam szefie, ale wieści niedawno dotarły- James mówił z nutką zmęczenia kiedy walczył by przywrócić normalny oddech - Johnny chce wejść.
-Justin wyprostował się na równe nogi i przeczesał dłonią włosy.
-Co masz na myśli?
Zaciskając wargi, Morgan odwróciła głowę w kierunku pustej ściany na prawo, przeklinając się w duchu. Otarła twarz rozczarowana, że pozwoliła mu dojść tak daleko.
-Johnny wyzywa cię na pojedynek. Woła cię już teraz. - James położył rękę na stole - On mówi, że jest znakomity i pewny swojej wygranej.
-Gówno prawda - splunął - Johnny nie potrafi wygrać wyścigu nawet jeżeli od tego zależałoby jego życie - Justin zaśmiał się do siebie z rozbawieniem. -powiedz mu, że akceptuje wyzwanie. - skinął głową do Jamesa, który przytaknął i wyszedł wrzeszcząc do innych chłopaków.
-Ty - skupił uwagę na Morgan - przygotuj się. Zaraz wejdziesz w całe to gówno.
środa, 3 kwietnia 2013
Chapter 6
Morgan szurała nogami po podłodze zastanawiając się co mogłaby ewentualnie zrobić, aby wyjść z celi. Była uwięziona jak dzikie zwierze i nie było nawet mowy, że mogłaby siedzieć i czkać na kolejne wspaniałe pomysły Justina. Już dwukrotnie próbowała uciec i za każdym razem była łapana przez jego "ludzi". Jedynym wyjściem mogło być przechytrzenie ich kiedy Justina nie było w pobliżu........i wtedy wpadła na pewien pomysł. Uśmieszek pojawił się na jej ustach i otworzyła drzwi wejściowe.
-Przykro mi laleczko - Peter od razu stanął przed nią prostując się bez emocji na twarzy- ale nie możesz się stąd ruszyć dopóki szef nie pozwoli.
-Szef? - Morgan drwiąco przewróciła oczami uwarzając tą całą sytuację za śmieszną.
Kiwając głową zacisnął usta. Nic juz nie powiedział i odwróciła się do niej plecami.
-Proszę cię, koleś. Muszę jakoś opuścić ten pokój! Muszę.....-zamyśliła się - skorzystać z toalety.
Odwrócił się i spojrzał na nią podejrzanie. W końcu odrzucił jej prośbę.
-Nie ma mowy! Nie chce wpaść w kłopoty przez twój mały tyłeczek, skarbie. Wracaj do środka i wytrzymaj.
-Dla twojej wiadomości mam wielki tyłek - wyrzuciła palec w jego stronę - A po drugie, Justin moze mi possać. Muszę do toalety. Wiesz, kobieta i te sprawy? To ważne. Nie mogę juz wytrzymać ! - dziewczyna jęknęła i wykrzywiła usta w grymas. - Proszę?
-Nie - Peter potrząsnął głową- nie chce byc pod kreską przez ciebie. Szef nakazał utrzymać cię tu i to jest dokładnie to co zamierzam zrobić. Więc wracaj tam teraz, zamknij się i nie rób więcej tego gówna bo i tak cię nie wypuszczę- Przerzucił sobie Morgan przez ramiona i zaczął z nią iść do pokoju.
-Postaw mnie!!- dziewczyna waliła pięściami po jego plecach ze złością w głosie jednak chłopak ją zignorował. Wiedziała juz, że będzie musiała to zrobić w przykry sposób. Pochyliła się bardziej i uderzyła mocno w jego dolną część co spowodowało, że Peter ją puścił i zaczął jęczeć z bólu. -Przepraszam - wyszeptała przed wybiegnięciem z pokoju na dół po schodach, lecz zaraz poczuła, że ktoś znów ją złapał.
-Poważnie? - mruknęła.
-Gdzie się wybierasz, skarbie?-spojrzała prze ramię, aby zobaczyć po raz kolejny Justina. Jego brwi uniosły się w uśmiechu.
-Naprawdę, Justin? Pozwól mi juz odejść. To robi się nudne bardzo szybko - westchnęła. Była juz tym zmęczona.
-Nigdzie nie pójdziesz. Mówiłem ci już.....usiądź wygodnie. Mam plany co do ciebie, kochanie - pochylił się do jej ucha - Zjemy razem kolacje dziś wieczorem.
-Kolacje? - nie mogła powstrzymać się od śmiechu - Z tobą? - wpadła w lekką histerie- Musisz sobie robić ze mnie żarty - klasnęła po czym jej dłonie znalazły się na kolanach. Kiedy na niego spojrzała nie była w stanie się opanować.
-Możesz się śmiać ile chcesz, ale będziesz zaskoczona kiedy zobaczyć co mam jeszcze w rękawie. Teraz idź do pokoju bo czeka tam na ciebie sukienka. Załóż ją i wyglądał pięknie. Kiedy skończysz spotkasz mnie na dole. -Justin popchnął ją w stronę schodów a kiedy szła już na góre on tylko klepnął ją w tyłek. Odwróciła się i przeszyła go wzrokiem za to on się uśmiechnął i poszedł w swoją stronę.
Nie mogła na to nic poradzić, ale musiała zrobić to co Justin powiedział, żeby jak najprędzej się stamtąd wynosić.
Wchodząc do pokoju Morgan była zaskoczona, że Justin jednak nie żartował. Na łóżku leżała sukienka z mnóstwem rzeczy do makijażu i akcesoria wszelkiego rodzaju, które leżały na komodzie z wielkim lustrem.
-Wow....- mruknęła do siebie ze zdziwieniem kiedy podeszła do łóżka. Wzięła wieszak z sukienka do ręki i przejechała po niej wzrokiem. - oh, nie. - potrząsnęła głową i zbiegła na dół.
-Już gotowa? - Justin odezwał się opierając biodro o framugę drzwi. Podniósł brwi kiedy Morgan zmrużyła na niego oczy.
-Co to jest? - podniosła sukienkę do góry, więc Justin mógł się jej przyjrzeć.
-Sukienka- opowiedział jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie i posłał jej uśmiech, za który mozna było zabić.
-Śmieszne- zadrwiła- nie włożę tego a juz na pewno nie dla ciebie.
-Dlaczego nie? - zbliżył się do niej - to tylko sukienka. Przestań być dzieckiem i włóż ten cholernie dobry ciuch. Jedzenie stygnie, czekam na ciebie.
-A co ty na to, żebyś mnie wypuścił i żebyś delektował się posiłkiem sam na sam? Huh? Jak dla mnie, brzmi dobrze.- Morgan rzuciła ręce w powietrze kiedy Justin pokręcił głową chichocząc.
-Zabawne. A teraz idź się wreszcie przebrać. Nie mam czasu na te gierki.- pstryknął ją w palec.
-Przestań - naśladowała jego wcześniejszy gest - pstrykać na mnie - przewróciła oczami. - Nie jestem twoją małą dziwka.
-Teraz jesteś. Jesteś w moim domu, skarbie. Teraz bądź grzeczną dziewczynką, bo wiem, że umiesz i idź się ubrać. Chyba, że chcesz żebym ci w tym pomógł - uśmiechnął się i mrugnął do niej.
-Ughh- tupiąc nogami i jęcząc jak dziecko weszła na górę po schodach. -Nienawidzę cię !! - krzyknęła.
-Też cię kocham, skarbie - odkrzyknął jej a Morgan ponownie jęknęła zatrzaskując drzwi z taką siłą, że wywołało to chichot u Justina.
-Ona mnie naprawdę pragnie - uśmiechnął się i udał z powrotem do jadalni by upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu.
--------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale zwaliło mi się na głowe pare dużych problemów :c
Mam nadzieje, że nie jesteście złe czy coś hah
A tak w ogóle, to jak wrażenia ? ;D
-Przykro mi laleczko - Peter od razu stanął przed nią prostując się bez emocji na twarzy- ale nie możesz się stąd ruszyć dopóki szef nie pozwoli.
-Szef? - Morgan drwiąco przewróciła oczami uwarzając tą całą sytuację za śmieszną.
Kiwając głową zacisnął usta. Nic juz nie powiedział i odwróciła się do niej plecami.
-Proszę cię, koleś. Muszę jakoś opuścić ten pokój! Muszę.....-zamyśliła się - skorzystać z toalety.
Odwrócił się i spojrzał na nią podejrzanie. W końcu odrzucił jej prośbę.
-Nie ma mowy! Nie chce wpaść w kłopoty przez twój mały tyłeczek, skarbie. Wracaj do środka i wytrzymaj.
-Dla twojej wiadomości mam wielki tyłek - wyrzuciła palec w jego stronę - A po drugie, Justin moze mi possać. Muszę do toalety. Wiesz, kobieta i te sprawy? To ważne. Nie mogę juz wytrzymać ! - dziewczyna jęknęła i wykrzywiła usta w grymas. - Proszę?
-Nie - Peter potrząsnął głową- nie chce byc pod kreską przez ciebie. Szef nakazał utrzymać cię tu i to jest dokładnie to co zamierzam zrobić. Więc wracaj tam teraz, zamknij się i nie rób więcej tego gówna bo i tak cię nie wypuszczę- Przerzucił sobie Morgan przez ramiona i zaczął z nią iść do pokoju.
-Postaw mnie!!- dziewczyna waliła pięściami po jego plecach ze złością w głosie jednak chłopak ją zignorował. Wiedziała juz, że będzie musiała to zrobić w przykry sposób. Pochyliła się bardziej i uderzyła mocno w jego dolną część co spowodowało, że Peter ją puścił i zaczął jęczeć z bólu. -Przepraszam - wyszeptała przed wybiegnięciem z pokoju na dół po schodach, lecz zaraz poczuła, że ktoś znów ją złapał.
-Poważnie? - mruknęła.
-Gdzie się wybierasz, skarbie?-spojrzała prze ramię, aby zobaczyć po raz kolejny Justina. Jego brwi uniosły się w uśmiechu.
-Naprawdę, Justin? Pozwól mi juz odejść. To robi się nudne bardzo szybko - westchnęła. Była juz tym zmęczona.
-Nigdzie nie pójdziesz. Mówiłem ci już.....usiądź wygodnie. Mam plany co do ciebie, kochanie - pochylił się do jej ucha - Zjemy razem kolacje dziś wieczorem.
-Kolacje? - nie mogła powstrzymać się od śmiechu - Z tobą? - wpadła w lekką histerie- Musisz sobie robić ze mnie żarty - klasnęła po czym jej dłonie znalazły się na kolanach. Kiedy na niego spojrzała nie była w stanie się opanować.
-Możesz się śmiać ile chcesz, ale będziesz zaskoczona kiedy zobaczyć co mam jeszcze w rękawie. Teraz idź do pokoju bo czeka tam na ciebie sukienka. Załóż ją i wyglądał pięknie. Kiedy skończysz spotkasz mnie na dole. -Justin popchnął ją w stronę schodów a kiedy szła już na góre on tylko klepnął ją w tyłek. Odwróciła się i przeszyła go wzrokiem za to on się uśmiechnął i poszedł w swoją stronę.
Nie mogła na to nic poradzić, ale musiała zrobić to co Justin powiedział, żeby jak najprędzej się stamtąd wynosić.
Wchodząc do pokoju Morgan była zaskoczona, że Justin jednak nie żartował. Na łóżku leżała sukienka z mnóstwem rzeczy do makijażu i akcesoria wszelkiego rodzaju, które leżały na komodzie z wielkim lustrem.
-Wow....- mruknęła do siebie ze zdziwieniem kiedy podeszła do łóżka. Wzięła wieszak z sukienka do ręki i przejechała po niej wzrokiem. - oh, nie. - potrząsnęła głową i zbiegła na dół.
-Już gotowa? - Justin odezwał się opierając biodro o framugę drzwi. Podniósł brwi kiedy Morgan zmrużyła na niego oczy.
-Co to jest? - podniosła sukienkę do góry, więc Justin mógł się jej przyjrzeć.
-Sukienka- opowiedział jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie i posłał jej uśmiech, za który mozna było zabić.
-Śmieszne- zadrwiła- nie włożę tego a juz na pewno nie dla ciebie.
-Dlaczego nie? - zbliżył się do niej - to tylko sukienka. Przestań być dzieckiem i włóż ten cholernie dobry ciuch. Jedzenie stygnie, czekam na ciebie.
-A co ty na to, żebyś mnie wypuścił i żebyś delektował się posiłkiem sam na sam? Huh? Jak dla mnie, brzmi dobrze.- Morgan rzuciła ręce w powietrze kiedy Justin pokręcił głową chichocząc.
-Zabawne. A teraz idź się wreszcie przebrać. Nie mam czasu na te gierki.- pstryknął ją w palec.
-Przestań - naśladowała jego wcześniejszy gest - pstrykać na mnie - przewróciła oczami. - Nie jestem twoją małą dziwka.
-Teraz jesteś. Jesteś w moim domu, skarbie. Teraz bądź grzeczną dziewczynką, bo wiem, że umiesz i idź się ubrać. Chyba, że chcesz żebym ci w tym pomógł - uśmiechnął się i mrugnął do niej.
-Ughh- tupiąc nogami i jęcząc jak dziecko weszła na górę po schodach. -Nienawidzę cię !! - krzyknęła.
-Też cię kocham, skarbie - odkrzyknął jej a Morgan ponownie jęknęła zatrzaskując drzwi z taką siłą, że wywołało to chichot u Justina.
-Ona mnie naprawdę pragnie - uśmiechnął się i udał z powrotem do jadalni by upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu.
--------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale zwaliło mi się na głowe pare dużych problemów :c
Mam nadzieje, że nie jesteście złe czy coś hah
A tak w ogóle, to jak wrażenia ? ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)