Po niesamowitej wygranej, Morgan zdecydowała sobie to wynagrodzić jednym albo dwoma drinkami a może nawet trzema. Zaplanowała zabawić się tej nocy nawet jeśli oznaczało to, że następnego dnia miałaby zwalczać wielkiego kaca. Jej zdaniem to było całkowicie warte takiego zachowania.
Ponadto zasługuje na noc tylko dla siebie. Kochała pokazywać facetom swoją wyższość w ich własnych zabawach. To sprawiało, że czuła sie spełniona, nietykalna i właśnie dziś tak się czuła.
Uśmiechając się do siebie, przypomniała sobie niedawne wydarzenia. Nie mogła powstrzymać śmiechu kiedy na myśl przyszedł jej Justina i jego mina kiedy przegrał. To rzeczywiście było bezcenne, zdecydowanie zaznaczyła to na swojej liście najzabawniejszych momentów jakie przeżyła.
W końcu znalazła miejsce, które szukała- wielkie, podświetlone litery MARCO'S PLACE. Morgan otworzyła drzwi prowadzące do baku i zaczęła przeciskać się przez spoconych, od tańca, ludzi.
Gdy znalazła barmana ubranego w elegancką białą koszulę, uroczyste spodnie i kamizelkę, usiadła przy wyspie, która go otaczała. Zasygnalizowała jej dwoma palcami, że jest gotowa złożyć zamówienie.
Kiedy oczy barmana spotkały elegancką sylwetkę dziewczyny, usmiech natychmiast znalazł się na jej ustach.
-Co podać?
-"Shots stat" - odpowiedziała monotonnie, wyraźnie niezainteresowana chłopakiem. Jej wzrok padł na marmurowy blat przed nią.
Kiwając głową facet odwróciła się , chwycił serie małych kieliszków w jedną rękę i mocną wódkę w druga i jednym zgrabnym ruchem wszystkie je napełnił. Kiedy już skończył, zwrócił się do Morgan, dając jej przeszklone naczynia wypełnione płynem.
Biorąc bez wahania pierwszy kieliszek do ręki, odchyliła głowę do tyłu i od razu poczuła chłodną ciecz, która dostała się do jej gardła. Przeszedł ją dreszcz na kręgosłupie a przełyk zaczął ją piec. Dziewczyna szybko odrzuciła to uczucie od siebie i położyła z głośnym hukiem kieliszek na stole biorąc kolejny jeden po drugim. Kiedy wypiła je wszystkie wykrzyczała do barmana o następną kolejkę.
-Nie uważasz, że powinnaś troche zwolnić, dziewczynko ? - Barman uśmiechnął sie, patrząc jej w oczy i biorąc puste szklanki. Dla Morgan on po prostu sprawiał wrażenie chuja i nie miała czasu dla jego aroganckiego, albo "uroczego" jak prawdopodobnie on to nazywał, zachowania. Dla niej był tylko żałosnym barmanem.
-Jak to dla ciebie wygląda? Ze jestem jakąś trzynastolatką? Spierdalaj. - Morgan splunęła na niego, ale jak zwykle trafiła na siebie a nie tam gdzie chciała. Nawet jej sąsiad by to lepiej zrobił .....a ma 5 lat.
Robiąc krok do tyłu, z rękami w górze na znak poddania sie, wziął jej odpowiedz jako nie i poszedł do innego klienta. Muzyka nadal waliła w jej błony bębenkowe ogłuszając ją przed usłyszeniem czegokolwiek innego wokół niej.
On chodził z toką ignorancją, że to sprawialo, że Morgan wariowała z obrzydzenia. Wracając do kolejki, dziewczyna wzięła kolejnego "shotsa" i powtórzyła cały proces od początku.
Barman kiwajał głową z aprobatą kiedy napełniał kolejne kieliszki. Morgan mu pomachała zanim przycisnęła zimną szklankę do jej ust i szybko przełknęła substancje bez większych problemów.
-Wow, nie marnujesz czasu - usłyszała kogoś głos za nią, ale nie miała powodu by sie odwracać, wiedziała kto to.
-Czego chcesz, Justin? - syknęła czując zwycięstwo wcześniejszego ich spotkania.
-Czy musze czegoś chcieć, Morgan? - jej imię wypowiedział w tak uwodzicielski sposób, że na całym jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Otrząsając sie z tego uczucia, Morgan odwróciła sie na jej krześle i tym sposobem Justina znalazł sie między jej nogami.
-Przyszedłeś utopić straty? - uśmiechnęłam sie ignorując jego poprzednią wypowiedź.
-Oszukiwałaś i dobrze o tym wiesz - potrząsnął głową a jego wzrok ją piorunował.
Zaszydziła z niego i złapała wypełnionego już drinka i po raz kolejny tego wieczoru wypiła całość na raz a jej wargi lekko się wykrzywiły od gorzkiego smaku.
-Jesteś mięczakiem - warknęłam - Zły, że dziewczyna pokonała cie w twojej własnej grze? W porządku. To zdarzało sie już wcześniej, ale nie stój tutaj i nie graj wielkiego i silnego tylko dlatego, że jesteś Justin Bieber. Jak dla mnie, jesteś niczym. - po tym wstała odkładając kieliszek na blacie i lekko go pchnęła, żeby sie od niej cofnął.
-Wiesz....-on przybliżył się do jej szyi a jego gorący oddech drażnił jej zimną skórę. - Jak na dziewczynę, która tak po prostu weszła na moje terytorium jesteś za bardzo pyskata do kogoś kto mógłby uzyskać wszystko jednym strzałem.
-Prosze cię, nie boję sie ciebie. Przeszłam gorsze rzeczy, ale dzieki za ostrzeżenie. Będę z pewnością ograniczać swoje pyskowanie. - znów zaszydziła przed zwolnieniem się z jego uścisku. - i dla twojej wiadomości - odwróciła się do Justina z twarzą niewątpliwie blisko jego. - Nie próbuj mnie straszyć - jej twarz spoważniała i zaczęła iść przed siebie - to nie doprowadzi cię do niczego.
-Jeszcze się przekonamy - Justin krzyknął do niej, lecz Morgan nie miała juz ochoty do niego zawracać, ale zamiast tego podniosła swój środkowy palec do chłopaka i zniknęła w tłumie.
--------------------------
Jak się podoba?? Akcja się rozkręca a potem będzie tylko jeszcze ciekawiej :)
Ktoś prosił mnie o aska i twittera :
Aska bardzo mało używam, ale założyłam specjalnie do tej strony :) - Ask
Twitter
ps: S_wagie_ nie mogłam Cię znaleźć :c
Świetny rozdział. Czekam na to aż akcja się rozwinie :) / @Justeliaa
OdpowiedzUsuńŚwietne:D Już myślałam, że się zaleje w trzy dupy i, że coś pomiędzy nią a jusem tak szybko zajdzie:0 na szczęście niexd
OdpowiedzUsuńZarąbisty;p
Czekam na nn<3
Nie S_wagie_ tylko S_waggie_ Ojej, kocham to strasznie mocno! Opowiadanie jest niesamowite! :)
OdpowiedzUsuńNie S_wagie_ tylko S_waggie_ Ojej, kocham to strasznie mocno! Opowiadanie jest niesamowite! :)
OdpowiedzUsuńakcja zaczyna się rozkręcać. podoba mi się!
OdpowiedzUsuń@dangerous_696
No nieźle się zaczyna, akcja się powoli rozkręca, a moją jedyną uwagą są kilkakrotnie powtarzające się literówki, ale myślę, że to nie ma większego znaczenia w ogóle historii. Czytam dalej
OdpowiedzUsuńBuźki
Candice xoxo
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuń