piątek, 28 czerwca 2013

Chapter 24

Patrząc w górę, Justin wziął głęboki oddech i napił się palącej cieczy z kieliszka, który trzymał. Morgan siedziała obok niego z szeroko otwartymi i ciekawskimi oczyma. Biorąc jeszcze jeden głęboki oddech, odwrócił się do niej.
-Więc chcesz wiedzieć o mnie wszystko, tak? - uniósł brwi, a Morgan przegryzła dolną wargę.

-chyba tak, byłoby fair.- zauważyła, na co na ustach Justina pojawił się uśmiech.

-To prawda.-skinął głową i odstawił szklankę na stolik. - Mojego ojca od zawsze interesowały samochody. Kiedy byłem mały, zabierał mnie do swojego sklepu z autami i pokazywał mi wszystkie rzeczy, które z nimi robił. Jak przy nich pracować, jak je naprawiać, jak prowadzić.- spojrzał na nią i mrugnął, co spowodowało, że Morgan cicho zachichotała.-w końcu mnie tego nauczył i od tamtego czasu, tak jak on, uzależniłem się.

Morgan uśmiechnęła się do niego delikatnie, zachęcając go by kontynuował. Spuścił trochę głowę i spojrzał w podłogę.

-Wszyscy w naszym sąsiedztwie go kochali. Rozweselał wszystkich. Miał dobre serce.- oblizał suche wargi- zapraszał wszystkich w niedziele na kolacje. Zaproszeni byli wszyscy, którzy chodzili do kościoła, a którzy tego nie robili, niestety nie i on już dobrze wiedział, kto to robi, więc nie było sposobu, żeby ktoś go okłamał.- zaśmiał się- poza byciem niesamowitym mechanikiem, był tez dobrym kucharzem. Robił grilla jak nikt inny.

-Jestem pewna, że wszyscy mu tego zazdrościli. -Justin spojrzał na nią szczęśliwym a za razem smutnym wzrokiem.

-Och, tak.-skinął głową, a z jego gardła znów wydobył się chichot.- Wszyscy go kochali. Zwłaszcza ja.-wyszeptał ostatnią część, przełykając ciężko ślinę- Dwa lata później, został mi zabrany, zastrzelony przez niezidentyfikowanego mężczyznę. Chociaż, z upływem czasu, dowiedziałem się, że brał udział w ulicznych wyścigach.

Morgan zmarszczyła brwi, słuchając uważnie. Jej ręka szybko przykryła jego, delikatnie ją ściskając, dodając mu otuchy.

-Ktoś zabrał mu życie, nawet przez sekundę nie zastanawiając się nad jego rodziną. Ich nic nie obchodzi, dopóki nie wykonają swojej zemsty.- pokręcił głowę z goryczą- Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu rozpocząłem praktykę wyścigów na własną rękę. Już wiedziałem to czego nauczył mnie ojciec, ale również uczyłem się kilku sztuczek sam i nim zdążyłem się obejrzeć, już byłem jednym z najlepszych.

Morgan czuła ukłucia w sercu, nadal słuchając jego opowieści.

-Czasami, zastanawiałem się co takiego zrobiłem, że takie coś przydarzyło się właśnie mi. Myślałem, że musiałem zrobić coś źle, nie tak, że zabrali mi osobę, którą kochałem...-pokręcił głową zdenerwowany, z pociemniałą twarzą.

-Nic takiego nie zrobiłeś-zapewniła go, ściskając jej dłoń.

-Wiem to teraz, ale kiedy byłem małym dzieckiem, cholera, wiedziałem gówno.-zacisnął wolną dłoń w pięść- nigdy nawet o tym nie myślałem, że mógłbym go stracić. Był twardy jak skała.

-To tak samo jak ty.- Morgan szepnęła, powodując, że Justin odwrócił się i spojrzał na nią.

Wymusił mały uśmiech, wzdychnął i przegryzł wnętrze policzka.
-Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach, w końcu miałem odwagę komuś o tym powiedzieć.

- Tak, ja tak samo. -przypomniała Morgan o swoim sekrecie, który dotyczył jej przeszłości. - i nigdy bym nie pomyślała, że to będziesz ty.- Przyznała nieśmiało.

-Tak, ja też nie.-wyszeptał.

-Ale, szczerze mówiąc- Morgan oblizała usta i zbliżyła się do Justina tak by jej oddech drażnił jego skórę. - Cieszę się, że to ty.

-Ja też- wymamrotał, a jego wzrok powędrował w dół, na jej usta, lecz po chwili znów spojrzał jej w oczy. Stali tak przez kilka minut, wpatrując się w siebie, zanim w końcu po chwili, która trwała jak wieczność, zbliżyli się jeszcze bliżej. Dzieliło ich tylko kilka centymetrów.

Nie tracąc więcej czasu, Justin poruszył się i złączył ich usta. Tym razem nie było to wymuszone, nie przez zwykłe pożądanie czy przez część gry. Poza czułym działaniem to było znaczące i namiętne.

Pogłębiając kolejne pocałunki, Morgan zaczęła przyciągać go do siebie, muskając palcami grube włosy chłopaka, szarpiąc i chwytając je co chwila, na co Justin co chwila cicho jęczał w zamian.

Przesuwając dłonie w dół jej talii, podciągnął i poruszał jej biodrami, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Wreszcie mając dość, opanowywani się, złapał jej tyłek i podciągnął się razem z nią z kanapy. Owinęła nogi wokół dolnej części jego ciała i ruszyli po schodach, na górę do jego pokoju.

Popychając otwarte drzwi, Justin kopnął nogą i zamknął je za nimi, kontynuując drogę do łóżka. Położył ją na nim i przyparł do niej swym ciałem, opierając się łokciami o poduszki. Oderwał się na chwilę od niej by złapać oddech, wpatrując się głęboko w morską otchłań oczu Morgan.
-Jesteś pewna?-pogładził jej lewy policzek.

Zamknęła oczy i zanurzyła głębiej głowę w jego rękę, zagryzła wargę i powoli kiwając głową.
-Tak - szepnęła, otworzyła oczy i owinęła dłonie wokół jego szyi.

Kiwając głową, Justin pochylił się by uchwycić jej usta do następnego pocałunku, zaczął biegać ręką w góre i w dół po jej ciele. Powoli odpinał guziki w jej koszuli, aż w końcu odpiął wszystkie i przed nim ukazały się jej piersi.

Ściągając koszulę, Morgan wygięła plecy w łuk, żeby mu było łatwiej, po czym wyrzucił ją gdzieś w bok. Chwyciła go za kark i przyciągnęła go do siebie do kolejnego pocałunku, szarpnęła za koniec jego koszulki i  podciągnęła ją.

Kiedy dwie koszulki spotkały się na podłodze, zaczął podróżować ustami po jej szyi, na co Morgan lekko dyszała.

Rozpiął jej stanik, ściągnął go z jej ramion i zrzucił na podłogę, kontynuując swoją drogę w dół do jej piersi, dając im jednocześnie tyle samo uwagi, podczas ssania ich, do najwyższego punku.

Przeniósł się ustami na dół jej brzucha, na co Morgan uśmiechnęła się, czując jak jej żołądek napełniał się motylami. Szarpnęła jego brązowe włosy, więc Justin podniósł się i pochylił się nad nią, muskając delikatnie jej wargi.

Odpiął swój pasek i zaczął rozpinać guzik w jej spodniach. Pociągnęła za jego dżinsy i bokserki, ściągając je do kostek. On zrobił z nią to samo i szybko kopiąc ciuchy, zostali oboje nago.

Odchylając się trochę, Justin zrobił krótką przerwę by przeczesać palcami jej włosy.
-Jesteś piękna, wiesz o tym?-szepnął, wywołując rumieniec na jej policzkach.

-Dziękuje- szepnęła, jeżdżąc ręką po jego klatce i szarpnęła go za biceps, by pocałował ją raz jeszcze.

Nie tracąc dłużej czasu, Justin rozchylił jej nogi, podając jej ostatni pocałunek zanim powoli wszedł w nią, a ich jęki od razu doszły do ich uszu.

Seks przyciemnił pokój,sprawiając, że pot jeszcze bardziej podgrzewał ich skórę. Ich oddechy się skróciły, a jęki stały się głośniejsze.

Z ostatnim pchnięciem wewnątrz niej, zarówno on jak i Morgan głośno doszli. Justin opadł na łóżko i przejechał dłonią po wilgotnych włosach i owinął ręką wokół jej ciała, ciągnąc ją do swojej piersi.

Bez żadnych już słów, oboje zapadli w słodki sen w swoich ramionach.


------------------------------------
przepraszam, że tak długo nie dodawałam :c

jeszcze tylko jeden rozdział i koniec.  Juz mam plan na następne tłumaczenie :)

sobota, 22 czerwca 2013

Niestety jestem zmuszona do przerwania dodawania tego tłumaczenia :c jbff zjebało sprawę i chyba wszystkie wiemy o co chodzi. Myślałam, że może z czasem coś się zmieni, ale nic takiego się nie stało. Mam w planach zacząć tłumaczenie nowego opowiadania, ale jeszcze nie jest to 100% pewne. Jak coś to Was powiadomię :)
Dziękuje Wam za każde wejście, każdy komentarz, to naprawdę dużo dla mnie znaczy!! Jesteście wszyscy najwspanialsi!! <3

Przepraszam Was!

niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 23

Mijały godziny odkąd Morgan i Justin siedzieli na kanapie, śmiejąc się i uśmiechając z tego co oboje powiedzą. Oboje czuli się swobodnie, patrząc na siebie w spokojny sposób- coś czego często nie robili.
-Więc - Justin odchrząknął, odłożył szklankę na stół i wyprostował się.- Nie chcesz mi powiedzieć o tej połowie, której nie znam? - uniósł brwi z uśmieszkiem na ustach.
Marszcząc brwi w zmieszaniu, Morgan wzięła łyk wody i też odstawiła ją na stół. Podniosła się i usiadła, chowając swoja prawą stopę pod tyłek.
-O czym ty mówisz?
Uśmieszek wciąż widniał na jego ustach. Odwrócił się i spojrzał na nią.
-Pamiętasz jak skakaliśmy sobie nawzajem do gardeł, to wtedy powiedziałaś, że "nie znam nawet połowy tego", miałaś na myśli siebie?
Wytężyła mózg i już po chwili przypomniała sobie tamtą sytuację.
-Tak, uhm.- poruszyła się niezgrabnie na kanapie. - co chcesz wiedzieć?
Justin wzruszył ramionami i oblizał wargi.
-Nie wiem trochę o twoim życiu? Cokolwiek. -Usiadł, wyraźnie zainteresowany tym, co miała do powiedzenia.
-Oh,- schowała kosmyk włosów i oblizała wargi. -Cóż ... Dorastałam z mamą w Denver. Mój ojciec odszedł, kiedy byłam dzieckiem.
-Przykro mi to słyszeć.- zmiękczył wzrok.
-Jest w porządku- machnęła lekceważąco ręką- To nie jest wielka sprawa. To znaczy, ja nawet go nie pamiętam. - posyłając mały uśmiech, Morgan westchnęła cicho.- Więc, ugh, tak, to jest wszystko. - roześmiała się niezręcznie.
-Oh, daj spokój. To jest wszystko? Próbujesz mi wmówić, że niegrzeczna Cerus nie ma nic ciekawego do powiedzenia?- uśmiechnął się do niej złośliwie.
-Chyba tak!- Zmusiła się do uśmiechu, patrząc na nic poza nim.
Nieco niezręczne napięcie wypełniło pokój, kiedy Morgan zawahała się czy nie kontynuować.
-Uhm...- westchnęła -Moja mama była pijaczką, która dbała bardziej o gorzałę niż o swoją córkę.
Uśmiech Justina natychmiast znikł, słuchając uważnie.
-Brała mnie do barów, gdzie się upijała, bo nie miała co ze mną zrobić. Nie zawahałaby się by zostawić mnie samą w domu, gdyby nie to, że policjanci mogli mnie znaleźć a potem ją o to oskarżyć. A na dodatek, to wcale nie pomogło, że jej rodzice, moi dziadkowie, odcięli z nią jakikolwiek kontakt po urodzeniu mnie. - bawiła się swoimi kciukami, czując pieczenie w dole oczu.
-Nie musisz kontynuować...- wyszeptał, jednak na tyle głośno, żeby mogła usłyszeć.
-Nie...jest w porządku.- pokręciła głową, odchrząkując i w końcu znalazła jego oczy.- Chcesz wiedzieć, dlaczego jestem taka jaka jestem? -uniosła brwi.
Justin wahając się w końcu skinął głową i zacisnął usta w cienką linię.
-Pewnej nocy, kiedy mnie ze sobą wzięła, jakiś facet podszedł i usiadł obok mnie. Moja mama była zbyt pijana żeby zauważyć albo zainteresować się mną, ale on się pochylił i zaczął....- zatrzymała się biorąc głęboki oddech- mnie dotykać, macać w miejscach,w których nawet do końca nie rozumiałam dlaczego.
Justin poczuł jak jego serce lekko staje, kiedy Morgan kontynuowała historię.
-Byłam wykorzystana seksualnie tamtej nocy- wyszeptała, a łzy w końcu spadły na jej policzki. - a moja matka nawet się nie zorientowała - westchnęła gorzko do siebie- Kiedy dorosłam, mój mózg przyjął wersje, że na to zasłużyłam, bo musiałam cos źle zrobić, że to mi się przytrafiło.
Justin czuł się coraz bardziej zły. Żaden facet, bez względu na wiek, nie ma prawa położenia swoich łap na dziewczynie, która tego nie chce. To sprawiało, że chciało mu się wymiotować, na samą myśl o dorosłym człowieku, który macał dziecko, a zwłaszcza, że tym dzieckiem była Morgan. Gdyby mógł stanąć twarzą w twarz z tamtym draniem, pokazał by mu jego miejsce, tak że już nigdy by się nie zbliżył do żadnej dziewczyny, a tym bardziej jej dotknął.
Odwróciła wzrok, ocierając oczy.
-Taki sposobem, stałam się taka jaka jestem. Stałam się suką i zaczęłam flirtować. Równie dobrze mogę przyciągać ludzi bez powodu, huh? - odwróciła się do niego. - w ten sposób, wiedziałam, że będzie po mojemu.
Potrząsnął głową i przejechał dłonią po włosach.
-To nie była twoja wina, wiesz...nie powinnaś karać się w ten sposób.
-Powinnam go zatrzymać - mruknęła ze złością- Powinnam była coś zrobić, krzyczeć, uderzyć go...nie wiem. - wzruszyła ramionami.
-Ty byłaś dzieckiem- krzyknął defensywnie - Nie wiedziałaś nic o tym! Twoja mama ci nie pomogła, więc jak ty miałaś go powstrzymać? Poza tym nawet jakbyś próbowała, to myślisz, że on by się zatrzymał?
Wstrzymując się od myślenia już na ten temat, Morgan pokręciła głową.
-Chyba nie.
-No właśnie. -splunął, kręcąc głową- Gdybym wiedział, co to był za skurwysyn...- warknął - nie wiem co bym zrobił, ale na pewno by tego pożałował.
Morgan nigdy nie widziała go od tej strony. Ochronnego i martwiącego się chłopaka. Czuła, że jej serce nagrzało się od środka a jej żołądek napełnił się motylami. Przez całe życie dorastała bez nikogo u jej boku. Bez nikogo do zwrócenia się i nikogo do kochania.
Ale teraz? Ona mogła dostać to, o czym zawsze marzyła :
Kogoś do kochania.

I kogoś by pokochał ją.

Być może.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Króciutki :/ niestety muszę powiedzieć, że jeszcze tylko dwa rozdziały i pożegnam się z tłumaczeniem tego. :cc
nie sprawdzałam błędów bo byłam zbyt zmęczona, wiec z góry przepraszam.


follownijcie
TCPMorganPL
TCPJustinPL