niedziela, 14 lipca 2013

Chapter 25

Promienie jasnego światła, rozświetlały ciała Morgan i Justina, nadając im wspaniały blask.

Jęcząc lekko, Morgan przesunęła się na bok. Już dawno nie spała tak dobrze i czuła się z tym wspaniale. Trzepocząc rzęsami, otworzyła oczy, lecz przegryzła wargę, kiedy uświadomiła sobie, że obok niej leżał człowiek, który właśnie spokojnie spał. 

Morgan obserwowała jak klatka Justina poruszała się w górę i w dół, jego usta w kształcie serca były lekko rozchylone. a włosy potargane we wszystkie możliwe strony (z powodu różnych nocnych działań)

Dziewczyna uśmiechnęła się przypominajac sobie wszystko od początku, kiedy po raz pierwszy połączył ich usta, delikatnie dotykał jej ciała, a oni razem ruszali się w pełnej synchronizacji, tworząc jedność. 

Pochyliła się i delikatnie musnęła opuszkami jego policzka, a zagryzła wargi, kiedy poczuła, że poruszył się pod jej dotykiem. 

Ziewając, Justin przeciągnął się trochę, otwarł oczy i odwrócił głowę, a mały uśmiech wkradł się na jego wargi.
-Hej- wymamrotał zaspany.

-Hej- policzki Morgan już się rozgrzały.

Klatka Justina zawibrowała pod nia, kiedy się zaśmiał i pochylił sie by musnąć jej usta.
-Jesteś taka słodka, kiedy się denerwujesz.

-Ja się nie denerwuje.- broniła się.

-Mhm, na pewno nie, kochanie- żartobliwie mrugnął, wydostał się spod niej i wstał. 

-O mój Boże!- Morgan krzyknęła, zasłaniając swoje oczy- Co Ty robisz?

Justin odwrócił się i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Ide wziąć prysznic?- zaśmiał się- Nie bądź taka zaskoczona Morgan, to nic czego wcześniej już nie widziałaś. - usmiechnął się. 

-Och, przymknij się. - wymamrotała, na co jej policzki stały się jeszcze bardziej czerwone- to nie znaczy, że masz stawać tak na nogi i wywijać nim dookoła, jakby nigdy nic. 

Justin pochylił się, chwycił ją za ręce i spojrzał jej w oczy. 
-Uspokój się, kochanie.- pocałował ją w jej pełne usta, po czym przyłożył czoło do jej- Idę wziąć prysznic. Możesz skorzystać z tej łazienki, podczas kiedy ja pójdę gdzie indziej i spotkamy się na dole. Umowa stoi?-Uśmiechnął się z nadzieją.

Morgan uśmiechnęła sie, kiwając głową.
-Okej- Pocałowała go jeszcze raz, zanim odwrócił się i wyszedł z pokoju.

Chwyciła kołdrę i oplotła się nią, poszła do łazienki, gdzie zrzuciła wszystko z siebie i weszła pod prysznic, gdzie odkręciła kurki, pozwalając gorącej wodzie zawładnąć jej ciałem. 

Minęło kilka sekund, kiedy poczuła dłonie owijające się wokół jej talii od tyłu. 

Łapiąc oddech, Morgan podskoczyła i obróciła się do niego.
-Justin! - uderzyła go, w teraz już mokrą, klatkę. 

-Przestraszyłeś mnie. Co Ty tu robisz? Myślałam, że bierzesz prysznic w drugiej łazience. 

Usmiechnął się, wzruszając ramionami. 
-Zmieniłem zdanie. - i zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze, on ostro przycisnął swoje usta do jej, chwytając ją za biodra i wbijając ją w ścianę za nią. 

Morgan jęknęła mu w usta, pociągając go za włosy, by przyciągnąć go jeszcze bliżej. 

Owinął swoje ramiona wokół jej talii, lecz wsunął jedną rękę w dół po jej ciele i złapał jej kolano, pociągając je do góry, by zatrzymała je na jego biodrze, wszedł w nią na całą swoją długość, bez ostrzeżenia, powodując głośny jęk, który uciekł z wydatnych ust Morgan. 

Po kilku pchnięciach i ciągłym ssaniu jej piersi, doszli do pełni szczęścia w tym samym momencie. 

-Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiliśmy-Morgan wydyszała, pomiędzy głębokimi oddechami. 

-Cóż, więc w to uwierz, kochanie - Justin uśmiechnął się, całując ją w usta raz jeszcze.
_________
-Jestem głodna, co jemy na śniadanie? - Morgan wskoczyła na stołek obok wyspy, kładąc na niej swój podbródek. 

-Mam pewien pomysł na to co mógłbym zjeść. - uśmiechnął się, wzrokiem opuszczając jej oczy i przejeżdżając w dół, na jej prywatną strefę. 

Łapiąc to co właśnie zasugerował, Morgan natychmiast pochyliła się i uderzyła go w pierś. 
-To nie jest śmieszne- mruknęła. 

-To dlatego jęczałaś moje imię, kiedy zjadałem Cię pod prysznicem, prawda?- uśmiechnął się szerzej, opierając się o oparcie jej krzesła i delikatnie podgryzając jej ucho.

Morgan przełknęła ślinę by znów nie zajęczeć, bo jej policzki już jeszcze bardziej zczerwieniały, lecz go odepchnęła.
-Przestań.

Justin zaśmiał się, kręcąc głowę, gdy pochylił się pod blat i wyciągnął patelnie. Podszedł do lodówki i zabrał z niej jajka, masło i mleko. 

-Co robisz?-zapytała Morgan

-Omlety.

-Mmm, uwielbiam omlety.- Morgan uśmiechnęła się, a jej twarz automatycznie rozjaśniała. 

-Cóż, to się  cieszę, bo ja też- zaczął rozbijac jajka do miski i trzepał je widelcem.

-Kto je zrobi?

-Ja - Justin dalej mieszał jajka, dodając pozostałe składniki. 

-Ty?-Morgan uniosła brwi pod wrażeniem- Nie wiedziałam, że gotujesz.

-Teraz już wiesz- spojrzał na nią, posyłając jej swój słynny uśmiech.

Morgan przegryzła wargę, opierając się o krzesło i obserwowała swojego mężczyznę w akcji. Wstała, obeszła ladę, ustawiając się za Justinem i obejmując ręce wokół jego ciała.

Odwrócił głowę, patrząc na nią. 
-Hej- pochylił się, całując ją.

-Hej- uśmiechnęła sie, przytulając głowę do jego pleców- Chcesz coś wiedzieć?

-Co?- usmiechnał się, kontynuując mieszanie.

-Wyglądasz gorąco, kiedy gotujesz.- przygryzła wargę.

Powoli przestał mieszać i odwrócił się twarzą do dziewczyny. 
-Och, naprawdę?

Ona pokiwała głową.
-Mhm.

-Chcesz też coś wiedzieć?-wyszeptał seksownie przy jej ustach.

-Co?-wyszeptała.

-Wyglądasz gorąco....-odwrócił się, wziął garść mąki i rzucił nią na twarz Morgan. - z mąką na twarzy-roześmiał się, widząc jej zszokowanie i szybko się cofnął. 

-Justin- krzyknęła, patrząc w dół na siebie, po czym znów na chłopaka.

-Co?-zaczął z nią grać, udając, jakby nie miał pojęcia, co właśnie się stało.

-Nie zrobiłeś tego. 

Justin wzruszył ramionami, powstrzymując się uśmieszek.
-Myślę, że to zrobiłem, kochanie. - roześmiał się. 

-Och, dostaniesz teraz za swoje, Bieber-skarciła go, chwytając mąkę i ładując ją w niego.

Rozszerzając oczy, uniknął ciosu i uciekł od niej.
-Nawet się nie waż, Cerus!

-Nie dobrze, Bieber, karma to suka!- pobiegła za nim, rzucając znowu mąką a kilka kropek spadło na jego koszulkę. 

-Nie obchodzi mnie to, trzymaj się ode mnie z daleka!- śmiał się, kontynuując ucieczkę. Kiedy już myślał, że ją zgubił. odwrócił się by zobaczyć twarz Morgan. 

-To co zaraz dostaniesz- zaśmiała się, rzucając w niego całą garść mąki.

-Morgan!- wyrzucił ręce w powietrze, strzepując z siebie biały proszek. 

-Co? -zamrugała gwałtownie, ofiarowując go drwiącym uśmieszkiem

-Och, dostaniesz teraz! - zaczął ją cofać.

-Co? To nie fair! Oddałam Ci za to, co mi zrobiłeś.

-Szkoda, że nie gram fair, skarbie. Lepiej szybko uciekaj! -ścigał ją po kuchni, w końcu doganiając ją. Owinął ramiona wokół jej talii i odciągając jej nogi z ziemi, zaczął kręcić ją dookoła. 

Śmiejąc się, Morgan krzyczała, żeby ją puścił. 

-Co to było? Myślę, że Cię nie słyszałem. - śmiał się, nadal kręcąc ją wokół. 

-Justin- zachichotała, uderzając go po ramionach. 

Już jak Justin otworzył usta, by cos powiedzieć, do kuchni wszedł James.
-Justin? 

Justin spojrzał na niego, a zmieszanie przyciemniło jego oczy.
-Tak?

-Mamy trochę spraw

__________________________

To koniec :c 
Wiadomo, że dziewczyna nie skończyła pisania tego opowiadania, ale tłumacząc to miałam cichą nadzieję, że będzie to kontynuować, ale niestety tak się nie stało. 

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale zapomniałam hasła do tego blogspota, więc trochę przypał :c 

Mam nadzieję, że polubiłyście to opowiadanie, bo ja osobiście bardzo :)

Zakładam kolejne tłumaczenie, ale jeszcze Was o tym poinformuje. 

DZIĘKUJE, za każde wejście, komentarz, obserwujących, od tego naprawdę serce rosło mi jak na drożdżach. KOCHAM WAS!! <3 <3 jesteście wspaniałe ;*